Reklama

Ludzie listy piszą. Tebas odpowiada Mioduskiemu

redakcja

Autor:redakcja

17 maja 2019, 14:42 • 7 min czytania 0 komentarzy

Wydawać by się mogło, że pisanie listów zamiera. Są dziś e-maile, jest Messenger, śledzik na Naszej-Klasie. A jednak tradycję kultywują ważni ludzie światka piłkarskiego – dziś Dariuszowi Mioduskiemu odpisał Javier Tebas, szef La Liga.

Ludzie listy piszą. Tebas odpowiada Mioduskiemu

Przypomnijmy o co to całe zamieszanie. W ostatnich dniach w Madrycie odbyła się konferencja poświęcona przyszłości europejskiej piłki, ze szczególnym uwzględnieniem kształtu rozgrywek UEFA oraz podziału pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych. Javier Tebas, szef La Liga, kolejny raz walczył na nim ze zmianami, jakie mają dotknąć Champions League za sprawą współpracy UEFA i ECA (stowarzyszenia najlepszych klubów w Europie).

Nie ma jeszcze ustalonych formatów na to, jak będzie się prezentował krajobraz europejskiej piłki po 2024, ale pogłoski o grze w weekendy i systemie spadków oraz awansów z Champions League są na tyle donośne, że odnosi się do nich nawet facet zajmujący tak nieprzypadkowe stanowisko jak Tebas.

– 500 milionów euro pójdzie do klubów, które będą walczyć w tych rozgrywkach i zanim się obejrzymy, będzie ich dzielić od reszty przepaść nie do zasypania.

Jego zdaniem to osłabianie lig narodowych, skoro nawet dostanie się do Champions League nie będzie możliwe. Jeśli przecieki między innymi Reutersa byłyby zgodne z prawdą, Real mógłby spaść z La Liga, ale zachowałby miejsce w Lidze Mistrzów, jeśli obroniłby w niej byt. Co więc z sensacyjnym mistrzem, powiedzmy, Leicester? Dostawałby się do Ligi Europy, przedsionka Ligi Mistrzów, albo w ogóle do trzeciej dywizji europejskiej i miał tylko szansę na awans do czołówki. Znowu Tebas:

Reklama

– Mówią o reformie, a tak naprawdę to zupełnie nowe rozgrywki. Prawa telewizyjne w Europie także drastycznie by się zmieniły, będzie znacznie mniej do podziału dla pozostałych. Nierówności po kilku latach zrobią się gigantyczne. Czy La Liga jest zagrożona? Tak. W skali od jednego do dziesięciu martwię się na siedem, może osiem. UEFA nie może tego zrobić i chcemy przekonać inne podmioty, że to nie jest właściwa droga. Pracujemy nad strategią.

Tebasa wsparł również Richard Scudamore, szef Premier League. Ta frakcja jest przekonana, że w ostateczności może iść do sądu i wygrać.

Nas te dyskusje tak naprawdę średnio dotyczą, najwyżej nie będzie nas tam, gdzie i tak nas nie ma. Jak będą rozmowy o pucharze pasztetowej, europejskiej czwartej lidze, musimy iść na noże, przy Champions League mamy prawie tyle do gadania ile Madagaskar. Ale Dariusz Mioduski, wiceprezes ECA, stowarzyszenia skupiającego kluby europejskie, pojechał z Tebasem. Czytamy w jego liście między innymi:

„Każda liga spoza wielkiej europejskiej piątki może być pewna, że Javier Tebas jej nie reprezentuje, ani nie broni jej interesów (…). Jaką kwotę kluby z pięciu topowych lig przekazują ze swoich krajowych i międzynarodowych praw telewizyjnych (sprzedawanych w całej Europie, w tym do każdego z naszych krajów) do lig i klubów z pozostałych 50? Dokładnie zero. To bardzo wyraźnie pokazuje główny problem, który prowadzi do coraz większej polaryzacji w piłce nożnej. Problem, który musi zostać rozwiązany. Jedyną drogą, aby zmniejszyć przepaść, pomiędzy topowymi pięcioma ligami a resztą piłkarskiej Europy, jest partycypacja w rozgrywkach i przychodach z UCC [UEFA Club Competitions – przyp. Weszło].

Pochylaliśmy się nad treścią tego listu i jego wewnętrzną sprzecznością osobno TUTAJ. Cały list Mioduskiego TU.

Sęk w tym, że Tebas nie stoi samotnie, tylko po jego stronie jest również stowarzyszenie European Leagues. W ECA karty rozdają najwięksi, z Agnellim, szefem Juve na czele, European Leagues w założeniu ma reprezentować słabszych. We wczorajszym oświadczeniu EL czytamy:

Reklama

„Zarząd European Leagues podtrzymuje opinię, według której proponowane zmiany ECC dają korzyść tylko kilku najbogatszym, dominującym w Europie klubom, a niszczą ligi narodowe i zdecydowaną większość klubów w niej rywalizujących”.

List Mioduskiego skrytykował też w wywiadzie dla Sport.pl Claudius Schaefer, szef ligi szwajcarskiej:

Nie podoba mi się ten agresywny ton. Teraz jest czas na poszukiwanie rozwiązań, rozmowy. Dwa tygodnie temu była szansa w Madrycie, teraz jest kolejna, każdy z nas może wyrazić swoje zdanie. W liście pana Mioduskiego widzę zbyt wielkie skupienie się na jednej osobie, list skierowany jest przeciwko niej, to rozgrywka personalna (…) Pan Mioduski sugeruje w liście, że pan Tebas troszczy się tylko o interesy drużyn hiszpańskich. A to nieprawda, bo Tebas mówił także o tym, że w rozgrywkach powinny uczestniczyć zespoły ze wszystkich krajów. Dla lig takich, jak szwajcarska, otworzy to drogę do marzeń o Lidze Mistrzów. Po projekcie, który niedawno nam przedstawiono, taką możliwość byśmy stracili.

Teraz odpowiedział także Tebas.

D6v-MWLXkAAdLuID6v-NgRXkAAth-f

Nasze luźne tłumaczenie (wybaczcie, nie jesteśmy tłumaczami przysięgłymi):

„Drogi Dariuszu Mioduski,

Przeczytałem uważnie twój list otwarty do klubów i lig europejskich. Zawiera poważne błędy, jak mniemam wynikające  z braku wiedzy o piłkarskiej branży, a nie ze „złej wiary”.

Zanim wejdę w szczegóły, chciałbym wyjaśnić pewne rzeczy. W liście sugerujesz, że reprezentuję potęgi w opozycji do słabszych, kiedy w rzeczywistości jest odwrotnie. Jak wiesz, jestem działaczem piłkarskim więcej niż trzydzieści lat (ty od pięciu) z których dwanaście jako prezydent bardzo małego klubu (czwarta liga) i właściciel innego. Muszę dodać, że przez piętnaście lat pracowałem jako reprezentant małych lub średnich klubów hiszpańskich w sprawach związanych z prawami telewizyjnymi. Nie zacząłem w elitarnym gronie, podczas gdy ty tak, bo nie zapominajmy, że Legia Warszawa w Polsce jest tym, kim Real Madryt albo FC Barcelona w Hiszpanii. Twój list myli interesy Legii Warszawa z interesami mniejszych lig, w tym interesami ligi polskiej.

Zmiany zaproponowane przez UEFA/ECA mogą, w mojej opinii, przynieść korzyść dużym klubom z każdego kraju, ale w żadnym wypadku lokalnym rozgrywkom, a także średnim i małym klubom.

To prawda, że Legia Warszawa jest średniej wielkości klubem w Europie, ale w Polsce to potentat. Reszta klubów w Polsce i w innych ligach powinna wiedzieć, że zmiany zaproponowane przez UEFA/ECA przynoszą korzyść tylko dużym klubom z każdego kraju i ranią ligi krajowe oraz wszystkie słabsze kluby w nich.

Przez lata, zarówno w zarządzie European Leagues i jego zespołach, broniłem to, czego powinieneś bronić:

– Większego dostępu do europejskich pucharów dla drużyn z małych i średnich lig;
– Uznania, że jest nadmiar drużyn z topowych lig w większości europejskich pucharów;
– Większej redystrybucji dochodu generowanego przez europejskie puchary. To znaczy więcej wpływu dla średnich i małych lig oraz średnich i małych klubów;
– Kompromisu pomiędzy ligami narodowymi i UEFA (nie tylko konsultacji UEFA) aby zrestrukturyzować piłkę w europie, zarówno sportowo jak i ekonomicznie.

Moje stanowisko jest publiczne i dobrze znane, nie powinno być żadnych wątpliwości.

Niemniej zaczynamy negatywnie, jeśli stowarzyszenie 109 klubów z prawem głosu (w dość szczególny sposób) z zarządem całkowicie kontrolowanym przez największe europejskie kluby, chce być jedynym zabierającym głos.

ECA nie jest właściwym podmiotem do restrukturyzacji europejskiej piłki. Nie wierzę, też, że problem naszej branży polega na formacie rozgrywek. Problem leży w tym, że są duże kluby, które, w sztuczny i wymuszony sposób, chcą zmienić to, co było tradycją i esencją europejskiej piłki.

Podsumowując, i aby uniknąć pomyłek, proponujemy: więcej miejsca dla klubów z małych lig w Lidze Mistrzów (Lidze Mistrzów jako najlepszych rozgrywkach Europy) bazując na czysto sportowych wynikach w lidze krajowej; większą redystrybucję finansów wobec małych i średnich lig i większą dystrybucję na wszystkie kluby.

Dodatkowo, twoje słowa wyrażają całkowity brak zrozumienia tego, jak funkcjonują prawa TV w Europie. Prawdziwym rywalem lig krajowych jest UEFA i jej rozgrywki.

W końcu, pozwól mi nalegać na to, co mówiłem wiele razy w wywiadach i na panelach: absolutnie chcemy rozmawiać, analizować sytuację i, jeśli to będzie potrzebne, proponować rozwiązania. Ale nigdy nie powinniśmy podejmować decyzji w oparciu o przypuszczenia i wyobrażenia, a co wyłania się z twojego listu. Ten proces wymaga więcej dialogu, więcej profesjonalizmu i zgody, nie fałszywych konsultacji, które są wymówką używaną, by mówić, że wszyscy są włączeni, podczas gdy w rzeczywistości decyzje podejmuje kilku”.

***

Niektórzy kibice z Warszawy mogliby się pewnie zastanowić, czy finisz przegrywanych właśnie rozgrywek to dobry moment na wojenki o kształt Ligi Mistrzów, w której przez ostatnie dwie dekady byliśmy raz. Jedno jest pewne: jak tak dalej pójdzie, Tebas i Mioduski wystartują razem w Fame MMA.

Fot. FotoPyK

***

Legią Warszawa zajmował się, jak zawsze, Wojciech Hadaj w swojej audycji „Czarna eLka”. Jego gośćmi byli Jacek Cyzio (w studiu), Bogusław Leśnodorski i Grzegorz Lewandowski (telefonicznie).

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
15
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...