Reklama

Ondrej Duda na dłużej w Berlinie, a Legia zaciera rączki

redakcja

Autor:redakcja

01 lipca 2019, 16:03 • 3 min czytania 0 komentarzy

W Berlinie musieli trochę poczekać na eksplozję talentu Ondreja Dudy, ale gdy już się doczekali, to nie chcą Słowaka puszczać. Ex-piłkarz Legii właśnie przedłużył kontrakt z Herthą, choć do klubu ze stolicy pukała Sevilla i Bayer Leverkusen. Nowa umowa Dudy i duże zainteresowanie pomocnikiem cieszyć może legionistów, którzy mają przecież zagwarantowany procent od następnego transferu swojego byłego zawodnika.

Ondrej Duda na dłużej w Berlinie, a Legia zaciera rączki

Pamiętacie początki Ondreja w Bundeslidze? Powiedzieć, że to była droga przez mękę, to jak powiedzieć, że wokół Ikei w ostatnich dniach panuje mały rozgardiasz. Delikatne niedopowiedzenie. Słowak wjechał do Berlina jak Conrado Moreno do studia „Europa da się lubić”. I jeśli „ktoś był cały”, to na pewno nie on. Długo czekał na debiut, złapał dwie poważne kontuzje, a Pal Dardai urządzał roast Dudy na oficjalnych konferencjach. Prasa niemiecka nie pozostawiała na nim suchej nitki, regularnie przyjmował w Kickerze czwórki i piątki (jak wiecie – tam za szóstkę nikt pod sufit nie skacze, a raczej bije się korkiem w czoło). Pierwszy sezon Słowak spisał na straty.

Ale wraz z upływem czasu było coraz lepiej i lepiej. W poprzednim roku Duda olśnił stolicę. Świetny początek sezonu Herthy to była głównie jego zasługa – w ośmiu meczach strzelił sześć goli, trafiał do jedenastki kolejki, a prasa zachwycała się jego odmianą. Dardai już go nie kopał, a głaskał po głowie. Zresztą z Niemiec dochodziły głosy, które było już wcześniej słychać z Warszawy – Duda to taki piłkarzy, który źle znosi krytykę. Lepiej działa na niego metoda marchewki, a nie walenie go po nerkach kijem.

W całym sezonie strzelił jedenaście goli i dorzucił do tego siedem asyst. Zachwycał kreatywnością, dryblingami, Hertha miała mnóstwo pożytku z jego otwierających podań. Ale i imponował wybieganiem – w całej lidze tylko 21 piłkarzy przebiegło większy łączny dystans od Dudy. A przecież wcześniej Dardai narzekał na to, że Słowak pod względem przygotowania fizycznego kompletnie nie nadaje się do gry na takim poziomie.

65445648_725963971190883_2942769071319416832_n

Reklama

I nic dziwnego, że – po pierwsze – Hertha bardzo chciała go zatrzymać i – po drugie – kilka klubów z wysokiej półki bardzo chciało go mieć u siebie. Do Berlina z najpoważniejszymi propozycjami dzwonili z Sevilli i Bayeru Leverkusen, ale oba te kluby odbiły się od ściany. Hertha nie chciała obniżać swoich wymagań finansowych i wiedziała, że jeśli Słowak powtórzy tak dobry sezon, to za rok może wyciągnąć za niego jeszcze więcej pieniędzy. A dziś bez 15-20 baniek euro nikt nie ma nawet co wybierać numeru telefonu do dyrektora sportowego Starej Damy.

Duda przedłużył bowiem umowę do 2023 roku, ale – jeśli mielibyśmy stawiać kasę – to szczerze wątpimy, by wypełnił ten kontrakt w Berlinie. O ile oczywiście zdrowie pozwoli. Ten sezon pokazał, że zdrowy Duda, to Duda kozak. Swoje robią liczby w klubie (w klasyfikacji kanadyjskiej był lepszy od Gnabry’ego, Goetze, Forsberga czy Rebicia), w kadrze też odgrywa coraz poważniejszą rolę (od kontuzji w 2017 roku opuścił tylko jeden mecz o stawkę). Ponadto Ondrej to zawodnik wciąż rozwojowy – w tym roku skończy 25 lat i przyszły kupiec może jeszcze spokojnie na nim zarobić w przyszłości. A powtarzamy – dziś chętnie widziałyby go u siebie kluby, które w tym sezonie zagrają w Lidze Mistrzów.

Takie informacje cieszą na pewno ludzi z Legii Warszawa, bowiem przy sprzedaży Dudy do Herthy warszawianie przyklepali sobie 10% od następnego transferu Słowaka. Zatem jeśli Stara Dama nie zejdzie ze swoich żądań, a ktoś będzie chciał je spełnić, to do kasy wicemistrzów Polski wpłynie jakieś 1,5 do 2 milionów euro. Czyli kasa porównywalna ze sprzedażą swego czasu Bereszyńskiego, Vadisa czy Radovicia do Chin. Albo połowa z tego, ile Legia dostała w tym sezonie od Ekstraklasy z tytułu praw telewizyjnych.

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...