Piast o krok od mistrzostwa, Lechia bez szans na tytuł

Po poprzedniej katastrofalnej kolejce dla sędziów (wypaczenie wyników dwóch meczów, dwa dodatkowe błędy bramkowe), teraz przyszedł czas na pochwały. Arbitrzy mieli trudne zadanie w ten weekend, bo działo się sporo i mecze nie były łatwe, ale w siedmiu z ośmiu spotkań udało się panom z gwizdkami uniknąć poważnych błędów.

Dlaczego mówimy o „trudnej kolejce”? Bo było dużo stykówek, takich fauli na pograniczu, kartek typu „być może czerwona”, przewinień na skraju pola karnego (a może już na linii?). No bo zobaczmy taki faul na Klemenzie, po którym podyktowano rzut karny. Początkowo sędzia puścił akcję, ale ostatecznie po podpowiedzi VAR uznał, że bramkarz Korony faulował przeciwnika. Bez pomocy powtórek – sytuacja nie do wychwycenia. Ale karny odgwizdany słusznie, bo golkiper nie zagrywa piłki, za to pięknym prawym prostym dociera do szczęki obrońcy Wisły.

Pewne wątpliwości towarzyszyły poniższemu faulu Oko na Maku. Mamy tu do czynienia z faulem ciągłym – obrońca gości ściąga za koszulkę rywala przez kilka metrów. Zawodnik Lechii upada już w polu karnym, natomiast oglądaliśmy tę akcję z dwóch perspektyw i próbowaliśmy ustalić – czy Oko puszcza koszulkę Maka w polu karnym, czy robi tu tuż przed? No i wyszło nam, że tuż przed. Na klatce poniżej moment puszczenia koszulki. Słusznie – bez karnego.

A teraz chyba najbardziej pogmatwana sytuacja kolejki – czy gol Cholewiaka w meczu z Wisłą Płock został strzelony prawidłowo? Mamy tu dwa aspekty:

a) czy Marcin Robak fauluje Bartłomieja Żynela? Napastnik Śląska lekkim bodiczkiem przestawia go chwilę przed interwencją. Natomiast nie widzimy tu faulu. To nawet nie jest jakaś wielka walka o piłkę, a próba ustawienia sobie pozycji w polu bramkowym. Gdybyśmy gwizdali takie „jedenastki” za najdrobniejszy kontakt, to dojdziemy do sytuacji, gdy mecze będą kończyć się wynikami 5:5 po siedmiu rzutach karnych.

b) drugi aspekt – czy Robak w momencie strzału Cholewiaka jest na spalonym? A jeśli tak, to czy bierze udział w akcji? No, tu już wchodzimy na wyższy poziom, bo nie ma powtórek idealnie z linii bramkowej. Natomiast zwróćmy uwagę na tę stopklatkę i na ułożenie prawej stopy Żynela oraz obrońcy stojącego za nim. Wydaje się, że Robak jest jednak dalej od linii. Czyli gol uznany słusznie. Brawo dla sędziego.

Dalej – mecz Legii z Pogonią i faul Rochy na Malcu, po którym zawodnik gości doznał poważnego urazu kolana. Wyglądało to paskudnie, sędzia zastosował przywilej korzyści. Ale po zakończeniu akcji powinien ukarać zawodnika kartką. Jaką? W naszym przekonaniu żółtą. Efekt tego wejścia jest opłakany dla Malca, natomiast wejście Portugalczyka jest nierozważne, a nie wykonane z impetem, nie jest brutalne, nie ma też tu zagrania wykraczającego daleko poza dozwoloną grę. A tylko w tym wypadku należałoby legionistę wykluczyć.

Jedyna weryfikacja, której dopuszczamy się w tej kolejce, dotyczy starcia Arki z Zagłębiem Sosnowiec. Tam gdynianie powinni grać ponad pół meczu w przewadze, bowiem Mygas za poniższe wejście w kostkę Zarandii powinien obejrzeć drugą żółtą kartkę. Zresztą pierwsze napomnienie obejrzał dosłownie kilkadziesiąt sekund wcześniej. Chłop chciał sobie odpocząć przy przyklepanym już spadku, a tu sędzia kazał mu grać dalej. Dopisujemy Arce gola, ale rezultatu nie zmieniamy, bo gdynianie i tak wygrali to starcie.

No i to na tyle z tej kolejki. Chcieliśmy uwzględnić tu jeszcze trzy-cztery żółte kartki, które powinni zobaczyć gracze Korony, ale tak żadna nie była drugą i w konsekwencji czerwoną, więc sobie odpuściliśmy. Niemniej tam też arbiter się nie popisał.

I jak wygląda Niewydrukowana Tabela po 35. kolejce? Tak, że Piast jest już o krok od mistrzostwa i może przybić je już w środę. Lechia natomiast remisując z Zagłębiem pozbawiła się już szans na mistrza, natomiast Cracovia ma europejskie puchary na wyciągnięcie ręki.