Reklama

Historia mówi, że Piast może spać spokojnie

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

16 maja 2019, 20:14 • 6 min czytania 0 komentarzy

Piast Gliwice zachował pole position, przed ostatnią kolejką ma mistrzostwo w swoich rękach. Co prawda Legia szans jeszcze nie straciła, ponieważ jeśli wygra na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin, a Lech urwie punkty w Gliwicach, obrona tytułu przez klub z Warszawy stanie się faktem. Z tym, że historia nie sprzyja mistrzom Polski, gdyż w XXI dochodziło kilka razy do podobnych sytuacji przed ostatnią kolejką, ale właściwie ani razu drużyny walczące o pietruszkę nie pomogły na tyle, by mistrzem kraju został klub, który atakował z drugiej albo trzeciej pozycji. 

Historia mówi, że Piast może spać spokojnie

Sezon 2006/2007 

Jeden z najbardziej pamiętnych sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Przed ostatnią kolejką Zagłębie Lubin miało punkt przewagi nad GKS-em Bełchatów. Podopiecznym Czesława Michniewicza w zdobyciu tytułu mistrzowskiego przeszkodzić mogła Legia, z którą mierzyli się w meczu wyjazdowym. Wiele kontrowersji wzbudziły wówczas decyzje Huberta Siejewicza, który nie podyktował rzutu karnego dla warszawiaków. Arbiter nie uznał również wyrównującej bramki w ostatnich minutach meczu. To znaczy… Najpierw nie uznał gola, potem go uznał, a po chwili podbiegł do liniowego i pokazał, że bramki nie ma. Trybuny zaintonowały „Złodzieje! Złodzieje!”, a gości kibice żegnali wymownie machając banknotami.

Reklama

Ostatecznie Zagłębie wygrało w Warszawie 2:1 po bramkach Manuela Arboledy i Michała Stasiaka. W barwach Legii na listę strzelców wpisał się Piotr Włodarczyk. Wynik ten oznaczał, że Zagłębie Lubin zdobyło swoje drugie mistrzostwo Polski w historii, a Łukasz Garguła i spółka, którzy ograli w ostatniej kolejce Pogoń Szczecin, musieli obejść się smakiem.

Sezon 2008/2009

Na pierwszy rzut oka wygląda, że trzy drużyny walczyły o mistrzowski tytuł do samego końca, ale tak nie było. Legia Warszawa zarówno z Wisłą Kraków, jak i Lechem Poznań miała gorszy bilans w meczach bezpośrednich.

Tabela po 29 kolejkach:
1. Wisła Kraków – 61 punktów
2. Lech Poznań – 58 punktów
3. Legia Warszawa – 58 punktów

Tak więc jedynie Lech Poznań miał jeszcze szanse powalczyć z „Białą Gwiazdą”, ale musiał liczyć na to, że Śląsk Wrocław zdobędzie trzy punkty na Reymonta. Sam zaś musiał pokonać Cracovię na własnym podwórku. Żaden z tych warunków nie został spełniony, ponieważ Wisła bez problemu ograła przyjezdnych (2:0), a poznaniacy jedynie zremisowali z drużyną z Krakowa.

Sezon 2009/2010

Reklama

Rok później sytuacja się niemal odwróciła, ponieważ tym razem Lech Poznań startował z pole position. Przed ostatnią kolejką poznaniacy mieli oczko przewagi nad drugą Wisłą Kraków. Krakowianie musieli liczyć, że Zagłębie Lubin urwie choćby jeden punkt lechitom na Bułgarskiej, a przy tym ograć Odrę Włodzisław. Nie udało się ani jedno, ani drugie – Lech ograł drużynę z Lubina 2:0 po bramkach Roberta Lewandowskiego i samobójczej Wojciecha Kędziory, a Wisła jedynie zremisowała swój mecz.

Sezon 2011/2012

Co tutaj wiele mówić… Działo się sporo do samego końca. Spójrzcie na tabele po 29 kolejkach:

1. Śląsk Wrocław – 53 punkty
2. Ruch Chorzów – 52 punkty
3. Lech Poznań – 51 punktów
4. Legia Warszawa – 50 punktów

Wszyscy, którzy liczyli się w walce o mistrzowski tytuł, kibicowali przede wszystkim Wiśle Kraków na własnym stadionie podejmującej lidera rozgrywek. Teoretycznie z perspektywy Ruchu wystarczyło, by Wisła choćby zremisowała, ale tak się nie stało. Po raz kolejny drużyna, która grała już tylko o pietruszkę, poległa w starciu z ekipą walczącą o mistrzostwo kraju. Inna sprawa, że już przed meczem – podobnie jak teraz – mało kto wierzył, że Śląsk tego spotkania nie wygra. W końcu doszło do meczu zaprzyjaźnionych drużyn, co też było widać na boisku. Po bramce Roka Elsnera dla Śląska stało się jasne, że ten wynik się już nie zmieni.

Sezon 2014/2015

Coś z nowszej historii, w której właściwie co sezon emocje trwają do ostatniej kolejki. Cztery lata temu Legia przed ostatnią kolejką traciła do Lecha trzy punkty, ale szanse na mistrzowski tytuł miała nadal. Wystarczyło wygrać swój mecz z Górnikiem Zabrze, a także liczyć na wywrotkę lechitów w meczu z Wisłą Kraków.

Pierwszy warunek się spełnił, bo Legia pokonała Górnik Zabrze 2:0, ale Lech błędu nie popełnił – zremisował bezbramkowo z Wisłą Kraków. Tym samym mógł świętować tytuł mistrza Polski.

Sezon 2015/2016

Główni bohaterowie? Piast Gliwice i Legia Warszawa. Choć role były zupełnie inne niż obecnie. Owszem, obie drużyny przed ostatnią kolejką miały tyle samo punktów, ale Legia była lepsza w rundzie zasadniczej. Tym samym wszystko zależało od niej. Gliwiczanie natomiast musieli swój mecz wygrać, a przy tym liczyć, że Pogoń Szczecin znajdzie w sobie chęć walki i urwie punkty Legii na Łazienkowskiej.

Teoretycznie zapowiadało się więc na emocjonujący wieczór, ale w praktyce wcale taki nie był. Nawet przez moment mistrzostwo warszawskiej drużyny nie wisiało na włosku. Rzut oka na pierwsze połowy obu spotkań:

Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 1:0
Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 0:1

Po przerwie Legia dorzuciła jeszcze dwie bramki, a Piast nie zdołał nawet zremisować.

Sezon 2017/2018 

Rok temu Lech mógł sprawić Legii ból w nieco inny sposób niż obecnie. Bo teraz wystarczy, że przegra z Piastem i pozamiatane, a wówczas trzeba było pokonać warszawiaków na własnym stadionie. Przy zwycięstwie Jagiellonii – ten warunek się spełnił – drużyna ze stolicy Polski nie zdobyłaby mistrzostwa Polski. Tak się jednak nie stało, ponieważ kibice Lecha wpadli na pomysł, by podarować warszawiakom mistrzowski tytuł.

O finale sezonu sprzed roku napisaliśmy już tyle, że nie będziemy się powtarzać. Rzućcie okiem na fragment tekstu: – Dyskusja trwała przez tydzień, możliwych scenariuszy rozpisano tysiąc, a i tak sprawdził się ten najczarniejszy. Kibice Lecha Poznań przy negatywnym wyniku spotkania z Legią wywiesili transparent o treści „mamy kurwa dosyć” (bez przecinków), po czym zakończyli mecz. Najpierw na murawie wylądowała tona pirotechniki, potem na trawę wybiegło kilkudziesięciu idiotów. Lechici udowodnili, że „klub to oni” i w ostatnich akcentach sezonu, podarowali Legii Warszawa mistrzostwo Polski. Przy wyniku 0:2 załatwili swojej drużynie walkower a Legii – 13. tytuł w historii.

Po raz pierwszy w dziejach polskiego futbolu kibice jednego klubu zdobyli dla drugiego zespołu mistrzostwo kraju. Piłkarze mieli jeszcze kwadrans, historia zna milion przypadków, gdzie w takim układzie udawało się odkręcić wynik. W Poznaniu piłkarzom nie dano szansy – sprawy w swoje ręce wzięli kibice, którzy nie chcieli trzymać warszawiaków w niepewności i od razu przynieśli im tytuł mistrzowski na srebrnej tacy. Ktoś może napisać – po prostu postawili kropkę nad i, ale kurczę, to była 75. minuta!

Trudno w ogóle nazwać takie zachowanie – zawsze wydawało nam się, że te hasła „na dobre i na złe” oraz „klub to my” dotyczą właśnie sytuacji, gdy drużynie nie idzie i wówczas to kibice ciągną ją do przodu. W Lechu nastąpiła spektakularna modyfikacja – drużynie nie szło, więc kibice pociągnęli ją jeszcze bardziej w dół. Całość [KLIK].

***

Siedem sezonów w XXI wieku rozstrzygnęło się dopiero w ostatniej kolejce. W żadnym z nich drużyna grającą o pietruszkę nie pomogła ekipie atakującej z drugiej albo trzeciej pozycji. Wniosek? Piast Gliwice może być w miarę spokojny, ponieważ nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się zmienić.

1i5LLhW

Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...