Reklama

Z Frantiska Objawionego zrobił się Frantisek Zamulony

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2019, 09:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Frantisek Plach przebojem wdarł się do składu Piasta i nie było wielkiej kontrowersji w tym, że został uznany za najlepszego bramkarza Ekstraklasy. Dołożył dużą cegłę do mistrzostwa. Prywatnie to fajny gość, sprawnie się zaaklimatyzował, nie sprawia problemów poza boiskiem. Przedstawiając sylwetki zawodników, którzy dokonali w gliwickim zespole rzeczy historycznej, nazwaliśmy go Frantiskiem Objawionym. Wszystko super.

Z Frantiska Objawionego zrobił się Frantisek Zamulony

W tym sezonie Słowak zmienił się jednak nie do poznania. Niestety na gorsze, bo aktualnie oglądamy Frantiska Zamulonego.

Mistrzowie Polski w nowym sezonie rozegrali już pięć meczów i ani razu nie kończyli z czystym kontem. Niechlubny udział Placha jest tutaj znaczący. To on totalnie przydzbanił w rewanżu z BATE Borysów, robiąc rzut karny z niczego, a potem stojąc jak słup soli po wrzutce z rzutu wolnego. Wygrany dwumecz nagle stał się przegrany.

To on też na inaugurację ligi trochę zlekceważył atakującego do końca Pawła Tomczyka, który z dość ostrego kąta posłał piłkę do siatki. Zamiast 1:0, skończyło się na 1:1.

Wczoraj z Riga FC co najmniej równie mocno zawalili jego koledzy, ale słowacki bramkarz znów nie ma czystych papci. Pierwszy stracony gol – przede wszystkim błąd Marcina Pietrowskiego, za lekkie wycofanie piłki. Oglądając jednak powtórki widzimy Placha wybiegającego mało zdecydowanie, z musu. Gdyby od początku sprintował, być może udałoby mu się jeszcze ugasić pożar. Co nie zmienia faktu, że Pietrowski jest głównym winowajcą.

Reklama

W przypadku kabaretu z 86. minuty winę można już rozłożyć po połowie. Uros Korun, mając dużo czasu na zorientowanie się w sytuacji, cały czas patrzy tylko na piłkę i zupełnie nie widzi, gdzie jest ustawiony Plach. Powstaje jednak pytanie, po jaką cholerę Słowak wychodził tak daleko, skoro nie było żadnego zagrożenia i wydawało się oczywiste, że piłkę zgarnie któryś z obrońców. Nie mamy również wrażenia, że wcześniej krzyknął „moja!” czy coś w tym rodzaju.

korun samoboj screen

Totalny brak pomyślunku i komunikacji. Empatyczna drużyna z Gliwic nie chciała zbytnio urazić gości z Łotwy, więc zadbała o ich niezłe samopoczucie.

Zapewne niejeden z was wychwycił już punkt wspólny. Tak, coraz bardziej widać, że Plach nie umie grać na przedpolu. Wiosną nieśmiało wychodziło to od czasu do czasu, lecz poza golem straconym w Gdyni nie miało poważniejszych konsekwencji dla drużyny (tamten mecz też zresztą Piast wygrał). Ostatnie dni to jednak jakaś katastrofa, co chwila wyjście z bramki Słowaka pachnie jakąś popieprzoną akcją. I pomyśleć, że dopiero co pojawiły się plotki łączące go z Newcastle. Sorry, ale obecnie brzmi to prawie jak Jakub Wawrzyniak w Juventusie.

Gwoli ścisłości, defensywa Piasta ogólnie na początku tego sezonu nie ogarnia. Mikkel Kirkeskov regularnie notuje jakieś proste straty albo zdrzemnie się w kryciu, nawiązując bardziej do pierwszej rundy w Polsce niż sezonu mistrzowskiego. Uros Korun niby jest solidny, by nagle zaliczyć takiego samobója. Tomas Huk na razie słabo wypadł w Superpucharze Polski i dostał czerwona kartkę w 1. kolejce Ekstraklasy. Marcin Pietrowski – wiadomo. Tylko Jakub Czerwiński trzyma fason. Co gorsza, gdy szansę w meczu o Superpuchar dostał Jakub Szmatuła, również się nie popisał. To chyba jakiś głębszy problem, który trudno wyjaśnić jedynie odejściem Aleksandara Sedlara.

Panowie, jeżeli to jakiś happening, czas go skończyć. Było wesoło, nawet się trochę pośmialiśmy, autorzy memów mają używanie, ale już wystarczy. Za dużo macie do stracenia.

Reklama

Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...