Reklama

Piast pręży się przed BATE. W roli worka treningowego Miedź Legnica

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2019, 00:42 • 5 min czytania 0 komentarzy

Sparingi często oddają rzeczywistość mniej więcej równie precyzyjnie jak alerty RCB, które dostajemy na telefon. Na ich podstawie zdążymy się nastawić na jakiś scenariusz, a potem drużyna w meczach o punkty potrafi zagrać inaczej o 180 stopni. Jeśli jednak Piast Gliwice w swoim ostatnim sprawdzianie chciał lekko postraszyć BATE Borysów przed dwumeczem w eliminacjach Ligi Mistrzów, to chyba mu się udało. W roli worka treningowego wystąpiła Miedź Legnica.

Piast pręży się przed BATE. W roli worka treningowego Miedź Legnica

Mistrzowie Polski zdemolowali spadkowicza z Ekstraklasy aż 7:1! Gdyby skończyło się dwucyfrówką, goście nie mogliby czuć się skrzywdzeni. Akurat przypadkiem przechodziliśmy obok, więc na własne oczy przekonaliśmy się, że podopieczni Waldemara Fornalika zdają się być już teraz w naprawdę dobrej formie.

Być może wyszli z założenia, że tytuł zobowiązuje. Od kilku dni zaktualizowany napis na elewacji przy wejściu do budynku klubowego przypomina im o tym historycznym osiągnięciu.

dav

Wiadomo, że pokonani znajdują się na innym etapie przygotowań. Piast treningi wznowił 12 czerwca, wcześniej miał już dwie gry kontrolne (remisy z FK Sered i GKS-em Jastrzębie), a w środę czeka go pierwszy bój o stawkę. Miedź co prawda wznowiła zajęcia jedynie pięć dni po Piastunkach i zaliczyła wcześniej jeden sparing, ale do walki o punkty przystąpi dopiero 27 lipca, czyli 17 dni później niż gliwiczanie. Widać było, że nogi bardziej niosły gospodarzy, co później zresztą przyznawali sami zawodnicy. To jednak nie tłumaczy w pełni tego, że oglądaliśmy aż taką różnicę klas.

Reklama

Przed spotkaniem odbyła się oficjalna prezentacja drużyny. Cała impreza połączona z meczem była biletowana (10 zł dorośli, bilety ulgowe 5 zł), a mimo to stawiło się około 2 tys. kibiców.

smartcapturesmartcapturedav

Fakt ten jest godny podkreślenia, bo zdarzało się, że Piast miał niewiele lepszą frekwencję w Ekstraklasie. Na przykład pod koniec ubiegłego roku na domowy mecz z Pogonią Szczecin przyszło raptem 800 osób więcej. Trwał wówczas jeszcze protest najbardziej zagorzałych grup kibicowskich. Teraz, mimo że kibice byli bardzo niezadowoleni z dużych podwyżek cen za karnety, tak marny wynik byłby nie do pomyślenia.

Piast z dumą prezentował w przeszklonej gablocie trofeum za mistrzostwo Polski. Każdy chętny mógł sobie zrobić z nim zdjęcie. Chętnych nie brakowało, nawet w trakcie spotkania.

smartcapturesmartcapturesmartcapture

Co do wydarzeń boiskowych. Gospodarze zaczęli w następującym składzie: Plach – Pietrowski, Czerwiński, Korun, Kirkeskov – Konczkowski, Hateley, Dziczek, Valencia, Felix – Parzyszek. Jeżeli ktoś co nieco się orientuje, łatwo zauważy, że jedyną zmianą w porównaniu do wyjściowej jedenastki z większości meczów rundy wiosennej jest obecność na środku obrony Urosa Koruna za będącego już w RCD Mallorca Aleksandara Sedlara. Można było się poważnie obawiać, czy nowy mistrz nie zostanie rozsprzedany i nie przystąpi do pucharowej rywalizacji mocno osłabiony. Jak widać, przynajmniej na mecze z BATE tak nie będzie. Kilku zawodników zapewne jeszcze tego lata odejdzie – co siłą rzeczy wymusi ruchy w drugą stronę – ale trochę później. Na razie wszyscy chcą zrobić coś fajnego na międzynarodowej arenie.

Reklama

Nie jest tajemnicą, że Legia stara się o Mikkela Kirkeskova. Próbuje jednak przyoszczędzić i zamiast po prostu wpłacić 450 tys. euro z klauzuli odejścia Duńczyka, targuje się jak może. Najpierw dawała 200 tys., teraz podniosła ofertę o 50 tysiaków. Jeżeli ktoś z jej przedstawicieli oglądał sobotni występ lewego obrońcy ze Skandynawii, powinien zasugerować władzom klubu, że nie ma się co rozdrabniać. Kirkeskov znów pokazał klasę. Na swojej stronie miał pełen spokój w tyłach, do tego szalał z przodu. Po jego dokładnym dośrodkowaniu prowadzenie gliwiczanom dał Piotr Parzyszek, a później już sam Duńczyk trafił do siatki pięknym strzałem z rzutu wolnego.

Była to bramka na 2:1, bo Miedź niespodziewanie wyrównała, gdy skiksował Marcin Pietrowski i Henrik Ojamaa znalazł drogę do siatki Frantiska Placha. Ekipa z Legnicy przed przerwą więcej sytuacji nie miała, taki wypadek przy pracy. Piast za to z dziecinną łatwością stwarzał zagrożenie w polu karnym przeciwnika. 3:1 – Parzyszek efektownie walnął pod poprzeczkę. 4:1 – Felix przedryblował kilku rywali i precyzyjnie uderzył w dalszy róg.

A to i tak był najniższy wymiar kary. – Wszyscy zagrali bardzo dobrze, ale gdybym mógł kogoś wyróżnić, wskazałbym na Martina Konczkowskiego. W samej pierwszej połowie mógł mieć z dziewięć asyst – śmiał się po końcowym gwizdku Parzyszek, który zaraz po zmianie stron skompletował hat-tricka.

Później mecz się trochę uspokoił i Miedź stawała się coraz groźniejsza. Poskutkowało wejście Marquitosa za Petteriego Forsella, który myślami jest dziś chyba wszędzie, tylko nie w Legnicy, z której chce odejść, bo nie uśmiecha mu się kopanie w I lidze. Problem w tym, że jak dotąd nikt się o niego nie bije. W każdym razie w drugiej połowie spadkowicz wreszcie potrafił coś sensownego z przodu skonstruować. Nie były to nie wiadomo jakie sytuacje, ale kilka razy oddawano niezłe strzały z okolic szesnastego metra.

Fornalik wpuszczał jednak kolejnych zawodników, którzy rzecz jasna też chcieli się pokazać. Na kwadrans przed końcem wszedł Dani Aquino. Kibice przywitali go z ponadprzeciętnym entuzjazmem, a on błyskawicznie z przytupem zaprezentował się gliwickiej publiczności. W bodajże drugim kontakcie z piłką przytomnie odegrał głową do również rezerwowego Gerarda Badii i zrobiło się 6:1. Minęły dwie minuty i Aquino osobiście precyzyjnym strzałem przy słupku z linii pola karnego ustalił wynik.

7:1. Deklasacja.

Po meczu, zgodnie z obietnicą, piłkarze wyszli do kibiców. Nie było problemu, żeby zrobić sobie zdjęcie, wziąć autograf, zamienić parę słów. – Tylko nie odchodź do Newcastle! Angielski trudny język, polski jest łatwiejszy – apelowali kibice do Frantiska Placha!

sdr

Najbardziej oblegani byli Parzyszek, Valencia i Dziczek, choć Korun, Kirkeskov czy Konczkowski również nie narzekali na brak zainteresowania.

smartcapturesdrsdrrbt

Dopiero w drugim „rzucie” (najpierw wyszli piłkarze, którzy grali w pierwszym składzie) przyszedł Badia i momentalnie został otoczony przez fanów.

smartcapture

Piasta czeka trudne zadanie, nie będzie faworytem dwumeczu z BATE, ale na pewno przystąpi do tej rywalizacji z wiarą we własne możliwości, bez większych zmian w wyjściowej jedenastce, po normalnej przerwie letniej (trzy tygodnie urlopu, miesiąc przygotowań). Mamy prawo oczekiwać, że nawet jeśli nie uda się awansować, to zobaczymy wyrównany bój z mistrzem Białorusi i ewentualna różnica będzie znacznie mniejsza niż w sobotę między Piastem a Miedzią.

Tekst i zdjęcia: Przemysław Michalak

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
10
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
6
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
5
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

0 komentarzy

Loading...