Reklama

Czym właściwie jest styl? Styl to miał Wojciech Stawowy

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2019, 08:21 • 11 min czytania 0 komentarzy

Czwartkowa prasa szykuje się przede wszystkim do meczu Legii z Atromitosem, więc to wicemistrzom Polski poświęcono zdecydowanie najwięcej miejsca. Danie główne to długa rozmowa z Aleksandarem Vukoviciem, który tłumaczy się z fatalnego stylu gry Legii i swoich wypowiedzi na konferencjach. 

Czym właściwie jest styl? Styl to miał Wojciech Stawowy

PRZEGLĄD SPORTOWY

Legia walczy dziś o honor, dobro całej polskiej piłki, ale i o duże pieniądze. W tle trwa zamieszanie z Sandro Kulenoviciem.

Chorwackim napastnikiem interesuje się kilka klubów, ale do transferu może nie dojść. – Wszystko wskazuje na to, że Sandro zostanie w Legii – mówi nam Branko Hucika, agent młodego Chorwata. – Na stole leży oferta z Barnsley, ale interesuje się nim kilka innych klubów, w tym też z Anglii. Poszukiwani są napastnicy o takim profilu. Ma 19 lat, jest wysoki. Strzelił w Legii sześć goli, ale same ważne, a nie na 4:0. Barnsley złożyło najbardziej konkretną propozycję. Sandro zarabiałby tam o wiele więcej, ale patrzymy też na jego możliwości rozwoju sportowego. Zwłaszcza że teraz będzie podstawowym napastnikiem chorwackiej młodzieżówki – tłumaczy Hucika, który w przeszłości występował w Polonii Warszawa.

Jeśli Barnsley naprawdę chce pozyskać młodego Chorwata, to jeszcze dziś musi złożyć lepszą ofertę. O 18.00 w Anglii zamykane jest bowiem okno transferowe. Może więc okazać się tak, że Kulenović w ostatniej chwili wypadnie ze składu Legii. Na razie to jednak mało prawdopodobny scenariusz. Poza Anglikami piłkarzem zainteresowanie wykazywały też niemieckie Hoffenheim i Dinamo Zagrzeb, z którego trafił do Warszawy.

Reklama

ps1

Aleksandar Vuković jest przekonany, że niedługo wyniki i styl gry Legii będą znacznie lepsze.

Gracie w III rundzie eliminacji Ligi Europy, w ekstraklasie macie na koncie cztery punkty, czyli wynik nieodbiegający od średniej startów Legii w ostatnich pięciu sezonach. Na papierze nie ma tragedii, jednak wszystkich drażni okropny styl.

A czym właściwie jest styl? Styl to miał Wojciech Stawowy, który nie pracuje już w lidze od kilku lat. A może powinien, bo był rozpoznawalny i pomysłowy. Reszta? O jakim stylu mówimy? Przecież większość chce wygrać mecz za pomocą prostych środków. Ogranicza błędy. Nie podejmuje ryzyka. Nie ma to nic wspólnego z atrakcyjną piłką. Na razie zagraliśmy cztery z siedmiu meczów, gdzie absolutnie kluczowy był wynik – trzeba było przejść dalej. Zrobiliśmy to. To nie moment na kreowanie pięknej gry. Jeśli przejdziemy ten okres, będziemy pewni siebie, a dzięki temu skuteczniejsi. Kluczowe było wygranie dwóch rund eliminacyjnych przy jak najmniejszej stracie w lidze. Nie jesteśmy hegemonami w Europie ani nawet na własnym podwórku, żeby nie uważać tego za bardzo trudne zadanie. Na jakiej podstawie ktokolwiek przypuszczał, że zdominujemy Śląsk? Legia od pięciu sezonów nawet jeśli wygrywała ligę, to na styku – traciła punkty w piętnastu lub więcej meczach. To nie jest dominacja. Obecnie, gdybyśmy wywalczyli w lidze dwa oczka więcej, byłbym bardzo zadowolony. I to nie przez fakt, że zakładam różowe okulary. Jestem realistą.

Ale w niektórych meczach gracie tak, że od patrzenia aż bolą oczy. Chce pan powiedzieć, że nie interesuje pana styl, a jedynie efekt końcowy?

Mecz w Finlandii był słaby. Stojąc przy linii bocznej, także nie byłem zadowolony, ale zdawałem sobie sprawę – rozumiejąc piłkę trochę inaczej – że takie mecze można przegrać i odpaść. Niejeden zespół w takich spotkaniach zaliczał potknięcia. Widziałem w chłopakach chęć przejścia dalej, ale też świadomość, że jeśli stracimy bramkę, to może do tego nie dojść. Dlatego drużyna, na sztucznej murawie i to w dodatku kiepskiej jakości, wyglądała na spiętą, ale wypełniła misję. I według mnie miała kontrolę nad meczem. W Kuopio mogliśmy zdobyć kilka bramek, wykorzystać karnego, dopuścić do mniejszej liczby stałych fragmentów i byłoby spokojniej. Naprawdę, nie róbmy ogórka z każdego przeciwnika, który na nas wychodzi, bo nie mamy do tego podstaw. W Europie gra się coraz trudniej. Eintracht Frankfurt grał z Florą Tallin i męczył się, w obu meczach wygrywając nieznacznie 2:1. Obserwuję dokładnie, co się dzieje w Serbii. Crvena Zvezda najpierw miała męki z litewską Suduvą (0:0 i 2:1), a potem z HJK Helsinki (2:0, 2:1). W pierwszym spotkaniu z Finami zdobyła drugiego gola w ostatniej minucie. Potem musiała bronić tego rezultatu. Zagrała przeciętnie i nie widziałem, żeby trener był tam atakowany za styl, choć ma znacznie większe możliwości niż my. Zrobił swoje.

Reklama

ps2

Konstantinosa Triantafyllopoulosa wciąż pamiętają w Atenach i już zaczęli stopera rozpoznawać na ulicach Szczecina.

Z Triantafyllopoulosem w środku obrony granatowo- -bordowi spisują się bardzo dobrze. W trzech meczach stracili ledwie jedną bramkę, a Grek z występu na występ prezentuje się lepiej. Kibice klubu z Pomorza Zachodniego mogą dziękować Runjaicowi, że uwierzył w zapewnienia 26-latka o gotowości do gry. Z powodu urazu nie trenował jeszcze tydzień przed rywalizacją z Legią w Warszawie (2:1) w 1. kolejce, ale zarzekał się, że da sobie radę. Dotrzymał słowa i utrzymał miejsce w podstawowym składzie.

Pierwszy raz o Pogoni usłyszał wiosną, gdy umowę z szefami granatowo-bordowych podpisał kumpel z Asteras Tripolis – Michalis Manias. Triantafyllopoulos wstukał nazwę ekipy ze Szczecina w wyszukiwarkę internetową, sprawdził, co to za drużyna i w jakiej kopie lidze. Tak po prostu, ze zwykłej ludzkiej ciekawości. – Pogoń? Tam, gdzie przenosi się „Mike”? – zapytał menedżera na początku czerwca, gdy ten zatelefonował z ofertą. – Tak. Ciebie też chcą – usłyszał w odpowiedzi. Trzy dni później był już w Szczecinie i podpisywał kontrakt ważny przez dwa sezony.

Ivan Jukić z Korony Kielce poza boiskiem nie lubi zwracać na siebie uwagi. Problem w tym, że w meczach też nie błyszczy.

(…) Jedno się jednak nie zmieniło. Kiedy Jukić przyjechał do Polski, odzywał się rzadko. Jeśli już musiał zabrać głos, najczęściej rozmawiał z piłkarzami pochodzącymi z Bałkanów. I tak jest w sumie do dziś. Z niektórymi pracownikami klubu nie zamienił przez dwa lata więcej niż kilku zdań. Po polsku mówi niewiele, niemieckiego nie zna, a po angielsku rozmawia niechętnie. Ostatnia szansa Jest na tyle cichy i skromny, że po świetnym początku poprzedniego sezonu, zapytany o swoją dobrą passę, stwierdził tylko: „fajnie, że strzeliłem gole, ale nic się wielkiego nie stało”.

Może i wtedy nic się nie stało, ale pytanie, co wydarzyło się później, że nagle Jukić przestał grać. Odpowiedzi jeszcze nikt przy Ściegiennego nie znalazł. Ale wygląda na to, że Lettieri da Bośniakowi jeszcze jedną szansę, by odbudował się w ekstraklasie. Jeśli nie w tej rundzie, to już chyba nigdy.

ps3

W tym sezonie Adam Deja jest liderem Arki. Dzięki dobrej grze liczy na zagraniczny transfer.

(…) Teraz już nikt nie kwestionuje zasadności transferu Deji. Tym bardziej że Arka za moment może za niego zarobić duże pieniądze. Chwilę po zakończeniu sezonu interesowały się nim rosyjskie kluby. A sam zawodnik nie ukrywa, że przeprowadziłby się, choćby i za wschodnią granicę.

– Po sezonie miałem dwie propozycje transferu do Rosji, ale po jakimś czasie kontakt się urwał. Ich przedstawiciele więcej nie zadzwonili i na razie nie ma żadnego tematu. Liga rosyjska jest dużo silniejsza, więc to interesująca opcja wyjazdu. Do tego inne, wyższe zarobki. Mam już 26 lat. Chciałbym spróbować czegoś lepszego. Myślę, że jeśli nadal będę się tak prezentował, to prędzej czy później ta oferta przyjdzie. Cieszyłbym się bardzo, gdyby wpłynęła. Jeśli okaże się dobra, nie będę się zastanawiał ani chwili. Po prostu chce spróbować swoich sił w silniejszej lidze – jasno stawia sprawę pomocnik. 

ps4

SPORT

Jorge Felix to najlepszy obecnie strzelec Piasta. Jeśli utrzyma dyspozycję, to może zdobyć największą liczbę bramek w sezonie i być może dogoni rodaka, Gerarda Badię.

Aktualny kapitan gliwiczan, czyli właśnie Gerard Badia, ma na swoim koncie 23 gole. Jorge Felix, który przy Okrzei gra znacznie krócej, uzbierał już ich 11. Jeśli wychowanek Atletico Madryt będzie strzelał z taką regularnością, Badia będzie musiał się mieć na baczności. Wspomniane 11 bramek daje Feliksowi miejsce na podium – w gronie graczy z Półwyspu Iberyjskiego – pod względem liczby goli strzelonych dla Piasta. Liderem pozostaje jedyny typowy napastnik z grona „gliwickich” Hiszpanów, czyli Ruben Jurado.

sport1

Pomocnik Cracovii Mateusz Wdowiak udowodnił, że jest już na „naturalnych obrotach”.

Mateusz Wdowiak do składu na mecz z Rakowem Częstochowa w trzeciej kolejce wskoczył po rozegranym w środku tygodnia sparingu z Górnikiem Zabrze. Pomocnik, który po powrocie z mistrzostw Europy U-21 w okres przygotowawczy wchodził w indywidualnym rytmie, w pierwszych spotkaniach rozgrywek spełniał w zespole Michała Probierza rolę zmiennika. W spotkaniu kontrolnym z zabrzanami zagrał jednak na tyle dobrze, że szkoleniowiec „Pasów” znalazł dla 22-letniego wychowanka miejsce w wyjściowej jedenastce i po meczu w Bełchatowie nie żałował.

– Wygraliśmy sparing z Górnikiem, a tego genu zwycięzcy, po pierwszych czterech spotkaniach w tym sezonie bardzo potrzebowaliśmy – mówi Mateusz Wdowiak. – Trener dał nam we wtorek szansę sprawdzenia formy i pokazania się na tle ekstraklasowego rywala, więc wszyscy, którzy na początku sezonu mniej grali, mieli bardzo dobrą okazję zaprezentować swoją dyspozycję. Ja do tego podszedłem w ten właśnie sposób, że to jest dla mnie dodatkowy bodziec. Nie czuję się wygranym tego sparingu, ale cieszę się, że są takie mecze w środku tygodnia, bo one dużo trenerowi dają, a zawodnikom sprawiają przyjemność. Przecież to największa radość wyjść na boisko i grać, rozwijać swoje umiejętności. Ja czułem, że wszystko u mnie funkcjonuje już normalnie, że jestem na swoich naturalnych obrotach i czuję się dobrze. Cieszę się, że zauważył to także trener i teraz wszyscy możemy się czuć wygranymi.

sport2

Rozmowa ze Stanislavem Bilenkyim, nowym zawodnikiem Zagłębia Sosnowiec, którego pozyskano z Dunajskiej Stredy.

Na początku kariery seniora grał pan w Olimpiku Donieck. Stamtąd trafił pan do DAC 1904 Dunajska Streda. Skąd pomysł na taki kierunek?

– Chciałem grać na zachodzie, bo to dawało gwarancję postępu. Szczególnie w Dunajskiej Stredzie. To bardzo dobra drużyna. Gdy przychodziłem do niej, był już nowy trener – Peter Hyballa, który stawia na młodzież. To bardzo młoda ekipa, a klub przyciąga do siebie zawodników z potencjałem. Poza tym ten klub ma świetną bazę treningową i myślę, że to doskonałe miejsce, żeby zrobić kolejny krok do przodu.

W swoim ostatnim sezonie na Ukrainie zagrał pan niemal we wszystkich meczach. Dlaczego zatem przez ten pierwszy rok na Słowacji zagrał pan tylko w kilku spotkaniach?

– Tak zdecydował szkoleniowiec. Nasza gra opierała się głównie na defensywie, a na początku mojej przygody na Słowacji moje umiejętności defensywne były na niskim poziomie. Później było ciężko wejść na stałe do pierwszego składu.

Jak wyglądały pierwsze lata pana kariery?

– Jako dziecko zaczynałem w Szachtarze Donieck, grałem tam ok. 5 lat, później przeniosłem się do Olimpiku. Tam grałem przez rok w akademii, zostałem przeniesiony do drużyny U-19 i U-21 i po kilku latach włączono mnie do pierwszego zespołu.

sport3

Po dramatycznej i pełnej emocji końcówce meczu pod Jasną Górą piłkarze Ruchu Chorzów pokonali wyżej notowaną Skrę i w pierwszej rundzie Pucharu Polski mogą trafić na drużynę z elity.

Ostatnie dni klubowi z Chorzowa przyniosły nieco radości. Najpierw okazało się, że Ruch zdoła zewrzeć szeregi na właściwie każdym polu i z dwutygodniowym poślizgiem przystąpi do rywalizacji o III-ligowe punkty. W sobotę B-klasowa drużyna pod szyldem UKS-u, przy wsparciu blisko 1000 kibiców, odprawiła z Pucharu Polski na szczeblu katowickiego podokręgu grający dwa piętra wyżej Wawel Wirek, a wczoraj – również w obecności sporej rzeszy fanów – zespół prowadzony przez spółkę akcyjną poradził sobie z II-ligową Skrą Częstochowa. O ile do wyłonienia zwycięzcy meczu z Wawelem potrzebne były rzuty karne, o tyle pod Jasną Górą takiej konieczności nie było, choć przez moment zapachniało dogrywką...

sport4

SUPER EXPRESS

Legia jest w kiepskiej formie, ale może dziś nastąpi przełom? Jest o co walczyć.

Za udział w I rundzie LE Legia otrzyma od UEFA 240 tys. euro, za drugą fazę 260 tys. euro. Starcia z Atromitosem w ramach trzeciej rundy wycenione są na 280 tys. euro. Jeśli wicemistrz Polski awansuje, to za fazę play-off otrzyma 300 tys. euro, ale tylko w przypadku, gdy odpadnie na tym etapie. Jeśli natomiast uda się awansować do fazy grupowej, to zapewni sobie konkretniejsze pieniądze. Przebicie się na ten poziom oznacza 2,92 mln euro. Dodatkowo za wygrany mecz w grupie premia wynosi 570 tys. euro, a za remis 190 tys. Wyjście z grupy to 500 tys. euro, 1/8 – 1,1 mln euro, ćwierćfinał 1,5 mln, półfinał 2,4 mln, a finał 4,5 mln euro. Zwycięzca zgarnie dodatkowe 4 mln euro.

se1

GAZETA WYBORCZA

Polskie zespoły przyzwyczaiły, że wypadają z Europy, zanim poważne kluby wrócą z wakacji. Czy Legia pozostanie w niej dłużej?

Zespół z Peristeri, dzielnicy Aten, to dziś czwarta siła greckiej ligi. Latem doszło w niej do wielu zmian. Do Norymbergi odszedł trener Damir Canadi (zastąpił go Yannis Anastasiou, były napastnik reprezentacji, trener obieżyświat). Efthymios Koulouris, najlepszy strzelec i król strzelców ligi, wrócił do PAOK. – Po zmianie trenera zespół już nie tylko się broni, dużo śmielej atakuje. Zmieniono system gry, dużo swobody mają teraz groźni w ataku brazylijski pomocnik Madson i napastnik Apostolos Welios – mówi „Wyborczej” Dimitris Vergos, dziennikarz Gazzetta.gr. – Atromitos jeszcze nie zaczął sezonu w lidze, a piłkarze nie mają europejskiego obycia. Jeśli pierwsi stracą gola, mogą się zgubić. Legia ma w tej dziedzinie dużo większe doświadczenie.

Gra toczy się także – a może przede wszystkim – o pieniądze. Po 20 mln euro zysku z gry w Lidze Mistrzów w sezonie 2016/17 w klubowej kasie już dawno nie ma śladu. Legia, która przez lata optymistycznie zakładała w budżecie co najmniej grę w fazie grupowej LE, w dwóch ostatnich latach boleśnie się rozczarowała. A potężną dziurę w budżecie zasypywał właściciel Dariusz Mioduski. – Odpadnięcie Legii będzie gwoździem do trumny dla całej polskiej piłki – uważa ekspert Polsatu Sport i były napastnik reprezentacji Artur Wichniarek. Fakt, mistrza z Gliwic wyrzucił z LE mistrz Łotwy FC Ryga, Lechię po dogrywce pokonało Brøndby Kopenhaga, Cracovię – słowacka Dunajská Streda.

gw1

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

0 komentarzy

Loading...