Reklama

Po udanym sezonie czas na zmiany – Majewski leci do Australii

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2019, 09:08 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie zasiedział się w Szczecinie Radosław Majewski. Przyszedł przed sezonem 18/19, po nim odchodzi – taką decyzję przekazała oficjalna strona Portowców, jak i sam piłkarz. Natomiast nie był pomocnik żadnym pasażerem na gapę, który załapał się do klubu, wyciągnął trochę kasy i poszedł dalej. Nie. Za Majewskim naprawdę solidny sezon, dzięki któremu zapracował na transfer do Western Sydney Wanderers.

Po udanym sezonie czas na zmiany – Majewski leci do Australii

Osiągnięcie tej solidności jest dla Majewskiego sukcesem, bo początek wskazywał na katastrofę. Pogoń grała słabiutko i Radek do tej dyspozycji się dostosował, nie potrafił być Drygasem, który mimo wszystko robił swoje. 3, 4, 2, 2, 2, – takie noty wykręcił u nas Majewski przez pierwsze pięć kolejek, co jest wynikiem oczywiście koszmarnym. Runjaić nie miał więc nawet wyjścia, posadził Radka w meczu z Lechią na ławce i… to chyba pobudziło zawodnika do wzięcia się w garść. Po tym posiedzeniu Majewski zdobywał bramki w dwóch kolejnych kolejkach i za każdym razem jego gol dawał Portowcom punkt (1:1 z Górnikiem i Koroną).

Od tego momentu Majewski grał na miarę swoich możliwości. Skończył sezon z ośmioma bramkami, czterema asystami i sześcioma kluczowymi podaniami. Wziął więc bezpośredni udział w aż 30% golach strzelonych przez Portowców. To naprawdę kozacki wynik. Co więcej, trzeba podkreślić, że Majewski był efektywny, ale i efektowny. Potrafił załadować cudownie, czego naczelnym przykładem jest trafienie z Lechem w rundzie mistrzowskiej. Nie chcemy odlecieć za daleko, ale to kopnięcie naprawdę kojarzyło się z van Bastenem przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Nie ta stawka, nie ten kunszt techniczny, ale jakby ekstraklasa kojarzyła się – tak jak w przypadku tej bramki – choćby w 10 procentach z genialnym Holendrem, żyłoby się nam wszystkim łatwiej.

– W życiu każdego człowieka może pojawić się oferta, o której mówi się, że jest nie do odrzucenia. I nie chodzi tutaj wyłącznie o finanse, ale też o wyzwanie, możliwość poznania świata, czy przeżycia przygody. Mam świadomość, że w moim piłkarskim życiu prawdopodobnie to ostatni moment na taki krok. Dlatego też zdecydowałem się go zrobić – mówi pomocnik na łamach oficjalnej strony Portowców. Tą ofertą nie do odrzucenia jest kierunek australijski, konkretnie Western Sydney Wanderers, tak więc nie ma co się dziwić decyzji piłkarza. W grudniu skończy 33 lata, toteż skoro pojawiła się taka okazja, żal było z niej nie skorzystać. Pewnie, poziom tamtejszych rozgrywek nie jest zbyt imponujący, ale poziom ekstraklasy również nie. Natomiast życie w Sydney, a życie w Szczecinie… Z całym szacunkiem dla stolicy zachodniopomorskiego – jest różnica.

A jak prezentuje się sam klub? Trudno go nawet nazywać średniakiem tamtejszych rozgrywek. Zespół prowadzony przez Markusa Babbela (w przeszłości gracza Bayernu i Liverpoolu) zajął ósme miejsce na dziesięć możliwych. Od grudnia do lutego potrafił nie wygrać 10 meczu z rzędu, osiem z nich przegrywając.

Reklama

– Klub jest słaby, właściwie największy sukces odnieśli w pierwszym sezonie istnienia, gdy zdobyli mistrzostwo sezonu regularnego, zakwalifikowali się do Azjatyckiej Ligi Mistrzów i ją wygrali – jako pierwszy klub w historii Australii. Potem było już tylko gorzej, skład co sezon mocno się zmienia, brakuje stabilizacji, a sytuacje pogorszyć może jeszcze wejście trzeciego klubu w Sydney za rok, czyli od sezonu 20/21. Wanderers wyróżniają się za to fanatycznymi kibicami, bo to głównie imigranci z Bałkanów, a więc gorąca krew i czasami nawet zadymy, co w Australii raczej się nie zdarza. Derby z Sydney FC to najważniejsze mecze w sezonie, spina na maksa, full stadion i atmosfera spokojnie europejska – twierdzi Adam Kotleszka, nasz redakcyjny specjalista od lig egzotycznych.

Największa gwiazda? Oriol Riera, znany z La Liga. 10 bramek w tym sezonie, 14 w zeszłym. Natomiast on odchodzi, tak jak inny dobry piłkarz ekipy – Roly Bonevacia. Można się zresztą spodziewać kolejnej przebudowy, więc Majewski nie musi się martwić, że trafi do jakiegoś hermetycznego środowiska. Z drugiej strony – będzie brakowało zgrania, więc znowu nie ma co się spodziewać kozackich wyników.

W każdym razie – odejście jednego, to szansa dla drugiego i chodzi już o Pogoń Szczecin. Mamy tu na myśli Marcina Listkowskiego, który po dobrym sezonie w Rakowie, ostatecznie wrócił do Pogoni. Gdyby Majewski został, miałby zdecydowanie trudniej – w końcu Radek był rzeczywiście silną postacią w zespole. Owszem, Pogoń może ściągnąć kogoś nowego, ale wówczas nowy piłkarz razem z Listkowskim zacznie z tego samego poziomu. Majewski miałby handicap.

A na pożegnanie Radka przypominamy naszą rozmowę z Weszłopolskich. To było jego show!

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...