Reklama

Śląsk jest jak komedia z Karolakiem. Nudny i przewidywalny

redakcja

Autor:redakcja

24 maja 2019, 14:43 • 4 min czytania 0 komentarzy

To nie jest wcale kłopot, jeśli mniej więcej wiemy, co możemy się spodziewać po danej drużynie. Wszyscy wiedzą, że ekipy Guardioli będą grać piłką, ale spróbujcie to powstrzymać. Patrząc na nasze podwórko, raczej spodziewamy się, że Lechia będzie atakować głównie w pierwszych 15 minutach, ale wielu zespołom tej fali nie udawało się powstrzymywać. Powtarzalność wcale nie musi być zła, jeśli dotyczy dobrej jakości.

Śląsk jest jak komedia z Karolakiem. Nudny i przewidywalny

No, ale mamy też Śląsk Wrocław, który gwarantuje w ostatnich latach, że będzie męczyć bułę cały sezon i uratuje się dopiero w grupie spadkowej. Nawiązując do tematyki filmowej – Śląsk jest jak stereotypowa polska komedia romantyczna z Karolakiem. Nudna, nieśmieszna, z przewidywalnym finałem.

FABUŁA

Oczekiwania jak zwykle były inne. Po słabiutkim sezonie 17/18 we Wrocławiu zmienili koncepcje i już nie chcieli ściągać zawodników na zasadzie: tego znamy z nazwiska, to bierzemy i płacimy gruby hajs, tego nie znamy z nazwiska, to nie bierzemy. Coś, co może zadziałać w Football Managerze, niekoniecznie musi zadziałać w życiu i jak pamiętamy, nie zadziałało. Śląsk, po zmianie dyrektorów – Sztylka zastąpił Matyska – poszedł w inną stronę. Chciał być bardziej ambitny, bardziej polski, wziął choćby Łabojkę, Radeckiego czy Gąskę z pierwszej ligi, Gollę z Holandii, dorzucił egzotycznego Farshada i miało pyknąć.

Nie pykło.

Reklama

OSCAROWA ROLA

Standardowo cały ten bajzel musiał ratować 36-letni już Marcin Robak. Być może nawet w momencie, gdy Marcin będzie zdmuchiwał 40 świeczek ze swojego tortu, otrzyma w środku urodzinowej imprezy telefon ze Śląska, że mógłby wpaść na parę kolejek, bo w drużynie jest lipa. Trudno sobie bowiem dzisiaj wyobrazić wrocławian bez Robaka. Tylko w fazie finałowej facet strzelił pięć bramek, w tym tak ważne z Wisłą Kraków i Wisłą Płock – raz udało się dzięki jego trafieniu ugrać remis, raz zwycięstwo.

Nie mamy większych wątpliwości: gdyby Robaka zabrakło, Śląsk spadłby z ligi. No bo kto inny miałby strzelać tam gole tak regularnie? Piech? On regularnie potrafi żuć gumę, a strzelać… No, niezbyt.

CZARNY CHARAKTER

Igors Tarasovs. Może gdyby Kuba Kosecki pamiętnego dnia znalazł tego, który kopnął naszą panią i wymierzył mu bolesną sprawiedliwość, Łotysz tak zraziłby się do ekstraklasy, że już więcej nie próbowałby przekraczać jej progów. Niestety, niewątpliwie potężny kuksaniec od Kosy nigdy nie nastał i Tarasovs niezrażony wrócił do naszego kraju grać w piłkę. A może inaczej: pozorować grę w piłkę, bo ze sportem nie miało to wiele wspólnego. Tyle ile ten facet popełnił błędów, to aż przechodziło ludzkie pojęcie. Tu idiotyczna ręka na Legii, tam głupia strata i faul, po którym Górnik strzelił gola na 2:1 w fazie finałowej.

Trudno nawet nazywać Łotysza sabotażystą. Wyobrażamy sobie, że ktoś taki musi działać po cichu, niezauważenie. A Tarasovs wpadał z drzwiami i rozpieprzał kolejne meczowe plany Śląska.

Reklama

DRUGI PLAN

Drugi plan komedii z Karolakiem… Drzewo? Przejeżdżający samochód? Ukryta reklama składu cementu, o którym bohaterowie niby przypadkiem wspominają?

– O rany, Anetko, Michał cię zdradził. Co zrobisz?
– Nie wiem, Gabrielo… Chyba pojadę do składu cementu Roman Pizdoch i syn…

Naprawdę ciężki wybór. Postawimy więc na Cholewiaka, który ma swoje ograniczenia (i jest ich sporo), ale wrócił do grania w rundzie finałowej, sieknął trzy bramki i dorzucił asystę. Nie ma co gadać: na utrzymanie miał niebagatelny wpływ.

MONTAŻ

Montaż zaczął znany i lubiany, ale niekoniecznie biegły w fachu, Tadeusz Pawłowski. Ujmijmy to delikatnie: nie bardzo mu ta cała zabawa szła, skoro w 17 meczach wykręcił średnią punktów 0,94 – podejrzewamy, że futbol zna lepsze wyniki. Zmienił go Barylski (ale Teddy jeszcze wróci, zobaczycie), przez dwa mecze nie zyskał zaufania władz i ściągnięto Lavickę z naprawdę dobrym CV. Na razie Czech jednak nie zachwycił, być może gdyby nie mentalna pomoc Ultras Silesia, nawet nie utrzymałby Śląska w lidze.

Jednak poczekajmy, dajmy trenerowi jeszcze trochę czasu, kolejny okres przygotowawczy i wtedy będziemy mogli wydawać konkretniejsze oceny. Trafił przecież Lavicka w sam środek bajzlu, nawet kozacka miotła nie musiałaby w nim zadziałać od razu.

MOMENT, W KTÓRYM SCENARZYSTA POPŁYNĄŁ 

Jesteśmy tak spragnieni jakości w ekstraklasie, że gdy zobaczyliśmy przyjęcie Farshada piętą w jednej z pierwszych kolejek, pomyśleliśmy: kozak. Ostatecznie okazało się, że Irańczyk z kozaka ma niewiele i pożegna się z Wrocławiem już po swoim pierwszym sezonie. Jego statystyki – gol, asysta, kluczowe podanie – nikogo nie przekonuje. A i on z pewnością woli pozycję, którą ma u siebie w kraju.

DIALOGI, KTÓRE PRZEJDĄ DO HISTORII

No ale Marcin Robak, nie będzie tolerancji dla twojej agresji w stronę kibiców. Mieliśmy już takiego Pawełka. Uważaj, bo jesteś na granicy. Trochę pokory, jesteś dorosłym chłopem. Masz opaskę, bądź przywódcą, a nie pajacem. Jak nie potrafisz dźwignąć ciężaru, oddaj komuś kto dźwignie, a Ty skup się na strzelaniu bramek.

(pisownia oryginalna)

Piękna odezwa trybun do Robaka. Tak właśnie motywowali najwięksi przywódcy swoje wojska! A tak serio: czepiać się akurat tego napastnika to zupełnie inny poziom absurdu.

EFEKTY SPECJALNE

To panowanie nad piłką. Ta wizja. Ten drybling. Łukasz Broź:

NAGRODA NA GALI

Nagrodę w kategorii najlepszy sprint odbierze Piotr Celeban.

Nie dotarł. Wciąż szuka guzika.

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...