Reklama

Pięć do sześciu, czyli polsko-szkockie boje w europejskich pucharach

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2019, 09:54 • 9 min czytania 0 komentarzy

Aberdeen Alexa Fergusona kontra Lech z Okońskim. Lubański strzelający jedną z najpiękniejszych bramek w historii Ibrox. Zemsta Oresta Lenczyka na Dundee United po trzech dekadach. Amica Wronki w fazie grupowej europejskich pucharów, no i oczywiście Bereszyński, Bereszyński i jeszcze raz Bereszyński. Jak wyglądały dotychczasowe pucharowe boje polsko-szkockie?

Pięć do sześciu, czyli polsko-szkockie boje w europejskich pucharach

***
1969/70 Górnik – Rangers (3:1, 3:1) Puchar Zdobywców Pucharów

Takie były czasy, że Glasgow Rangers, przecież ekipa i wówczas potrafiąca kopnąć prosto piłkę, nie miała szans z Górnikiem Zabrze. Mało tego: strona „Rangers Archives” uważa bramkę Lubańskiego za jedną z najpiękniejszych w historii Ibrox. Lubański zabawił się jak na podwórku z zespołem o kilka lat młodszych dzieciaków.

Dzięki portalowi „WikiGornik” zachowała się relacja ze „Sportu”, dająca pełny obraz atmosferze meczu późniejszych finalistów.

„Jak grał Rangers? Wspomnieliśmy już o metamorfozie ulubieńców Glasgow. Szkoci tworzyli bardziej scementowany kolektyw, w którym pełnym blaskiem jaśniały gwiazdy Hendersona, Baxtera, Greiga. Sławny Baxter, który ostatnio siedział na ławce rezerwowych, był prawdziwym dyrygentem zespołu. Henderson sprawiał naszym obrońcom znacznie więcej kłopotu od reklamowanego Steina. Dobrze grał Greig. W sumie Szkoci reprezentowali się z jak najlepszej strony i fakt, że Górnik wygrał 3:1 wystawia mu tylko dobre świadectwo. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę fakt, iż pięciu górników występowało w niedziele przeciwko Bułgarii i trudy tego pojedynku dały się poważnie odczuć. Widać to było najlepiej po Latosze, który w Warszawie grał znakomicie, a wczoraj był wyraźnie niedysponowany”.

Reklama

***

1976/77. Wisła – Celtic (2:2, 2:0) Puchar UEFA

Gdy kibice Celtiku mają koszmary, śni im się albo dekada lat dziewięćdziesiątych, kiedy przegrywali z Rangersami prawie wszystko, albo Kazimierz Kmiecik.

No dobrze, może nie tylko Kmiecik, Celtic, jak każdy zespół, który coś tam w Europie kopał, miał wielu bohaterów, ale i wielu katów. Pan Kazimierz z pewnością należy jednak do tych drugich, bo to on pognębił Szkotów trzema bramkami w dwumeczu.

To była sensacja: legendarny trener Jock Stein nawet nie pofatygował się do Polski na rozeznanie rywala, będąc przekonanym, że Celtic łatwo wygra bez większego przejmowania się Wiślakami. Młoda ekipa Białej Gwiazdy z Nawałką, Kapką czy Kustą pojechała na fantazji.

Reklama

I szkoda tylko, że tamta przygoda nie potrwała dłużej: w kolejnej rundzie lepszy okazał się belgijski Molenbeek.

***

1980/81. Śląsk – Dundee United (0:0, 2:7) Puchar UEFA

W tym samym sezonie, kiedy Widzew Łódź prał Manchester United i Juventus, Śląsk doznał blamażu ze szkockich rąk. Przedziwnie układają się losy futbolu: zarówno w 1980, jak i ponad trzy dekady później, za sterami WKS w rywalizacji z Dundee United stał Orest Lenczyk, choć przecież klubów po drodze zwiedził co nie miara.

Pierwszy mecz wyszedł Śląskowi wcale nieźle, wystarczał bramkowy remis w Szkocji. Co sprawiło, że Śląsk zaliczył swój odpowiednik starcia Eintrachtu z Widzewem? Dziś mówi się otwarcie, że przed wylotem do Szkocji zawodnicy Lenczyka popłynęli w Warszawie i byli na tęgim kacu. Do przerwy 2:1 dla Szkotów, jeszcze kontakt, ale później całkowicie brakło sił. Lenczyk po meczu został zwolniony.

Tadeusz Pawłowski, autor obu bramek dla Śląska, na łamach „Wyborczej” wspominał:

– Oni piłkarsko absolutnie nie byli lepsi od nas. Ale byli profesjonalistami. Nam tego zabrakło. Po meczu byliśmy tak zszokowani, że zamknęliśmy się w pokojach hotelowych i baliśmy się wyjść. W zasadzie między sobą nie rozmawialiśmy o tym spotkaniu, bo było nam wstyd.

***

1982/83. Lech – Aberdeen (0:1, 0:2) Puchar Zdobywców Pucharów

Na papierze wtopa. Przecież to był Lech z Okońskim i Kupcewiczem. Byli w stanie osiągnąć coś więcej, Szkoci nie musieli być aż taką przeszkodą. Ale tamten sezon Aberdeen to historia nad historie.

Runda eliminacyjna: Aberdeen – Sion 7:0, 4:1
Pierwsza runda: Aberdeen – Dinamo Tirana 1:0, 0:0
Druga runda: Aberdeen – Lech 1:0, 2:0
Ćwierćfinał: Aberdeen – Bayern 0:0, 3:2
Półfinał: Aberdeen – Waterschei Thor 5:1, 0:1

Aż w końcu finał z Realem Madryt, jedyny finał europejskich pucharów w wykonaniu szkockiego zespołu poza Rangersami i Celtikiem. Aberdeen wygrało po dogrywce, a pewnie już przypomnieliście sobie kto ich wtedy prowadził: Sir Alex Ferguson. Z takim kunsztem się nie dyskutuje, taki kunszt rozgrzesza Kolejorza.

Screen Shot 08-21-19 at 01.18 PM

***

1987/88. Górnik Zabrze – Rangers (1:3, 1:1) Puchar Mistrzów

Górnik nie dał się na własnym stadionie, ale to nie wystarczyło: na Ibrox lepsi okazali się The Gers z Terrym Butcherem czy Allym McCoistem w składzie i to oni awansowali do ćwierćfinału, gdzie lepsza okazała się Steaua.

Screen Shot 08-21-19 at 08.33 AM

Rangersi podeszli z dużym respektem do Górnika, i słusznie, bo widać po składzie zabrzan – a także wynikach – że była to ekipa mocna, a niektórzy zrobili duże kariery później na Zachodzie, choć wiadomo, że wtedy było o to trudniej.

695px-7

Źródło: wikigornik.pl

Po odpadnięciu Marcin Bochynek mówił dla Sportu: –  Nie byliśmy zespołem gorszym. Zabrakło przede wszystkim doświadczenia w meczach o dużą stawkę. Sam nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego zagraliśmy znowu dwie różne połowy. Pierwszą słabszą i drugą lepszą. Próbowałem zmobilizować chłopców na całe 90 minut, ale nie wyszło. Jestem przekonany, że oni dali z siebie wszystko. Nie możemy jednak wygrywać meczu, grając tak źle w destrukcji. Błędy z tyłu w obydwu meczach pozbawiły nas szans na awans mimo, iż byliśmy dla Szkotów równorzędnym partnerem. Gdybyśmy jeszcze mieli prawdziwego reżysera gry, wtedy można by było mówić o innym przebiegu spotkania. Dlaczego tak późno na boisko wszedł Orzeszek? A kto z panów jeszcze na początku tego sezonu słyszał o takim zawodniku? On nie jest jeszcze przygotowany na cały – w dodatku – taki mecz. Dobrze, że wchodząc do gry wnosi tyle ożywienia i pokazuje się z dobrej strony. Jeżeli będzie on piłkarzem na 90 minut, na pewno wyjdzie w podstawowym składzie. Być może w następnych edycjach pucharów.

Poniżej gratka dla amatorów: fragment meczu na Ibrox. Całe pół godziny.

A tu skrót meczu z Zabrza:

***

1988/89. GKS Katowice – Rangers (0:1, 2:4) Puchar UEFA

Rangersi na dobre rozsmakowali się w pokonywaniu polskich drużyn. Kibice Rangers oglądali mecz na Stadionie Śląskim wspólnie… z kibicami Ruchu Chorzów, którzy cieszyli się z udanych akcji i zwycięstwa The Gers. Tak dwumecz wspominał dla GKSKatowice.eu Marek Biegun:

– To był mecz z Glasgow Rangers na Stadionie Śląskim (2:4 – przyp. red.). Trochę nas wtedy zaskoczyli i udało im się strzelić bramki. Załatwił nas wtedy Terry Butcher, który bardzo dobrze grał głową. Z początku strzelał Janek Furtok, odrabialiśmy straty, a później Butcher strzelił dwie bramki. Na stadionie w Glasgow przegraliśmy jeszcze 0:1, ale to i tak był duży sukces. W Glasgow grały wtedy wielkie gwiazdy, lecz my byliśmy jedną, zgraną drużyną bez wielkich nazwisk i walczyliśmy jak równy z równym.

***

1990/91. Legia Warszawa – Aberdeen (0:0, 1:0) Puchar Zdobywców Pucharów

Jedna ze składowych pamiętnego sezonu Legii w PZP. Po ogoleniu luksemburskich ogórków, bo tak wówczas trzeba było ich nazywać, Legia zmierzyła się ze szkockim Aberdeen. Ci na szczęście najlepsze lata mieli za sobą, kiedy wygrywali wspomniany mecz z Realem w finale i raczej odpadali już w pierwszych rundach, jak w starciu z Rapidem Wiedeń rok wcześniej, czy z Dynamo Drezno dwa lata wcześniej. No, ale Legii się jednak postawili. Na wyjeździe padł zaledwie bezbramkowy remis, w rewanżu też długo legioniści nie mogli znaleźć sposobu na Szkotów. Dopiero w 84. minucie Krzysztof Iwanicki sieknął zwycięską bramkę.

A resztę… Resztę zna każdy polski kibic, dość powiedzieć, że od czasu Sampdorii nie wygraliśmy dwumeczu na wiosnę.

***

1991/92. GKS Katowice – Motherwell (2:0, 1:3) Puchar Zdobywców Pucharów

Katowiczanie w kolejnej rundzie odbili się od Club Brugge, przegrywając w dwumeczu 0:4. Zacięty bój zespołu pełnego uznanych nazwisk, z Januszem Jojką, Andrzejem Lesiakiem, Romanem Szewczykiem, Markiem Świerczewskim, Adamem Ledwoniem, Dariuszem Rzeźniczkiem, Piotrem Świerczewskim i kultowym Giją Guruli. Gruzin wspominał w wywiadzie dla SportSlaski.pl, że znacznie wyżej wyceniono Puchar Polski, choć kto wie, może za kolejne rundy katowiczanie mogliby liczyć na duże kwoty:

A jak wyglądał Twój kontrakt?
Pensja wynosiła 5 mln złotych – to wtedy było 500 dolarów. Mieliśmy za to bardzo dobre premie. Za wygrany mecz to było od 300 do 500 dolarów na zawodnika. Nie dostawaliśmy jedynie nic za remis u siebie. W praktyce zarabialiśmy więc miesięcznie 1500-2000 dolarów. Jak na tamte czasy była to spora kwota. Ale o to chodzi. Pieniądze powinno się dostawać za to, że wygrywasz, a nie za samo wyjście na boisko. Pamiętam, że najwyższą premię dostaliśmy za Puchar Polski – po 8000 dolarów, co w przeliczeniu wynosiło 80 mln złotych. Ja dostałem 6000 dolarów, bo akurat w finale nie zagrałem, wtedy jeszcze nie byłem w formie. Za przejście Motherwell dostaliśmy chyba po 2000 dolarów premii. Do tego w Katowicach miałem samochód służbowy, bezpłatną benzynę, mieszkanie, wyżywienie.

Zachowało się nawet video fanów szkockiej ekipy podróżującej do Polski:

***

2004/05. Amica – Rangers (0:5) faza grupowa Pucharu UEFA

Jedna z najłatwiejszych dróg do fazy grupowej europejskich pucharów w historii polskich prób. Amice wystarczyło pokonać węgierski Honved (dali radę po karnych), a potem nieznaczna wygrana z Ventspilsem i starczy. Mało: w tym samym sezonie Wisła grała z Dinamem Tbilisi, więc przed finałową rundą byliśmy FAWORYTAMI w dwóch grach, powinniśmy mieć dwie drużyny w Pucharze UEFA.

Jak poszło potem – wszyscy wiemy, Amica była malowniczym dostarczycielem punktów.

Screen Shot 08-21-19 at 04.05 PM

Źródło: 90minut.pl

od 9:45:

***

2011/12. Śląsk – Dundee United (1:0, 2:3) Puchar UEFA

Niby tylko jakaś wcześniejsza runda, niby tylko Dundee United, a jednak mecz, który każdy polski kibic zna bardzo dobrze, więcej: przysporzył dużych emocji.

Wszystko za sprawą wyjątkowej dramaturgii dwumeczu, ze szczególnym uwzględnieniem rewanżu – szybko strzelone dwie bramki przez Dundee, prowadzenie z Wrocławia nie zostało obronione nawet przez kwadrans. O wszystkim ostatecznie przesądził cudowny gol Sebastiana Dudka.

Szkoda tylko, że Śląsk, podobnie jak choćby swego czasu Zagłębie Lubin po wyrzuceniu Partizana, nie poszedł za ciosem i w kolejnej rundzie przegrał z Rapidem Bukareszt. Nabraliśmy pewności, że po TAKIM ograniu Dundee United i przejściu Lokomotiwu Sofii, Rapid spokojnie się stuknie, tymczasem przyszło zderzenie z rzeczywistością. Niemniej dobre wspomnienie pozostało.

***

2014/15. Legia – Celtic (4:1, walkower) eliminacje Ligi Mistrzów

Historia polskiej piłki? Na pewno. Polski futbol w soczewce? Może aż tak nie, ale jednak najbardziej skrajny, wymowny przykład ścigającego nas wszędzie refrenu pod tytułem „już byliśmy w ogródku, już witaliśmy się z gąską”.

Spektakularne spotkania Legii, demolka 4:1 u siebie mimo dwóch zmarnowanych karnych Vrdojlaka, demolka 6:1 w dwumeczu, a przecież w Celtiku hasał wówczas choćby taki grajek jak Virgil van Dijk. A potem jeden wielki dramat przez jedno drobne niedopatrzenie.

Oczywiście należy pamiętać, że Legię czekał jeszcze jeden dwumecz w walce o Ligę Mistrzów. Każdy już z góry zakładał, że tak rozpędzona Legia na pewno wygra, ale futbol nie do końca tak funkcjonuje. Niemniej prawda, że była wówczas szansa na wejście z drzwiami, wejście w dużo lepszym stylu niż przez Dundalk. Ale może wtedy, w losowaniu Irlandczyków, los oddał to, co z Celtikiem zabrał.

*

etoto

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...