Reklama

Liderzy Piasta zawodzą. Kto najbardziej spuścił z tonu?

redakcja

Autor:redakcja

01 sierpnia 2019, 14:06 • 4 min czytania 0 komentarzy

Waldemar Fornalik przekonuje, że Piast Gliwice gra na początku tego sezonu tak samo jak wiosną, nie licząc prostych błędów popełnianych w międzyczasie. Czyli… jednak nie gra tak samo. Stałym scenariuszem jest już objęcie prowadzenia przez ekipę mistrza Polski i później jego utrata. Gołym okiem widać, że kilku zawodników decydujących o obliczu zespołu weszło w nowe rozgrywki dużo słabiej niż oczekiwano. 

Liderzy Piasta zawodzą. Kto najbardziej spuścił z tonu?

Rewanż z Riga FC może być dobrą okazją, żeby wrócić do korzystnego trendu. Kto naszym zdaniem w tym momencie najbardziej w Piaście rozczarowuje w porównaniu do tego, co prezentował w ostatnich miesiącach i mógłby wreszcie się ogarnąć?

Frantisek Plach. Zdecydowanie pierwszy do poprawy. Najlepszy bramkarz ubiegłego sezonu Ekstraklasy teraz popełnia błąd za błędem. Zawalił przy obu golach w rewanżu z BATE, z czego przy pierwszym stuprocentowo. Do dziś nie wiemy, po co wychodził z bramki. Mama wołała, że czas do domu, bo się ściemnia? Przypomniał sobie, że zostawił w szatni niedojedzonego Twixa? Co gorsza, potem nie widział problemu, mówiąc coś, że taka jest piłka, wyjście jak wyjście. W lidze mógł zrobić dużo więcej przy bramce wyrównującej Lecha Poznań, bo do Pawła Tomczyka wychodził tak energicznie, jak my z wyra w sobotni poranek. Kilka dni później w pierwszym meczu z Łotyszami znów zabrakło mu zdecydowania na przedpolu, szczególnie przy komicznej bramce na 3:2, gdy kompletnie nie zrozumiał się z Urosem Korunem. Coś niedobrego się z tym chłopem dzieje.

Piotr Parzyszek. Zaczął obiecująco, strzelił gola w Borysowie, ale na razie to wszystko. Słabo wypadł w drugim spotkaniu z BATE, w PKO Bank Polski Ekstraklasie zaś jego skuteczność to połączenie zabójczego wykończenia Daniela Sikorskiego i Denisa Thomalli. Szczególnie dało to o sobie znać z Lechem, z którym Parzyszek przy optymalnej skuteczności skompletowałby hat-tricka i to z rękami w kieszeni. Fornalik nie ma dla niego zbyt wielu alternatyw, bo Dani Aquino jest kontuzjowany, a oceniając Hiszpana na podstawie tego, co zdążył zagrać, też nie mamy optymistycznych wniosków – po decyzjach sędziów macha rękami fajnie, zapalczywie, ale to nie siatkówka czy szczypiorniak. Z kolei sprowadzony niedawno Dominik Steczyk wszedł za Parzyszka we Wrocławiu i zdążył spartaczyć dwie setki na 2:0, przez co w końcówce Śląsk wyciągnął z 0:1 na 2:1. Panowie, najwyższy czas wyregulować celowniki.

Parzyszek przełamie się w Rydze? Jeśli strzeli gola, ETOTO płaci po kursie 2,75

Reklama

Mikkel Kirkeskov. Zaliczył asystę przy golu na 3:1 z Rygą, ale ogólnie częściej nawiązuje do pierwszej rundy na polskiej ziemi niż ubiegłego sezonu. Coś nam świta, że wtedy sugerowaliśmy, by Piast dążąc do uszczelnienia defensywy wystawił na lewej obronie pachołek treningowy. Gubi krycie, łatwo jest ogrywany, notuje proste straty na swojej połowie. Mocno obciążają go gole stracone w Borysowie i z Lechią na 0:1 w Superpucharze Polski. Brak transferu do Legii Warszawa podziałał na niego demobilizująco? Oby nie, bo na razie Jakub Holubek nie gra lepiej, a jego zdemotywować nie miało co.

Patryk Dziczek. Jedną nogą jest już we Włoszech, ale nie mamy wątpliwości, że nie trafi do Serie A ze względu na aktualną formę, tylko ogólny potencjał – inaczej musiałby swojego pracodawcy szukać raczej na mapie Serie B niż A. Dziczek bardzo słabo zaprezentował się na Białorusi, podobnie jak teraz we Wrocławiu. Bywa niefrasobliwy w defensywie, a ciągle za mało daje w grze do przodu. Samo bieganie i dobry przerzut od czasu do czasu to dość, gdybyśmy mówili o gościu, który debiutuje w lidze, a nie młodzieżowym reprezentancie Polski chcącym we Włoszech rozkoszować się nie tylko pizzą i pastą, ale i calcio z poziomu murawy. Wymagamy więcej.

Piast wyraźnym faworytem meczu w Rydze. ETOTO wycenia jego wygraną po kursie 2,00

Marcin Pietrowski. Jednym z jego największych atutów jest szeroko pojęta solidność, a tej ostatnio nie daje. Najbardziej jaskrawy przykład to to fatalne wycofanie piłki w prostej sytuacji, po którym Riga FC objęła w Gliwicach prowadzenie. Bartosz Rymaniak miał przychodzić przede wszystkim w celu posadzenia na ławce Tomasza Mokwy, ale jak tak dalej pójdzie, to Pietrowski z Mokwą będą mogli bez przeszkód pykać sobie przez 90 minut w Quizwanie.

Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...