Reklama

Czas na przełamanie Carlitosa? Raczej nie dziś

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2019, 11:48 • 5 min czytania 0 komentarzy

Nie ulega wątpliwości, że czysto piłkarsko Carlitos jest najlepszym napastnikiem Legii i ma najwięcej do zaoferowania. Swoją klasę potwierdził już nie raz i nie dwa, choć każdy również wie, że potrafi irytować. Wygląda na to, że jest w trakcie najtrudniejszego okresu od momentu transferu na Łazienkowską i niekoniecznie musi się on szybko zakończyć – przynajmniej dopóki trenerem będzie Aleksandar Vuković. Jeżeli ktoś liczy na to, że dziś z Atromitosem się przełamie, raczej srogo się rozczaruje. 

Czas na przełamanie Carlitosa? Raczej nie dziś

Łatwo zauważyć, że serbski trener ma mocno ograniczony entuzjazm co do osoby hiszpańskiego podopiecznego, a dzisiejszy wywiad dla „Przeglądu Sportowego” jeszcze bardziej potęguje to wrażenie. Nie trzeba wielkiej umiejętności czytania między wierszami, żeby dojść do takiego wniosku.

– W europejskich pucharach wystąpił we wszystkich spotkaniach w podstawowym składzie. Do tego wspomniane minuty w lidze. To dużo w zderzeniu z przeciętnym piłkarzem ligowym na początku sezonu – mówił trener.

Czyli mam piłkarza bez formy, ale i tak go wystawiam na najważniejsze dla przyszłości klubu mecze, więc w sumie nie wiem, o co wam chodzi. Dalej:

– Pytania będą pojawiać się częściej, gdy Carlitos nie zagra w kilku kolejnych meczach. A to możliwe. Traktuję go jak każdego innego piłkarza. Ma potencjał, spore umiejętności, ale musi wywalczyć sobie miejsce w zespole w taki sam sposób jak pozostali. Nie widzę powodów, aby go wyróżniać. 

Reklama

Oj, tutaj Vuko wysyła jasne sygnały. Hiszpan może grać jeszcze mniej (samemu zainteresowanemu motywacja na pewno wzrosła!), nie bądźcie zdziwieni. Co gorsza, pojawia się sugestia, że wcześniej być może był traktowany na specjalnych prawach. No nie brzmi to dobrze, a przecież Serb zmierza do tego, żeby „szatnia mówiła jednym głosem”.

JEDYNA TAKA OFERTA POWITALNA: W ETOTO BONUS 200% OD TWOJEGO PIERWSZEGO DEPOZYTU, AŻ DO 200 ZŁ

– Jest naszym najlepszym strzelcem, ale przypominam, że w poprzednim sezonie nie wygraliśmy ligi czy Pucharu Polski. Dla mnie istotne jest, co wygrywa drużyna, a nie liczby pojedynczego piłkarza.

Kolejna szpilka w piłkarza. Lekka sugestia, że gra zbyt indywidualnie i nawet jeśli liczby mu się zgadzają, to nieraz kosztem interesu zespołu.

– W tym sezonie Carlitos zagrał dobry mecz z Europa FC w Warszawie. W pozostałych było gorzej.

Tu zgoda, trudno polemizować. Pytanie jednak, dlaczego chimeryczny Carlitos nie ma zbyt dużego kredytu zaufania, a ma go jeszcze bardziej chimeryczny Arvydas Novikovas, który w pucharach wręcz się kompromituje, a szczytem wszystkiego był rewanż z Finami, gdzie Litwin wszystko robił źle. O nim jednak Vuković mówi: – Wierzę w niego. Jest nowy, a zawodnik musi zbudować swoją pozycję, jeśli odpowiednio pracuje na treningach i wykonuje polecenia. Nie ma innej drogi. Warto na niego poczekać (…) Nie jest w topowej formie jak kilku innych piłkarzy, ale będzie. Tu mamy wspieranie zawodnika i pompowanie na zapas, przy Carlitosie natomiast Vuko uważa, że „byłoby nie w porządku, gdyby grał w każdym meczu, skoro prezentuje się przeciętnie”. To się nazywa równe traktowanie. Ewidentny brak konsekwencji, wskazujący, że chodzi o coś więcej niż formę Hiszpana. Siłą rzeczy rodzą się domysły o jakichś zgrzytach w relacji między tą dwójką, a mamy wątpliwości, czy taki był cel. Chyba że to jakieś nowe sztuczki psychologiczne, które znają tylko wtajemniczeni.

Reklama

Jeszcze jeden cytat: – Carlitos wszedł w pierwszym ligowym meczu z Pogonią przy 1:1. Skończyło się porażką. Dałem mu szansę, a teraz postawiłem na kogoś innego. 

To już niemal wprost sugerowanie, że to w dużej mierze przez Hiszpana Legia przegrała ligową inaugurację sezonu.

CARLITOS JEDNAK STRZELI DZIŚ GOLA GREKOM? KURS 2,75 W ETOTO

Fakty są takie, że Carlitos w ciągu dwóch lat w Ekstraklasie strzelił 40 goli w 73 meczach. Dla samej Legii zdobył łącznie 21 bramek w 50 występach. Trudno lekceważyć takiego piłkarza, nawet jeśli chwilowo nie jest w najwyższej dyspozycji (bo nie jest) i ewidentnie ma swoje wady, polegające głównie na pewnych brakach taktycznych i zbyt częstym graniu pod siebie. Inna sprawa, że Vuković najczęściej ustawia Carlitosa jako „dziesiątkę”, podczas gdy najlepiej spisuje się on jako środkowy napastnik i nie trzeba zaglądać do tajnych akt FBI, żeby to wiedzieć. Kiedy jest dalej od pola karnego, jego chwilami zbyt duża improwizacja w grze staje się bardziej odczuwalna i stwarza większe zagrożenie dla drużyny. Jeżeli jednak po kimś spodziewać się pierwiastka spektakularności – tak pożądanego w futbolu – to właśnie po nim. A właśnie jakiegoś błysku, wyjścia z szarości Legii brakuje dziś najbardziej. Wszystko jest do bólu nudne i przewidywalne.

Vuković tymczasem od razu zapowiada, że jeśli Sandro Kulenović nie zostanie nagle sprzedany, to dziś na Atromitos Chorwat jest na „dziewiątce” w pierwszym składzie. W najlepszym razie więc Hiszpan znów będzie cofnięty. Bardziej realny scenariusz sugeruje krzesełko wśród rezerwowych, bo przecież ze Śląskiem zdaniem Vuko gra już wyglądała naprawdę dobrze, a wtedy byłego napastnika Wisły na boisku nie oglądaliśmy.

No właśnie. Ze Śląskiem, gdy drużynie znów za bardzo nie szło, w ataku od początku zagrał Jarosław Niezgoda, a poza Kulenoviciem na zmianę wszedł Jose Kante, który dopiero co wrócił do treningów z Legią. No nikt nie przekona nas, że nie ma tu drugiego dna, a już na pewno nie trener Legii. Carlitos nie gra dziś na maksimum swoich możliwości, ale Vuković robi niewiele, żeby coś tu zmienić, bo nie wystawia go na optymalnej pozycji i jasno mówi o ograniczonym zaufaniu, dając po drodze kilka pstryczków w ucho. Jeżeli potknie się na Atromitosie trzymając Carlitosa na ławce, temat wróci do niego ze zdwojoną siłą.

etoto

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...