Reklama

Świątek zobaczyła, co może jeszcze poprawić

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

14 sierpnia 2019, 22:38 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wierzyliśmy w to, że Iga Świątek może dzisiejszy mecz wygrać. Rywalkę miała solidną, doświadczoną, ale na pewno w zasięgu. Zresztą w trakcie spotkania zdecydowanie było to widać. Tyle tylko, że Iga w kluczowych momentach popełniała proste błędy. I ostatecznie przegrała 4:6, 6:7 (3:7). Z tej porażki można jednak wyciągnąć ważne wnioski – Polka dowiedziała się, nad czym musi pracować.

Świątek zobaczyła, co może jeszcze poprawić

Zacznijmy od kilku słów o rywalce – Anett Kontaveit to 23-letnia Estonka, która najwyżej w rankingu światowym była na 14. miejscu. Pięciokrotnie dochodziła już do finałów imprez WTA, jedną z nich wygrała Gdybyśmy jednak mieli napisać, czym się wyróżnia, to pewnie… nic nie przyszłoby nam do głowy. Bo to taka zawodniczka, u której trudno wskazać te najmocniejsze strony. A to dlatego, że we wszystkim jest dobra i solidna. Przez to trudno ją złamać na korcie. O tym często przekonują się jej rywalki – dziś była to Iga Świątek.

Bo choć Polka kilkukrotnie wygrywała gemy serwisowe Kontaveit, to Estonka za każdym razem wracała do gry. Zresztą zaczęło się już w pierwszych dwóch małych partiach meczu, gdy obie wzajemnie się przełamały. Potem, aż do dwunastego gema, trzymały się serwisowego planu. Wtedy podawała Świątek, prowadziła już 40:0, a jednak ostatecznie przegrała i gema, i pierwszego seta. Trzeba tu podkreślić, że Anett Kontaveit znakomicie returnowała, wymuszając na Idze ryzyko przy serwisie, ale tak stracony gem serwisowy bardzo boli. Szczególnie w tym momencie seta.

Świątek się jednak nie załamała. Pomiędzy setami skorzystała z przerwy toaletowej i wróciła na kort w dobrej dyspozycji. Zresztą przez większość seta przeważała, w pewnym momencie mogła nawet wyjść na prowadzenie 5:2. Nie udało się, ale w końcu i tak serwowała, żeby wyrównać stan meczu. Tyle tylko, że tej sytuacji nie potrafiła wykorzystać. Tym razem w gemie nie miała nawet przewagi, bo przy własnym serwisie ugrała tylko jeden punkt – pozostałe cztery zdobyła rywalka, zrobiło się 5:5.

Reklama

Po chwili mieliśmy już tie-breaka. I tu Iga już kompletnie sobie nie poradziła. Przy stanie 2:3 najpierw punkt oddała podwójnym błędem, a potem łatwy forehand wyrzuciła poza kort. Dobry serwis Kontaveit zakończył mecz w następnym punkcie. Nie będziemy tu owijać w bawełnę: Iga mogła ten mecz nawet wygrać. I jasne – brakuje jej jeszcze doświadczenia, z którego wynika sztuka opanowania emocji. I drugie jasne – miała prawo czuć się zmęczona, rozegrała w tym sezonie sporo spotkań, wiele było ich też w ostatnich tygodniach – tym bardziej, że musiała przechodzić przez eliminacje.

Wciąż jednak trudno nie zauważyć, że w ważnych momentach, przydarzały jej się proste błędy, wręcz niewytłumaczalne. Co więc może poprawić? Choćby dobór kierunków serwisu. Bo o ile podanie ma naprawdę dobre, o tyle czasem brakuje mu różnorodności czy planu B. Inna sprawa to ustawianie się do piłek – czasem złą pozycję musiała naprawiać odpowiednim dołożeniem rakiety. Robiła to dobrze, ale przez to, że stała nie w tym miejscu, w którym powinna, po prostu utrudniała sobie zagranie wygrywającej piłki. O opanowaniu nerwów już pisaliśmy, a pewnie można by do niego dołożyć też nieco cierpliwości. Bo tej czasem Polce na korcie brakowało.

Zakładamy, że z tego wszystkiego sprawę zdaje sobie sprawę sztab trenerski Igi. A co za tym idzie – i ona sama. Bo choć trochę tu narzekamy, to postępy, jakie robi Świątek są naprawdę fenomenalne. Nie mówimy już przecież o tym, co zrobić, by Iga zaczęła wygrywać z rywalkami z pierwszej setki rankingu. Chodzi o to, jak Polka mogłaby się dostać do najlepszej „40” czy „30” (a to dawałoby rozstawienie w turniejach wielkoszlemowych) i regularnie ogrywać przeciwniczki na tym poziomie. Biorąc pod uwagę, że to jej pierwszy sezon w turniejach rangi WTA – brzmi to wszystko po prostu znakomicie.

Chcielibyśmy jednak za rok czy dwa móc pisać o jeszcze lepszych wynikach. A żeby tak się stało potrzebne będzie w grze Igi nieco poprawek. Kiedy uda się je nanieść pozostałe tenisistki będą mogły się naprawdę bać spotkań z Polką.

Fot. Newspix.pl

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
5
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Inne sporty

Polecane

Djoković ma problem. Rywale są lepsi, on kiepsko wszedł w sezon. Czy Nole kończy się paliwo?

Sebastian Warzecha
1
Djoković ma problem. Rywale są lepsi, on kiepsko wszedł w sezon. Czy Nole kończy się paliwo?
Polecane

Ktoś myślał, że będzie inaczej? Iga Świątek zdominowała finał Indian Wells

Kacper Marciniak
13
Ktoś myślał, że będzie inaczej? Iga Świątek zdominowała finał Indian Wells
Tenis

Set pełen walki, a potem krecz. Świątek awansowała do półfinału Indian Wells

Sebastian Warzecha
0
Set pełen walki, a potem krecz. Świątek awansowała do półfinału Indian Wells

Komentarze

0 komentarzy

Loading...