Reklama

Rezerwy na Superpuchar jak Legia w 2014? Piast raczej nie będzie przesadzał

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2019, 13:34 • 5 min czytania 0 komentarzy

Zgodnie z regulaminem rozgrywek Superpucharu Polski kluby w nim uczestniczące są zobligowane do „wystawienia w zawodach najsilniejszego składu”. Oczywiście ten przepis jest trudny do weryfikacji i jakoś nie chce nam się wierzyć, że PZPN ścigałby Piasta, gdyby ten na Lechię wypuścił dziś rezerwy. Bo przecież są pewne priorytety – rewanż z BATE tuż-tuż, a Superpuchar to jednak trofeum trzeciego rzędu.

Rezerwy na Superpuchar jak Legia w 2014? Piast raczej nie będzie przesadzał

Z ciekawości sprawdziliśmy, jak to wyglądało z wystawianiem składów w przeszłości.

2018: Legia Warszawa – Arka Gdynia

Legia rok temu była w niemal identycznej sytuacji jak Piast dzisiaj. Cztery dni po meczu z Cork City, trzy dni przed rewanżem. Na wyjeździe mistrzowie Polski wygrali 1:0, zatem rewanż wcale nie był formalnością. Dean Klafurić (tak, tak, pamiętajcie, że to ten czarodziej rozpoczynał sezon) w Superpucharze wystawił jednak skład, który znacząco nie odbiegał od tego, w jakim Legia grała z Cork w obu meczach I rundy

1i5LLhW

Reklama

Jak widzicie – sięgania po osiemnastolatków, którzy akurat przechodzili przy Łazienkowskiej w dresie Legii, nie odnotowano, natomiast w wyjściowym składzie zabrakło Carlitosa, ale on po raz pierwszy 90 minut rozegrał ze Spartakiem Trnawa. Krócej zagrał też Vesović, Nagy i tak początkowo dostawał 15-20 minut w każdym meczu, oszczędzany był Cafu. Natomiast nie można stwierdzić, że Legia wystawiła rezerwy, bo przecież Klafurić mógł postawić na Żyrę, Michalaka, Antolicia, Hamalainena, Pasquato, Eduardo, Kulenovicia…

Arka? Pierwszy garnitur. Ale gdynianie mogli sobie na to pozwolić, bo tym meczem inaugurowali sezon. Kolejne spotkanie mieli zaplanowane na tydzień później, a w pucharach nie grali, bo przegrali finał Pucharu Polski.

2017: Legia Warszawa – Arka Gdynia

Legia tym razem pierwszy mecz eliminacji Ligi Mistrzów grała pięć dni po Superpucharze, a starciem z Arką przy Łazienkowskiej inaugurowała sezon. No i porównując skład na gdynian oraz na IFK Marhiehamn widzimy dziewięciu zawodników, którzy oba starcia zaczynali w wyjściowym składzie. Różnice? Z Arką od początku zagrali Pazdan i Niezgoda, w pucharach z kolei Mączyński i Broź.

1i5LLhW

Arka znów wystawiła najsilniejszy skład, bo mogła sobie na to pozwolić – dopiero dziewięć dni po Superpucharze grała inauguracyjną kolejkę ze Śląskiem. Różnica w składzie na te starcia jest minimalna – w Warszawie zagrał Zbozień, w Gdyni Socha. Obie ekipy postawiły zatem na pierwszy garnitur – jedni wymienili spinki przy mankietach, drudzy guzik przy kamizelce.

Reklama

2016: Legia Warszawa – Lech Poznań

Dla obu zespołów to było starcie rozpoczynające sezon. Legia była na pięć dni przed otwarciem eliminacji do Ligi Mistrzów, Lech za ponad tydzień zaczynał ligę. Tym razem legioniści pozwolili sobie na wystawienie zawodników, których później albo nie wystawiali wcale, albo wystawiali bardzo rzadko. Zagrał chociażby Aleksandrow (później głównie zmiennik, odpalony zimą), Rafał Makowski (58 minut w SP, ani minuty w seniorach do końca sezonu), Michał Masłowski (więcej już w Legii nie zagrał, wypożyczony do Piasta), z ławki weszli Szymański (później zagrał tylko w jednym meczu) oraz Vranjes (tak samo jak Szymański). W składzie zabrakło też Nikolicia, pełne 90 minut zagrał Prijović.

1i5LLhW

Jeśli chodzi o Lecha – tu właściwie bez poważniejszych zmian w porównaniu do tego, jak Kolejorz grał na początku sezonu. Pewnym zaskoczeniem mogło być jedynie wystawienie w pierwszym składzie Duńczyków – Lasse Nielsen został później usadzony na ławce przez Jana Bednarka, a Nicki Bille dzięki dobrej formie Kownackiego i Robaka mógł zająć się tym, co najbardziej lubi. Czyli pożeraniem kebabów i piciem na umór. Bohaterem tamtego meczu był  Dariusz Formella, który w końcówce załadował dwie bramki, natomiast on wówczas wszedł z ławki.

2015: Lech Poznań – Legia Warszawa

Choć oba kluby były w przededniu inauguracji europejskich pucharów, to w Warszawie i Poznaniu panowała pełna napinka. To zresztą najgorętszy okres w tarciach obu tych drużyn – Legia była podrażniona utratą mistrzostwa na rzecz Kolejorza, z kolei poznaniacy snuli dalekosiężne plany (właśnie po Superpucharze padło słynne zdanie „odjechaliśmy Legii i pytanie, jak daleko jej odjedziemy”).

1i5LLhW

Lech wyszedł absolutnie podstawowym składem, bez oszczędzenia. I niech was nie zmyli to wejście Denisa Thomalli z ławki, bo on wtedy wyglądał jak poważny grajek. Czego nie można było wówczas powiedzieć o debiutującym w Legii Nikoliciu – Węgier ruszał się jak wóz z węglem i biegał jak bez mapy, notorycznie będąc łapanym na spalone. Kolejorz zdominował legionistów, natomiast oni faktycznie wystawili lekko osłabiony skład – dopiero przy 0:2 wszedł Duda, bo w wyjściowym składzie grał Ryczkowski (warszawska odpowiedź na Kownackiego, hehe).

2014: Legia Warszawa – Zawisza Bydgoszcz

Ośmieszenie Superpucharu Polski. Legia – choć do inauguracji sezonu (i to z St. Patricks w Lidze Mistrzów, szanujmy się) miała aż tydzień – wystawiła na ten mecz głębokie rezerwy. I nawet mimo tego, że Zawisza miał wtedy skład kiepściutki, który przyklepał spadek, to i tak mistrzom Polski wklepał. I to przy Łazienowskiej.

1i5LLhW

No spójrzcie na te nazwiska. Konrad Jałocha, Mateusz Wieteska (wówczas 17-letni), Robert Bartczak, Bartłomiej Kalinkowski, Kamil Kurowski, Łukasz Moneta – cała ta szóstka do końca sezonu tylko sześciokrotnie znalazła się w wyjściowym składzie. Nie, nie osobno. Łącznie. Legioniści wystawili drużynę CLJ wzmocnioną Lewczukiem, Koseckim czy Piechem. Chociaż w sumie Piech też w tamtym sezonie częściej siedział na ławce niż grał. To już lepszym przykładem wzmocnienia jest Marek Saganowski, który wtedy był regularnym zmiennikiem.

Poważniejszy skład Legia wystawiła na… sparing z Hapoelem Beer-Szewa. – Spotkanie z Hapoelem było zaplanowane dużo wcześniej niż mecz z Zawiszą Bydgoszcz, ale cieszę się, że możemy zagrać jeszcze jedno spotkanie przed rozpoczęciem eliminacji do Ligi Mistrzów – tłumaczył wtedy Henning Berg.

***

Zatem na ostatnich pięć Superpucharów tylko raz ktoś olał kompletnie ten mecz. I było to pięć lat temu, zatem jeszcze wtedy, gdy Marek Saganowski biegał po boisku, a Piotr Petasz wrzucał piłki napastnikom Zawiszy, a nie KTS Weszło. Biorąc pod uwagę, jak skromną gablotę ma Piast, to jakoś nie chce nam się wierzyć, że Fornalik wystawi dziś – śladem Berga pięć lat temu – pół zespołu juniorów starszych. – Będą zmiany w porównaniu ze środą, zawodnicy z ławki czekają na swoją szansę, nie będę tego ukrywał – mówi sam trener gliwiczan. Zatem jeśli mielibyśmy obstawiać kogo dziś zobaczymy w wyjściowym składzie, to przypuszczalibyśmy, że szansę debiutu dostanie sprowadzony z Dunajskiej Stredy Tomas Huk, że zagra pan-wielkie-mecze Gerard Badia, że Dani Aquino będzie mógł się pokazać w szerszym wymiarze czasowym, pewnie w nowych barwach zadebiutują Milewski i Holubek.

Natomiast raczej nie ma się obawiać tego, że dziś wieczorem obejrzymy starcie Lechii Gdańsk z Piastem II Gliwice.

pyk pyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...