Reklama

Sezon Jagi jak nowa Alina – poprzednia była fajniejsza

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2019, 15:51 • 4 min czytania 0 komentarzy

Trudno powiedzieć, że Jagiellonia zagrała jakiś fatalny sezon. Piąte miejsce, puchary przegrane o włos, do tego wizyta na Narodowym, też zakończona porażką, ale też minimalną. Serio, widzieliśmy większe katastrofy. Choć oczywiście z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, że białostoczanie dwa lata z rzędu grali o mistrzostwo, a człowiek przyzwyczaja się do dobrego, więc pewien niedosyt jest. Ujmijmy to więc tak – Jaga była, jak Alina z Miodowych Lat po zmianie aktorki. Niby dalej było fajnie, ale jednak coś ewidentnie nie zagrało.

Sezon Jagi jak nowa Alina – poprzednia była fajniejsza

FABUŁA

Tak jak mówi się, że drugi sezon jest trudniejszy dla beniaminka, tak byliśmy ciekawi, czy drugi sezon będzie też trudniejszy dla szkoleniowca, który trafił do ekstraklasy ze szczebla niżej. W pierwszym roku Mamrot nie miał większych problemów z poukładaniem klocków, Jaga dalej grała dobrą piłkę, czasem nawet bardzo dobrą (pamiętne 2:0 na Legii) i otarła się o mistrzostwo Polski.

No i cóż, w kolejnym sezonie aż tak różowo nie było. Gdzieś zostały popełnione błędy zarówno przez trenera, ale i przez władze klubu. Po jesieni Jaga miała 33 punkty, czyli o dwa oczka więcej niż Piast. Mistrzostwo było więc wciąż realne, ale niestety dla związanych z klubem, ten nie nawiązał wiosną walki.

OSCAROWA ROLA

Reklama

Trudną taką rolę wskazać, naprawdę. Forma Jagiellonii falowała, bo też piłkarze raz grali dobrze, raz gorzej i w sumie nie było jednego, który miałby równy sezon. Mimo wszystko wskażemy jednak Novikovasa, z prostego powodu – dał tej drużynie najlepsze liczby. Dziewięć goli, pięć asyst, trzy kluczowe podania. Pewnie, miał Litwin momenty, kiedy znikał i przechodził obok meczu, ale gdy wydawało się, że nie będzie mógł wystąpić na Narodowym, Jagiellonia była wręcz w żałobie, tak ważnym piłkarzem jest dla niej skrzydłowy. Ma tę umiejętność, której brakuje większości ligowców, bo potrafi zrobić coś z niczego. Pamiętacie jego wrzutkę z fałsza na nos do Klimali? Nie widzimy w ekstraklasie zbyt wielu takich, którzy wyczarowaliby nagle coś podobnego. Mieć Novikovasa to jednak posiadać spory skarb.

CZARNY CHARAKTER

Klimala i Scepović. Gdyby tacy napastnicy napadali na banki, nic by nigdy nie zginęło. Ściągnięcia Scepovicia nie rozumiemy – facet zaliczył w swoim życiu sporo klubów, zmieniał je co sezon-dwa, rozstrzelał się tylko w sezonie 13/14 (23 bramki w drugiej lidze hiszpańskiej), ale potem bryndza. Sześc bramek max, nawet na Węgrzech piłkarz nie wyszedł poza tę granicę. Czy to się mogło udać? Tylko zgodnie z pokrętną logiką ekstraklasy, ale nawet ta okazała się na tyle rozsądna, że Scepoviciowi nie ułatwiła życia. A Klimala… Cóż, kiedyś w wywiadzie dla 2×45.info powiedział: – Jeśli miałbym występować tylko w Ekstraklasie, po prostu przestałbym grać w piłkę. Z taką grą (jeden gol w lidze przez 640 minut) może mieć problemy grać i w naszej umownej elicie, więc może trzeba poszukać innego zawodu na literkę „p” albo przenieść się piętro niżej.

DRUGI PLAN

Mimo wszystko Imaz. Mimo wszystko, czyli karny na Lechii i Piaście, ale trzeba pamiętać, że wzrost formy Jagi w końcówce sezonu wziął się z lepszej dyspozycji Hiszpana. Ekipa Mamrota nie potrafiła wygrać przez sześć kolejek, a potem Imaz walnął dziewięć bramek i Jagiellonia wygrała cztery spotkania z siedmiu, piąty zremisowała. Wydaje się, że jeśli do Białegostoku ściągną porządną dziewiątkę, ten pożądany snajper z ustawionym za nim Hiszpanem stworzą naprawdę ciekawy duet.

MONTAŻ

Reklama

Długo nie wiedzieliśmy co stanie się z Ireneuszem Mamrotem po sezonie. Klub zwlekał z przedłużeniem kontraktu, sam trener otrzymywał sygnały z dwóch klubów, że te są nim zainteresowane, więc nie wiedział, na czym stoi. Ostatecznie szkoleniowiec w Białymstoku zostaje i bardzo dobrze.

Owszem, trochę się trener pogubił zimą, bo to on nalegał na Scepovicia, to on zmienił przygotowania względem poprzedniego roku i Jaga przez jakiś czas nie mogła zatrybić. Ale też pamiętajmy: zabrano mu trzech napastników, w tym jednego kluczowego, doszła kontuzja Imaza, Kostal nie odpalił. Zdarza się i biorąc pod uwagę to wszystko, a także pracę, jako wykonywał trener wcześniej, zdecydowanie trzeba powiedzieć, że zasłużył na kolejny sezon w Białymstoku.

MOMENT, W KTÓRYM SCENARZYSTA POPŁYNĄŁ

Wspomniany karny Imaza na Lechii. Nie wiemy, o co tam piłkarzowi chodziło i jak przyznawał trener Mamrot, sam Imaz nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego tak się zachował. Szkoda dla Jagi, że prąd odcięło mu akurat wtedy, bo gdyby strzelił, pewnie byłyby puchary.

EFEKTY SPECJALNE

Byliśmy wczoraj na Narodowym. Wciąż stoi tam Kelemen i czeka na piłkę po dośrodkowaniu Flavio.

DIALOGI, KTÓRE PRZEJDĄ DO HISTORII

Jak ty to sobie tłumaczysz? Skoro twierdzisz, że Dominik Furman nazwał cię banderowcem, to czy można to podpiąć pod emocje sportowe, związane z meczem?

– Nie wykluczam tego, że to było powiedziane w emocjach. Każdy każdemu mówił na boisku różne słowa. Ja też obrażałem zawodników…

Według Dominika nazwałeś go „rudym chujem”.

– Nie wykluczam, że tak go nazwałem.

Nasza rozmowa z wiadomo kim, wiadomo o czym.

NAGRODA NA GALI

Nagrodę dla Mariana Kelemena w kategorii „statyczność” miały wręczyć posągi z Wyspy Wielkanocnej, ale utknęły w korku. I tak trzeba je docenić, że się ruszyły, bo Kelemen – jak zostało wspomniane – dalej stoi na Narodowym.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...