Reklama

Hala odlotów pełna. Słowik odfrunie do Japonii

red6

Autor:red6

28 czerwca 2019, 19:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

Za każdym razem gdy Ekstraklasę opuszcza całkiem solidny piłkarz, na świecie umiera jedna… Okej, pandom dajmy już spokój, ale zgodzicie się jednak, że trochę przykro patrzy się na to, jak nawet kluby, który daleko do miana mocarzy w europejskiego TOP5, wyjmują z naszej ligi piłkarzy, jak chcą i kiedy chcą. No i jest tu pewien dysonans, bo z drugiej strony skłamalibyśmy, gdybyśmy powiedzieli, że zawodnikom szukającym szczęścia poza Polską się specjalnie dziwimy. Szczególnie jeśli mają okazję nie tylko zarobić, ale też zobaczyć trochę świata. Symbolem takich wypraw jest dziś Adrian Mierzejewski, ale stale dołączają kolejni. Po Radosławie Majewskim, który pojedzie do Australii, do Japonii wybrać ma się Jakub Słowik. 

Hala odlotów pełna. Słowik odfrunie do Japonii

65707143_1323210764504665_6084590880168083456_n

Dobra, zacznijmy od dość przykrego obrazu tego okienka – pobiadolimy i będzie z głowy. Gdy ostatnio zaglądaliśmy w kalendarz, dość sprawnie ustaliliśmy, że lipiec dopiero za kilka dni, a z Ekstraklasy (wliczając spadkowicza) uciekło już kilkunastu zawodników, których odejścia w większym lub mniejszym stopniu będzie nam szkoda. To co, może szybka wyliczanka.

Do Arabii Saudyjskiej – Michał Janota.
Do Australii – Radosław Majewski.
Do Czech – Adam Hlousek.
Do Grecji – Dani Suarez.
Do Hiszpanii – Aleksandar Sedlar.
Do Holandii – Matthias Hamrol, Elia Soriano, Marko Kolar.
Do Japonii – Jakub Słowik.
Do Rosji – Konrad Michalak, Sebastian Szymański, Rafał Augustyniak.
Do Włoch – Szymon Żurkowski, Sebastian Walukiewicz, Filip Jagiełło.

A to zapewne dopiero początek, bo już dziś do tej listy możemy powoli dopisywać choćby Airama Cabrerę, Michała Kucharczyka i paru innych, a za moment pewnie zacznie się również opylanie chłopaków, na których można zarobić tak, jak na przykład na Gumnym, Wietesce, Dziczku czy nawet Lisie. A nazwiska potencjalnych następców sprowadzanych z różnych zakamarków Europy jak na razie nie powalają.

Reklama

Choć akurat w przypadku Słowika, w naszej ocenie ósmego bramkarza poprzedniego sezonu, zastępstwo już jest i to, kamień z serca, całkiem ciekawe. Chodzi o Daniela Kajzera, który wcześniej nie zaistniał w naszej lidze, z ROW-u 1964 Rybnik wyjechał dwa lata temu do Bułgarii i tam przebił się w Botewie Płowdiw. Wraca i ma do pokazania, że bronić potrafi. A do rywalizacji przyjść ma jeszcze skreślony w Lechu Matus Putnocky, którzy zajmie miejsce w kadrze Jakuba Wrąbla.

Jak poinformował dziś Tomasz Szozda, rzecznik prasowy Śląska, Słowik przejdzie testy medyczne w japońskiej Vegalcie Sendai. W 99% kończą się one podpisaniem kontraktu, więc można spokojnie pochylić się nad tym, jaki to klub. Krótko mówiąc – ciekawy, choć w dużej mierze za sprawą tragicznych wydarzeń. Obecnie Vegalta to 11. drużyna ligi japońskiej (to samo miejsce zajęła w poprzednim), ale losy klubu zostały mocno powiązane z tzw. „wielkim trzęsieniem we wschodniej Japonii”, do którego doszło w 2011 roku. W całym regionie ponad pół miliona ludzi straciło wtedy dach nad głową, a prawie 16 tysięcy, według oficjalnych danych, życie.

Jaki związek ma ta tragedia z klubem piłkarskim? Odsyłamy was do reportażu Kuby Białka, który przed mundialem odwiedził Japonię. A poniżej zajawka:

Douglas Hourcombe, reżyser filmu o Vegalcie Sendai: – Przy produkcji filmu porozmawialiśmy szczerze z wieloma mieszkańcami Sendai dotkniętymi falą. Każdy z nich miał swoje wewnętrze walki – czy to fizyczne, czy emocjonalne – w których musiał przetrawić to, co się wydarzyło. Najdramatyczniejsze historie słyszeliśmy wzdłuż brzegu. Znajdowaliśmy tam ludzi, którzy na własnych oczach tracili całe rodziny, ludzi, którzy spędzali całe miesiące na poszukiwaniu ciał swoich bliskich… Filmując to czułem się nieswojo, ale ci ludzie byli przekonani, że ktoś powinien usłyszeć o ich historii. Czuli, że świat o nich powoli zapomina.

Ta społeczność mnie zafascynowała. Ani razu nie spotkali się wzajemnie, a każdy zgodnie stwierdził, że trzeba wspólnymi siłami jak najszybciej się odbudować. Każdy mieszkaniec w tej walce odegrał jakąś rolę. To, że pojawili się tłumnie na pierwszym meczu po przerwie w rozgrywkach i zabrali ze sobą dumne banery nawołujące do zwycięstwa… To niesamowite. Stadion stał się dla tych wszystkich ludzi miejscem, w którym mogli się wykrzyczeć, wypłakać, wyrzucić z siebie całe emocje, których przecież nie brakowało. Dla wielu Vegalta była jak katharsis.

Reklama

I w tym miejscu Słowik postara się zostać drugim Krzysztofem Kamińskim. Jak już wspomnieliśmy – decyzja nas nie dziwi. Szczególnie właśnie dlatego, że bramkarz Jubilo Iwata nie ma na co narzekać, wystarczy posłuchać jego opowieści. Szlak jest przetarty, no i dobra reklama zrobiona.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...