Reklama

Grzmoty w Eindhoven, Kądzior bliski awansu. Co słychać w eliminacjach?

redakcja

Autor:redakcja

23 lipca 2019, 23:35 • 5 min czytania 0 komentarzy

Bez wielkich niespodzianek – może za wyjątkiem potknięcia Astany – obyło się w dzisiejszych starciach eliminacyjnych do Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Co wcale nie oznacza, że nic ciekawego się nie działo. Wręcz przeciwnie. Całkiem spektakularną batalię stoczyły PSV Eindhoven i FC Basel, spokojne zwycięstwo odniosło natomiast Dinamo Zagrzeb z Damianem Kądziorem w składzie. Nieźle spisali się również nasi starzy znajomi z Dudelange.

Grzmoty w Eindhoven, Kądzior bliski awansu. Co słychać w eliminacjach?

Jeżeli chodzi o zespoły kroczące w stronę Ligi Mistrzów tak zwaną ścieżką ligową, status quo zostało zachowane w dwumeczu Viktorii Pilzno z Olympiakosem Pireus. Czesko-greckie starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, z czego zdecydowanie bardziej zadowoleni mogą być przyjezdni. Olympiakos nie oddał przez całe spotkanie ani jednego strzału celnego. Czesi natomiast ze szczególną mocą natarli na przeciwnika w końcówce pierwszej połowy, absolutnie dominując przebieg spotkania na stadionie w Pilźnie. Ostatecznie jednak dziesięć tysięcy kibiców obserwujących to spotkanie na żywo nie doczekało się ani jednego gola.

– Bardzo trudny mecz z niezwykle wymagającym przeciwnikiem – skomentował po końcowym gwizdku trener greckiej drużyny, Pedro Martins. – Pilzno rozegrało już dwa mecze ligowe, są w dobrym rytmie. Było do przewidzenia, że będą mieli przewagę. My nie zawiedliśmy. Graliśmy ambitnie, ale nie uniknęliśmy niedociągnięć.

Szkoleniowiec Viktorii był – co naturalne – w gorszym humorze. – Żałuje, że nie wykorzystaliśmy żadnej z naszych sytuacji, a było ich sporo. Teraz czeka nas wyjazd do Pireusu, gdzie gospodarze w naturalny sposób się odsłonią, aktywniej szukając goli. To może być nasza szansa – zasugerował Pavel Vrba. – Dzisiaj obejrzeliśmy typową bitwę o Ligę Mistrzów. Nam taki styl gry nie służy, tym bardziej, kiedy rozgrywamy mecze u siebie. Powiem szczerze, że ten wynik nie jest dla nas tak korzystny, jak bym sobie tego życzył, ale już kilka razy udowadnialiśmy, że potrafimy wychodzić z niełatwych sytuacji obronną ręką.

Ciekawostkowo – Adam Hlousek rozegrał w zespole gospodarzy pełne 90 minut.

Reklama

(LM) Viktoria Pilzno 0:0 Olympiakos SFP

Znacznie więcej działo się w Eindhoven, gdzie miejscowe PSV w dość dramatycznych okolicznościach pokonało gości z Basel 3:2. Do 89 minuty piłeczka była po stronie przyjezdnych, którzy prowadzili 1:2 i mieli w garści kapitalną zaliczkę przed rewanżem. Ostatecznie i tak kończą z niezłym wynikiem, dwa gole strzelone na terytorium przeciwnika to zawsze znakomita sprawa, ale na pewno w szwajcarskim obozie dominuje dziś wieczorem przede wszystkim rozczarowanie. Zawodnicy z Bazylei dali sobie strzeli dwa gole w ostatnich sekundach spotkania i ostatecznie polegli.

Nawet trudno powiedzieć, którego gola goście mogą żałować najbardziej. Czy tego na 3:2, gdy kompletnie zdrzemnęli się w kryciu przy krótkim rozegraniu rzutu rożnego i ostatecznie Donyell Malen wpakował piłkę do siatki piętką? A może jednak tego wyrównującego, gdy obrońcy Basel zgubili w polu karnym dwóch atakujących PSV jednocześnie, a ci wręcz ścigali się ze sobą o to, kto pierwszy wyskoczy do główki i wpakuje piłkę do siatki?

Strasznie odcięło Szwajcarom prąd na finiszu. Szans na awans to oczywiście im nie przekreśla, ale mogło być znacznie łatwiej.

(LM) PSV Eindhoven 3:2 FC Basel

Reklama

W pozostałych meczach – bez niespodzianek. Dinamo Zagrzeb może być już praktycznie pewne awansu do kolejnej rundy po wyjazdowym zwycięstwie 2:0 nad gruzińskim Saburtalo Tbilisi. Cały mecz na boisku spędził Damian Kądzior. Goście generalnie dość kiepsko weszli w mecz, pozwolili Gruzinom na stworzenie paru groźnych sytuacji w pierwszej połowie i w ogóle wyglądali na dość onieśmielonych agresywną grą Saburtalo. Ostatecznie jednak zadecydowała piłkarska klasa mistrzów Chorwacji, którzy po przerwie wypunktowali niżej notowanych przeciwników. W końcowej fazie meczu na murawie zameldował się Giorgi Gabedawa, lecz o dziwo nie odmienił losów spotkania.

Wystarczy zresztą zobaczyć, po jakim faulu ekipa Dinama otrzymała od sędziego rzut karny, żeby zrozumieć, iż drużyna z Tbilisi ma jeszcze daleką drogę do przejścia, jeżeli marzą jej się dalsze rundy eliminacyjne do Champions League.

Z kolei FC Kopenhaga, również skromnie, bo dwiema bramkami, rozprawiła się na wyjeździe z The New Saints, co w praktyce powinno zagwarantować już Duńczykom awans do kolejnej rundy, bo TNS to klasyczny zespół własnego stadionu, no a różnicy w poziomach między tymi drużynami nie trzeba chyba dodatkowo rozpisywać. Natomiast cypryjski APOEL ledwie 1:0 wygrał z czarnogórską Sutjeską Niksić. No i trzeba powiedzieć, że w tym dwumeczu nie wszystko musi być już wyjaśnione, nawet biorąc pod uwagę, że APOEL zwycięstwo wywozi z terenu przeciwnika.

Goście wygrali po golu z bardzo miękkiej jedenastki, z kolei Sutjeska swoją szansę z wapna zmarnowała. To boli tym bardziej, że gdyby napastnik czarnogórskiej drużyny miał trochę zimnej krwi, wpakowałby piłkę do pustaka, w ogóle nie dając się sfaulować bramkarzowi, który rozpaczliwym przewinieniem naprawił swój katastrofalny błąd przy chwytaniu piłki. Wyszło na to, że mu się ta akcja opłaciła, bo Stefan Nikolić rąbnął piłką w poprzeczkę i gospodarze nie zdołali odrobić strat.

(LM) Saburtalo Tbilisi 0:2 Dinamo Zagrzeb

(LM) TNS 0:2 FC Kopenhaga

(LM) Sutjeska Niksić 0:1 APOEL FC

Jeżeli chodzi o eliminacje do Ligi Europy – warto odnotować wyjazdowe zwycięstwo niezmordowanej ekipa Dudelange, która najwyraźniej ma wielką chrapkę, by drugi sezon z rzędu zagościć w fazie grupowej rozgrywek. Luksemburczycy w pokonanym polu (1:2) zostawili zawsze groźną Shkendiję Tetowo. Tę samą, która przed trzema laty rozpykała bez problemu Cracovię 4:1 w dwumeczu i miała w ostatnim czasie parę naprawdę ciekawych przygód eliminacyjnych. Jest to swoją drogą dość niepokojące, że coraz większą liczbę zupełnie dziwacznych drużyn ze wszystkich stron Europy i okolic kojarzy się momentalnie z tym, iż kiedyś spuściły polskim pucharowiczom manto.

Warto podkreślić wejście smoka, jakie zaliczył Adel Bettaieb z Dudelange. 22-latek zdobył gola kilkanaście sekund po wejściu na boisko. Goście oba gole dostali zresztą w podarunku od – zdaje się – lekko otumanionego bramkarza rywali.

Poza tym? Wpadkę zanotowała Astana, co akurat z polskiej perspektywy jest dość pozytywną wiadomością, bo z drużynami z Kazachstanu ścigamy się na współczynnik krajowy. Astana zremisowała bezbramkowo z andorskim FC Santa Coloma, co trzeba uznać za sporą wpadkę. Bez kompromitacji obyło się natomiast w San Marino, gdzie – w meczu sędziowanym przez Krzysztofa Jakubika – litewska Suduva zatriumfowała aż 5:0 i ma już awans do kolejnej rundy w kieszeni.

(LE) S.P. Tre Penne 0:5 FK Suduva

(LE) FC Ararat-Armenia 2:0 Lincoln Red Imps

(LE) FC Santa Coloma 0:0 Astana FC

(LE) HB Torshavn 2:2 Linfield FC

(LE) Shkendija Tetowo 1:2 F91 Dudelange

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
9
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Liga Europy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...