Reklama

Mieli oddać dziewięć punktów, a napsuli krwi Legii, Piastowi i Cracovii

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2019, 21:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

W poprzednich latach przyzwyczaili nas do tego, że na finiszu sezonu rozkładali leżaki i z drinkiem w ręku odliczali dni do ostatniej kolejki. Runda finałowa dla Pogoni była czasem żniw. Żniw wpierdoli. Tymczasem w tym roku szczecinianie na finiszu napsuli krwi tym, którzy mieli o co walczyć. W trzech ostatnich meczach urwali punkty Piastowi i Legii, a walczącą o puchary Cracovię zdemolowali.

Mieli oddać dziewięć punktów, a napsuli krwi Legii, Piastowi i Cracovii

Może to nie był sezon, z którego Pogoń wycisnęła wszystko, co się dało. Bo przecież był taki moment, gdy na poważnie włączyli się do walki o puchary i gdy oglądało się ich może najprzyjemniej w całej lidze. Ale ekipa Kosty Runjaicia miała też takie okresy, gdy gubiła punkty seriami. Ot, chociażby jesienny kryzys czy finisz rundy zasadniczej, gdy w czterech meczach nie wygrali ani razu.

Niemniej Pogoni należy się szacunek za to, jak zaprezentowała się podczas trzech ostatnich kolejek. Drużyna z Pomorza walczyła już wtedy tylko o złote kalesony i obierki z jabłka (no i lepszą kasę z tytułu praw telewizyjnych), więc wielu uważało, że szczecinianie – ładnie to ujmując – nie będą epatować heroizmem i ambicją. A mówiąc brzydko – że wyłożą lachę na mecze z Legią, Piastem i Cracovią. I że te trzy ekipy zgarną sobie na Portowcach dziewięć punktów, a Drygas, Podstawski czy Matynia będą już w tym czasie bukować wczasy na przełom maja i czerwca.

Tymczasem Pogoń w tych trzech kolejkach nie tylko zdobyła pięć punktów, ale była bliska zdobycia siedmiu, a w ostateczny rozrachunku mocno namieszała w walce o mistrzostwo i prawie pozbawiła pucharów Cracovię.

1:1 z Legią – tutaj spokojnie szczecinianie mogli ten mecz wygrać. Gdyby Żyro nie miał flashbacków z gry w Legii i wykorzystałby sytuację, gdyby Pogoń była konkretniejsza pod bramką Cierzniaka, to spokojnie do przerwy mogło być 2:0 lub 3:0.

Reklama

0:0 z Piastem – więcej oddanych strzałów, tyle samo strzałów celnych, odważna gra do ostatnich minut i niewiele brakowało, by gliwiczanie na finiszu sezonu wyłożyli się właśnie na przeszkodzie w postaci Pogoni.

3:0 z Cracovią – demolka „Pasów”, koncert Kozulja, niepozwolenie Cracovii na oddanie choćby jednego celnego strzału. Krakowianie przez tę porażkę spadliby z 4. miejsca i wylecieliby z eliminacji do Ligi Europy, ale na ich szczęście Lechia ograła Jagiellonię.

Trzy mecze, gra o nic, a mimo to pełna spinka i – co może nawet ważniejsze od wyników – bardzo dobra gra. Postawa Portowców na finiszu rundy finałowej może budować zaufanie kibiców co do tego projektu na zasadzie „nawet jeśli nie walczyliśmy o podium, to wyszliśmy z tego sezonu z twarzą”. Pewne jest już odejście Walukiewicza, ale jeśli prezesowi Mroczkowi uda się zatrzymać chociażby Kozulja, Buksę, Podstawskiego i Drygasa, a do tego dorzuci kilku jakościowych grajków (przyklepane już dwa transfery), to szczecinianie mogą powalczyć o coś więcej niż popsucie krwi faworytom tuż przed końcem sezonu.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...