Reklama

„Wyrównujący gol mocno w nas uderzył. Na boisku zrobiło się dziwnie”

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

18 lipca 2019, 16:53 • 5 min czytania 0 komentarzy

– Niedosyt. To jest to słowo, które najlepiej podsumowuje ten dwumecz – mówi Piotr Parzyszek, napastnik Piasta Gliwice, po wczorajszej porażce z BATE Borysów. Przypomnijmy, choć chyba nikomu przypominać o tym specjalnie nie trzeba – gliwiczanie do 82 minuty prowadzili na własnym obiekcie 1:0 z wyżej notowanymi przeciwnikami i wydawało się już prawie pewne, że dowiozą korzystny wynik do końcowego gwizdka arbitra, pozostając w grze o fazę grupową Ligi Mistrzów. Niestety, w tym przypadku „prawie” zrobiło boleśnie dużą różnicę.

„Wyrównujący gol mocno w nas uderzył. Na boisku zrobiło się dziwnie”

– W dwumeczu pokazaliśmy, że potrafimy zdominować rywala. Oczywiście były też gorsze momenty – wczoraj na przykład pierwsze dziesięć minut spotkania, no i czywiście ostatnie dziesięć minut. Weszliśmy w mecz trochę nerwowo, ale potem zaczęliśmy grać. I w końcówce… Nawet nie wiem, jak mam to skomentować. Dwa momenty. Dwa momenty, w których przegraliśmy awans do następnej rundy.

Można powiedzieć, że to szczególnie bolesna porażka, bo nie macie poczucia, że rywal był lepszy?

Zdecydowanie. W tym dwumeczu ani przez chwilę nie poczułem, że my możemy tę rywalizację przegrać. Jedyne co BATE pokazywało, to dalekie wystrzeliwanie piłki do przodu, albo nawet wybijanie jej na auty. Do tej pory nie wiem… Nie wiem, jak im się udało nas wyeliminować. Również trener Fornalik po meczu powtarzał, że pozostaje wielki niedosyt i to jest najważniejsze słowo. Potwierdziliśmy atuty, które prezentowaliśmy w zeszłym sezonie w Ekstraklasie. Cały czas jesteśmy mocną drużyną, gramy na wysokim poziomie, mamy dobrych zawodników. Może po prostu brakowało nam trochę szczęścia? Ta sytuacja, z której BATE dostało rzut karny, to była jakaś przypadkowa piłka wstrzelona do przodu. I wyszła z tego jedenastka.

Jednym z głównych winowajców tej fatalnej końcówki był wasz bramkarz, Frantisek Plach. Wy na gorąco w szatni szukaliście winnych?

Reklama

Nie ma mowy. My nie jesteśmy taką drużyną. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Raz ktoś coś strzeli, raz nie trafi. Byłoby zdecydowanie zbyt proste, gdyby wskazywać po meczu na indywidualne błędy. To się zdarza w piłce. Przegraliśmy ten mecz razem, tak samo jak trzymaliśmy się razem, wygrywając mistrzostwo Polski.

Po wczorajszym meczu w szatni zapanowała grobowa atmosfera, czy nie było totalnej załamki?

Byliśmy źli, smutni. Przede wszystkim wkurzeni. Ale też trzeba spojrzeć na to, w jakich jesteśmy realiach. Za dwa dni z Lechem gramy pierwszy mecz ligowy. Tutaj nie ma czasu na to, żeby się załamać i rozpamiętywać porażkę. Uciekł nam awans do drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, ale jeszcze dużo przed nami. Następny mecz w sobotę i na tym się trzeba skoncentrować.

BATE cię czymś zaskoczyło?

Tak. Swoim poziomem gry. W ogóle nie próbowali grać kombinacyjnie. Nawet jeżeli tylko trochę wyszliśmy do pressingu, oni od razu walili piłkę do przodu, na oślep. Na pewno nie zasłużyli na awans w rywalizacji z nami.

GLIWICE 17.07.2019 DRUGI MECZ I RUNDA ELIMINACYJNA LIGA MISTRZOW SEZON 2019/20: PIAST GLIWICE - BATE BORYSOW - UEFA CHAMPIONS LEAGUE FIRST QUALIFYING ROUND SECOND MATCH: PIAST GLIWICE - BATE BORISOV PIOTR PARZYSZEK SMUTEK FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

Reklama

Uważasz, że zabrakło wam doświadczenia, żeby sprytniej rozegrać końcówkę meczu?

Myślę, że kluczowa była ta pierwsza, wyrównująca bramka. Zauważyłem właśnie po pierwszym golu, że mentalnie coś w naszej drużynie się załamało. Zaraz potem dołożyli nam drugie trafienie ze stałego fragmentu gry. I to takie, że… Na pewno to był efekt jeszcze tej pierwszej bramki, która bardzo mocno w nas uderzyła. Gdybyśmy lepiej zareagowali na gola wyrównującego, wyszli z tego, to mielibyśmy dużą szansę, żeby rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść w dogrywce. Ale po tej pierwszej bramce – powiem szczerze – zrobiło się na boisku dziwnie.

Trener Fornalik zwracał z kolei uwagę na to, że utrudniliście sobie zadanie nie przywożąc lepszego wyniku z Borysowa.

Wiadomo, coś w tym jest. Zdecydowanie mogliśmy tam strzelić drugą bramkę, a to już by nam inaczej ułożyło mecz rewanżowy. Wtedy też byliśmy lepszą drużyną. Mieliśmy jeszcze więcej okazji do zdobycia gola niż wczoraj, choć wczoraj również prowadziliśmy grę i generalnie znowu było wszystko poukładane, pod kontrolą. Nikt nie mógł się przecież spodziewać, że w ostatnich dziesięciu minutach stracimy dwa gole.

Skoro o okazjach mowa – swoimi występami w tym dwumeczu jesteś usatysfakcjonowany?

Jeżeli chodzi o pierwsze spotkanie, to z pewnością tak. Wczoraj miałem trochę trudniejsze zadanie. Dużo więcej walki, w pierwszym meczu więcej było natomiast gry w piłkę. Ogólnie ten rewanż to był słabszy występ, ale biegałem dla drużyny i robiłem wszystko, żebyśmy wygrali. Może technicznie nie był to za dobry mecz, ale ja po każdym spotkaniu patrzę w lustro – jak zagram źle, to o tym wiem. Jak dobrze zagram, to też wiem. Pewnie mogłem wczoraj dać od siebie trochę więcej, ale wczorajsze starcie to była dla mnie głównie walka.

Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć – Liga Mistrzów przegrana, Superpuchar przegrany. Piast zaczyna tracić impet.

Myślę, że nie powinno się nas w ten sposób oceniać. Wygraliśmy mistrzostwo, na które zasłużyliśmy. W pierwszym meczu z BATE potwierdziliśmy, że cały czas gramy na tym samym, wysokim poziomie. W Superpucharze było natomiast sporo zmian w składzie, ale też o naszej porażce zadecydowały momenty. To samo wczoraj. Gramy cały czas dobrze, stwarzamy sobie okazje. Mieliśmy wystarczająco dużo szans, żeby obydwa te przegrane mecze wygrać. Tak się jednak nie ułożyło. Dlatego teraz w sobotę musimy zrobić wszystko, żeby zwyciężyć.

Pełna koncentracja na starciu z Lechem, czy nad eliminacjami do Ligi Europy też już rozmyślasz?

Wiem, że teraz przed nami FC Riga. Na pewno niedługo dostaniemy od sztabu więcej informacji na ich temat, jednak na razie skupiamy się wyłącznie na Lechu. To jest najważniejsze. W lidze też trzeba od początku grać o najwyższe cele.

rozmawiał Michał Kołkowski

fot. 400mm.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...