Reklama

Pestka pozytywnym zaskoczeniem, kapitan najsłabszy. Noty za Belgię

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2019, 21:39 • 5 min czytania 0 komentarzy

Reprezentacja U-21 wykorzystała wszystkie swoje atuty, ukryła wady, do tego miała trochę szczęścia i dzięki temu mistrzostwa Europy rozpoczyna od wygranej z Belgią. Zagraliśmy bardzo dobrze jako zespół, ale rozbijając to indywidualnie, w wielu przypadkach również było co najmniej nieźle. Tylko jeden zawodnik zszedł poniżej noty wyjściowej. Skala ocen tradycyjnie 1-10, wyjściowa to 5. 

Pestka pozytywnym zaskoczeniem, kapitan najsłabszy. Noty za Belgię

Kamil Grabara (6) – Komentatorzy pewnie ani razu nie krzyknęli „what a save!” za jego sprawą, ale zrobił swoje. Pewny na przedpolu, a gdy miał coś obronić, to bronił. Pomógł zwłaszcza po kwadransie meczu, gdy w polu karnym zatrzymał strzał Schrijversa.

Karol Fila (5) – Przy pierwszym straconym golu był zdecydowanie za daleko od asystującego Mbenzy. Kilka razy go ogrywano, choć trudno mówić, że rywale mieli autostradę jego stroną. A ważne pojedynki też potrafił wygrywać, jak na przykład w ostatnim kwadransie z Verschaerenem przy linii bocznej, gdy później na dodatek dobrze podał do przodu. W ofensywie bez błysku, w najlepszym razie potrafił celnie dograć na wolne pole do Żurkowskiego czy przerzucić piłkę do Michalaka.

Mateusz Wieteska (6) – Mocno zamieszany w utratę obu goli, zwłaszcza pierwszego. Wtedy to jemu uciekł Leya Iseka, a Bielik nie zdołał już na to zareagować. Z kolei przy rzucie rożnym na 3:2 strzelający Cools znajdował się dokładnie między naszymi stoperami i żaden mu nie przeszkodził. Ogólnie jednak Wieteska rozegrał dobry mecz. Jak na siebie – poza początkiem spotkania – wychodziło mu rozegranie piłki. Przykłady? Fajne dalsze podanie do Kownackiego czy bardzo dobry przerzut do Szymańskiego z początku drugiej połowy. W defensywie popisał się kapitalnym blokiem po strzale Schrijversa, gdy prezent sprawił mu Bielik, a 10 minut wcześniej wygrał w polu karnym bardzo ważny pojedynek, od którego zaczęliśmy groźną kontrę.

Reklama

Krystian Bielik (7) – Prawdopodobnie byłby piłkarzem meczu, gdyby nie katastrofalny błąd z końcówki, po którym nasz zespół uratował Wieteska. Z tego wziął się rzut rożny, z którego Belgowie zdobyli bramkę kontaktową i Bielik też wtedy maczał palce, podobnie jak przy golu na 0:1. W samej defensywie na minus jeszcze łatwe nawinięcie przez Schrijversa w 21. minucie (Belg zmarnował świetną sytuację) i żółta kartka za faul w środku pola. Pozytywów mimo wszystko znajdziemy znacznie więcej. Ten najważniejszy to gol głową na 2:1. Bielik tradycyjnie imponował rozegraniem piłki, zwłaszcza przy dalszych piłkach. Kilkukrotnie ręce same składały się do oklasków. Nie zdziwimy się, jeśli właśnie ten zawodnik miał u nas najwięcej wygranych pojedynków, bo z łatwością potrafił minąć przeciwnika i przyspieszyć grę. Firmowym przykładem akcja przeprowadzona tuż przed przerwą, gdy w pewnym momencie podłączył się tak odważnie, że zajął miejsce prawoskrzydłowego. W obronie dobra gra w powietrzu i przewidywanie rozwoju wydarzeń.

Kamil Pestka (7) – Największe pozytywne zaskoczenie w naszej drużynie. Co robią regularne występy w klubie! Pestka często grał 1 na 1 z Lukebakio i naprawdę dobrze sobie radził. Wiele wygranych pojedynków, dobrych wybić i bloków. A i w ofensywie potrafił się pokazać. To po jego podaniu w pole karne w doliczonym czasie pierwszej połowy do znakomitej sytuacji doszedł Kownacki. Zaimponował także w drugiej odsłonie dograniem na wolne pole do Szymańskiego. Minus tylko za bezsensowne zagranie z 76. minuty, kiedy zupełnie nie zrozumiał się z Kownackim i straciliśmy szansę na kontrę, a na dodatek musieliśmy długo walczyć o odzyskanie piłki.

Konrad Michalak (6) – Nie od dziś wiadomo, że jego głównym atutem jest szybkość i kilka razy z tego skorzystał. Trzeci gol dla Polski to w dużej mierze jego zasługa. Najpierw napędził akcję minięciem rywala na skrzydle, a potem błyskotliwie podał bez przyjęcia do wbiegającego Żurkowskiego. Michalak wcześniej potrafił minąć dwóch obrońców i celnie podać Kownackiemu – nie spodziewaliśmy się. Starał się wracać do defensywy, choć w pewnym stopniu pierwsze trafienie Belgów to także jego wina. Oczywiście skrzydłowy Lechii miewał momenty, w których tradycyjnie irytował. Najbardziej chyba w 73. minucie, kiedy przeprowadziliśmy fajną kontrę, było kilku kolegów do podania, a jego dośrodkowanie bez problemów wyłapał bramkarz.

Patryk Dziczek (6) – Musiał się rozkręcić i wtedy już wskoczył na swój normalny poziom. Parę bardzo ważnych odbiorów – zwłaszcza po zmianie stron. Umiał zachować spokój i utrzymać się przy piłce, dobrze współpracował z kolegami. Czasami brakowało mu szybszego doskoku, Belgowie często mieli czas i miejsce, żeby dośrodkować w nasze pole karne.

Szymon Żurkowski (8) – Ludzie z Fiorentiny na pewno ten mecz oglądali i mogli zacierać ręce. Żurkowski potwierdził wszystkie swoje mocne strony. W bieganiu nie do zdarcia, walczył w tyłach, pierwszy do ataku, schodził na boki, szukał prostopadłych podań. Jego niespodziewany gol wyrównujący natchnął natchnął naszą reprezentację. Zaimponował asystą na 3:1, gdy najpierw minął obrońcę na obieg, a później zdołał jeszcze między nogami kolejnego Belga wystawić piłkę Szymańskiemu. Jakieś minusy? Dwie denerwujące straty przy dobrze zapowiadających się kontrach.

Filip Jagiełło (6) – Początkowo strasznie niepewny, piłka plątała mu się pod nogami. Nabrał pewności siebie po bramce na 1:1, przy której asystował, choć zasługi miał tu niewielkie. Były one większe, kiedy objęliśmy prowadzenie, bo to Jagiełło dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Bielika. Nowy pomocnik Genoi był jednym z architektów akcji dającej sytuację Kownackiemu (finalnie zresztą źle przyjął piłkę po podaniu Pestki i to trochę zmyliło Belgów), a pokazał się też w 73. minucie idealnym podaniem otwierającym do „Kownasia” na skrzydle. Chwilami mógłby być bardziej agresywny w defensywie, ale to dziś zarzut do każdego z jego kolegów ze środka pola.

Reklama

Sebastian Szymański (5) – Mało widoczny w pierwszej połowie. Pokazał się dopiero przy niecelnym strzale z rzutu wolnego i udziale w omawianej już parę razy akcji, którą powinien wykończyć Kownacki. Szymański zrobił swoje trafiając na 3:1. Niby chodziło o formalność, ale jednak nie były to dwa metry na pustą bramkę. Podobało nam się, jak wrócił w 64. minucie za Mbenzą i zabrał mu piłkę. Za często jednak znikał i wkurzał w drugiej połowie złymi wyborami przy kontrach, co kończyło się stratami.

Dawid Kownacki (4) – Kapitan biegał, walczył, przekazywał polecenia trenera, ale ogólnie był dziś w cieniu. Miał trudne zadanie, często walczył z dwoma obrońcami, musiał szukać luzu na bokach. Gdy już jednak mógł pokazać jakość, często tego nie robił. Notował bardzo dużo strat, najczęściej wynikających wyłącznie z jego winy. Zmarnował wysiłek kolegów z 45. minuty, to powinno być już 2:1. Tak naprawdę najwięcej pokazał w doliczonym czasie. Wtedy znakomicie podał do Szymańskiego, a po chwili okazał się bardzo przydatny w defensywie, utrzymując piłkę i uzyskując faul. Kownacki zdołał wrócić do zdrowia, ale nie pokazał dziś, że tamta kontuzja nie wpłynęła negatywnie na jego formę.

Paweł BochniewiczKamil Jóźwiak bez oceny.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...