Reklama

Bursztyn długo na konkurenta nie czekał. Dante Stipica zawodnikiem Pogoni

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

04 czerwca 2019, 13:25 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pogoń Szczecin nie marnuje czasu, ponieważ dokonała już trzeciego transferu w trakcie letniego okienka. Ponownie postawiła na obcokrajowca, bo do wcześniej ściągniętych Benedikta Zecha i Michalisa Maniasa, dołączył Dante Stipica. Chorwacki bramkarz w drużynie ze Szczecina zastąpi Łukasza Załuskę, który z Portowcami tak naprawdę pożegnał się już w drugiej połowie kwietnia. 

Bursztyn długo na konkurenta nie czekał. Dante Stipica zawodnikiem Pogoni

Załuska spotkania w rundzie mistrzowskiej oglądał z ławki rezerwowych, ponieważ szczeciński klub zdecydował, że nie przedłuży z nim kontraktu. Nie była to decyzja oczywista, ale były bramkarz m.in. Celtiku do ścisłego grona najlepszych fachowców w lidze też nie należał. Tym samym Kosta Runjaić wcielił w życie plan: „sprawdzamy, czy Bursztyn nadaje się na Ekstraklasę?”. Trudno powiedzieć czy 21-latek definitywnie oblał wstępny egzamin, ale z całą pewnością nie rozwiał wątpliwości. Owszem, Bursztyn potrafił od czasu do czasu zaliczyć dobrą interwencję, pokazała to w szczególności sama końcówka sezonu, ale przykładowo mecze z Jagiellonią czy Lechią były dowodem, że jeszcze wiele pracy przed nim. Co więcej – łagodnie mówiąc – liczby także nie bronią piłkarza urodzonego w Gorzowie Wielkopolskim, bo w siedmiu meczach skapitulował 12 razy.

Jeśli Dante Stipica spojrzał, z kim będzie rywalizował w nowym klubie, raczej nie zdrętwiał z przerażenia. Inna sprawa, że Jakub Bursztyn również w portki pewnie nie zrobił, ponieważ do Szczecina przyjedzie bramkarz, który może jeszcze kilka lat temu miał potencjał na duże granie, ale ostatnio coraz mocniej pikuje.

Reklama

Nowy golkiper Pogoni pierwsze szlify bramkarskie zbierał w Hajduku Split, którego jest wychowankiem. Trenerzy wówczas 18-letniego bramkarza uważali, że trafiła im się perełka. Nie dziwi więc, że nastoletni Stipica zadebiutował w chorwackiej ekstraklasie już jako nastolatek w sezonie 2009/2010, a także dostawał powołania do młodzieżowych reprezentacji Chorwacji. Później okazało się jednak, że były to miłe nie najlepszego początki. Chorwat długo nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w pierwszym składzie Hajduka, co skończyło się wypożyczeniem do Primoraca Stobrec – na drugi poziom rozgrywkowy. Na zapleczu chorwackiej ekstraklasy (sezon 12/13) Stipica faktycznie grał regularnie, ale nie zrobił furory. Po roku wrócił do drużyny ze Splitu i prawdopodobnie miał deja vu, gdyż znowu wylądował poza pierwszym składem. Tym razem poczynania kolegów z ławki rezerwowych oglądał przez trzy lata. Choć trzeba oddać chorwackiemu bramkarzowi, że nie do końca zmarnował ten czas, gdyż dobrnął do trzeciego roku na prawie. Studiów co prawda nie skończył ze względu na piłkę, ale jak sam podkreśla – nie powiedział na tym polu jeszcze ostatniego słowa.

Cierpliwość Stipicy została wynagrodzona dopiero w 2016 roku, bo właśnie wtedy został pierwszym bramkarzem Hajduka. Co prawda nie zdominował ligi, ale grał całkiem solidnie, co przez dwa lata gry pozwoliło mu nabić trochę występów w chorwackiej ekstraklasie. Na koniec były jeszcze przenosiny do CSKA Sofia, gdzie przypomniał sobie pierwsze sezony w Hajduku, ponieważ znowu był rezerwowym. Zagrał w zaledwie czterech spotkaniach i niezbyt przyjemnie skończył bułgarską przygodę. Teraz rozpoczyna polską. Przynajmniej teoretycznie w naszym kraju powinien mieszkać dłużej niż w Bułgarii, ponieważ z Portowcami podpisał dwuletni kontrakt.

Cóż, Andrzej Krzyształowicz, który od wczoraj jest trenerem bramkarzy w Pogoni, od razu zmierzy się z trudnym zadaniem. Wraz z Kostą Runjaiciem będzie musiał wybrać pierwszego bramkarza z trójki Bursztyn, Stipica, Budziłek. Niby wielkiego komfortu nie ma, ale Krzyształowicz ostatnio pracował w Płocku, więc najlepiej wie, że mogło być gorzej.

Fot. pogonszczecin.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...