Reklama

Dynastia Piastów: Uros Z Cienia

redakcja

Autor:redakcja

06 czerwca 2019, 19:05 • 6 min czytania 0 komentarzy

To jeden z tych zawodników, którzy wygrali los na loterii będąc w tym sezonie w kadrze Piasta Gliwice, bo jest w zasadzie stuprocentowo pewne, że inaczej niczego w karierze już by nie osiągnęli. Uros Korun musiał czekać do 32. roku życia, żeby wreszcie zdobyć jakieś trofeum. I udało się od razu sięgnąć po to najcenniejsze – mistrzostwo. 

Dynastia Piastów: Uros Z Cienia

Jego wkład w ten sukces jest stosunkowo niewielki. Słoweniec rozegrał tylko dziewięć meczów ligowych, w których drużyna wywalczyła zaledwie 12 punktów. Z nim w składzie punktowała zaledwie ze średnią 1,33 na mecz, podczas gdy średnia za cały sezon wynosi aż 1,94. Z jednej strony miał trochę pecha. Często trafiał na najtrudniejsze momenty. Przegrane 1:4 ze Śląskiem i 0:2 na Legii to chyba najgorsze mecze Piasta w całych rozgrywkach. Zawodził cały zespół, a Korun po prostu nie stanowił chlubnego wyjątku. Z drugiej strony, ewidentnie nie dawał takiej jakości jak Jakub Czerwiński czy Aleksandar Sedlar, co było widoczne szczególnie na zakończenie roku 2018 przeciwko Jagiellonii. Stracony gol mocno obciążał jego konto.

Ogólnie jednak nie musiał odbierać medalu ze spuszczoną głową. Jakby nie było, z nim na boisku pokonano Cracovię, Arkę czy Wisłę Płock i zremisowano w Szczecinie w przedostatniej kolejce. Mimo to nie ulega wątpliwości, że gdyby pozostali stoperzy Piasta prezentowali cały czas poziom Koruna, o tytule nie byłoby mowy. W tym względzie może dziękować kolegom.

Słoweniec jest jednym z siedmiu zawodników pamiętających wicemistrzostwo z 2016 roku. Wtedy był podstawowym ogniwem, podobnie jak przez dwa następne sezony. Nigdy nie zachwycał, a też nadużyciem byłoby stwierdzenie, że gwarantował, iż poniżej pewnego poziomu nie zejdzie. Zawsze w Piaście byli obrońcy, którzy grali lepiej od niego. Nawet przy zajmowaniu drugiego miejsca można było powiedzieć, że bardziej zajęto je mimo postawy Koruna, nie zaś dzięki niemu. Znacznie wyższą formę prezentowali wówczas Hebert, Marcin Pietrowski czy Patrik Mraz. Mówiąc krótko, to piłkarz bardzo przeciętny.

Taka też była jego kariera przed transferem do Polski. Co ciekawe, zaczynał jako napastnik, dopiero potem się wycofał. Miał okresy, gdy ustawiano go jako defensywnego pomocnika. Parę razy w Ekstraklasie zrobili tak też Radoslav Lata i Dariusz Wdowczyk. Od 2006 roku Korun nieprzerwanie przez 10 lat utrzymywał się na powierzchni w słoweńskiej ekstraklasie, rozegrał ponad 200 meczów ligowych, ale nigdy nie walczył ze swoimi klubami o najwyższe cele. Największy sukces osiągnął na sam koniec, zajmując trzecie miejsce z NK Domżale. Trenerem był tam Luka Elsner – ojciec Roka, znanego ze Śląska Wrocław.

Reklama

Tuż przed odejściem do Gliwic w barwach Domżale Korun zadebiutował w europejskich pucharach. Skończyło się na natychmiastowym odpadnięciu z eliminacji Ligi Europy po dwumeczu z Cukaricki Belgrad (0:1, 0:0). W rewanżu w samej końcówce opuścił boisko za dwie żółte kartki. Z Piastem międzynarodowy dorobek powiększył o jedno spotkanie z IFK Goeteborg. Pucharowy niedosyt ma duży i zapewne chciałby temu teraz zaradzić, ale trudno zakładać, żeby w kolejnym sezonie skład opierał się na nim. Raczej znów będzie pełnił rolę cennego rezerwowego. No, chyba że obok Aleksandara Sedlara odejdzie również Jakub Czerwiński. Wtedy niekoniecznie od razu uda się wypełnić wszystkie luki.

Do Polski Korun trafił już jako 28-latek. Wybierał wtedy między Piastem a Cracovią. Do Gliwic mógł zawitać już pół roku wcześniej, lecz Domżale nie zgodziło się na transfer. Przy Okrzei był już wtedy jego były klubowy kolega Sasza Żivec, co jeszcze bardziej ułatwiło podjęcie decyzji. Po jakimś czasie słoweńscy dziennikarze przeprowadzili z nim dłuższy wywiad. Pytali go o różnice między obiema ligami. – Są one dość wyraźne, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę kibiców, wielkość stadionów i otoczkę medialną. Zainteresowanie mediów jest wręcz niewiarygodne. Ktoś grający wcześniej tylko u nas, potrzebuje czasu, żeby się przyzwyczaić. Co do samej gry, w Polsce futbol jest bardziej siłowy i trochę szybszy, ale technicznie zawodnicy nie są na tak wysokim poziomie jak w Słowenii. Uważam, że trochę za bardzo nie doceniamy naszej ligi, której daleko do miana złej – opowiadał. Nie ukrywał, że występ na Legii przy 22-tysięcznej publiczności w tym względzie był dla niego największym przeżyciem w dotychczasowej karierze.

W pewnym momencie rozmowa zeszła na takie tory, jakby Korun trafił ze Słowenii do kraju trochę gorszego, bardziej zacofanego. Tak brzmiały niektóre pytania. Piłkarz cierpliwie na wszystkie odpowiadał. Mówił m.in., że Polacy są w porządku, ale potrzebują trochę czasu, żeby się przed kimś otworzyć. Gliwice porównywał do Ljubljany, mimo że miasto liczące 190 tys. mieszkańców jak na polskie warunki nie jest zaliczane do największych. – W Gliwicach nie ma specjalnych atrakcji, więc lepiej jechać do Auschwitz, Krakowa, Wrocławia, Warszawy – mówił w temacie czasu wolnego.

 – W niektórych przypadkach Polacy już nas wyprzedzają – powiedział obrońca Piasta, pytany o sprawy ekonomiczne i materialne. Zdradził nawet, że jego mieszkanie ma 60-70 metrów kwadratowych, za które płaci 500 euro miesięcznie. To jednak stan na 2016 rok. – Jest wiele nowych samochodów, które można zobaczyć w centrum miasta. Oczywiście są też stare, ale ogólnie auta są tu trochę lepsze niż w Słowenii – stwierdził, dodając, że mamy dobre drogi, lepsze niż w Czechach.

Stereotypu Polaka-alkoholika nie zburzył. – Polacy naprawdę dużo piją, wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Lubią się bawić, pić wódkę jak wodę. Już w środku dnia ludzie potrafią sporo wypić – zauważył. 

Zachwalał za to jedzenie i… ceny. – Są o co najmniej 20 procent niższe niż u nas – wyliczał.

Reklama

Pytano go także o ambicje związane z występami dla dorosłej reprezentacji. Korun grał w kadrze U-21, ale debiutu w seniorach nie zanotował i nie ukrywa, że na tym etapie kariery nie robi już sobie większych nadziei, koncentrując się na grze w klubie. Połowicznie marzenia jednak spełnił. W styczniu tego roku dostał powołanie do reprezentacji B, która w hiszpańskej Marbelli zmierzyła się z drużyną… Chin U-25. Selekcjoner zrobił przegląd wojsk wśród zawodników z ligi krajowej i niepowołanych z zagranicy. Obrońca Piasta rozegrał 80 minut, padł remis 2:2.

W Gliwicach czuje się znakomicie, podobnie jak jego żona, która trzyma się blisko z drugą połówką Gerarda Badii.  Korun bardzo się ucieszył, gdy rok temu przedłużył kontrakt o dwa lata. Teraz może się cieszyć jeszcze bardziej, bo nikt nie będzie się zastanawiał, czy warto go zatrzymywać. Solidny rezerwowy zawsze się przyda.

A za rok chyba nadejdzie czas, by wracać na Słowenię. We wspomnianym wywiadzie wykluczył możliwość osiedlenia się u nas na stałe, więc raczej nic innego mu nie pozostanie. Co dobrego miał zrobić, już zrobił.

dynastia

Waldemar I Mistrzowski – CZYTAJ

Frantisek Objawiony – CZYTAJ

Jakub Cierpliwy – CZYTAJ

Jakub Niezniszczalny – CZYTAJ

Bogdan Wilk (Dynastia Piastów Extra) – CZYTAJ

Aleksandar Niewzruszony – CZYTAJ

Mikkel Odmieniony – CZYTAJ

Martin Asystujący – CZYTAJ

Marcin Solidny – CZYTAJ 

Joel Przesunięty – CZYTAJ 

Gerard I Zakochany. Z wzajemnością – CZYTAJ

Tom II Lepszy – CZYTAJ

Patryk Odsodowany – CZYTAJ

Tomasz Pracowity – CZYTAJ

Jorge Finansista – CZYTAJ

Piotr Odrodzony – CZYTAJ

Michal Pomocny – CZYTAJ

Mateusz Rodzinny – CZYTAJ

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
0
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...