Reklama

Szukamy powodów do optymizmu: dlaczego Śląsk może się utrzymać?

redakcja

Autor:redakcja

05 maja 2019, 12:44 • 4 min czytania 0 komentarzy

Najmniej barwna drużyna w lidze. Ekipa, która pomysł na budowanie akcji spuściła w kiblu i gra tak, jakby poszczególni piłkarze pierwszy raz się ze sobą spotkali. Zespół mocnych charakterów, które przestały być mocnymi charakterami. Niezłych piłkarzy, którzy przestali być niezłymi piłkarzami. Wielkiego stadionu, który przestał robić wrażenie na kimkolwiek. Stabilnego klubu, który od lat działa według znanej zasady „ura bura ciocia Agata”. 

Szukamy powodów do optymizmu: dlaczego Śląsk może się utrzymać?

Ale jednak wciąż jest to klub z takim potencjałem, że ze spadkiem z ligi Śląska czulibyśmy się trochę nieswojo. Sytuacja jest piekielnie trudna, ale… może Śląskowi uda się uciec spod topora? Gdzie upatrujemy powodów do optymizmu? Załóżmy różowe okulary i poszukajmy pozytywów. 

KURSY NA MECZ ZAGŁĘBIE – ŚLĄSK W ETOTO: 

Zrzut ekranu 2019-05-05 o 12.35.33 

1. Dostają rywala na deskach. 

Reklama

Zagłębie Sosnowiec matematycznie może się jeszcze utrzymać, ale w praktyce szanse na to są mniej więcej takie jak na udane grzybobranie w trakcie tej niedzieli. Przegraną z Górnikiem Zabrze 0:4 sosnowiczanie w zasadzie przyklepali swój spadek. W poprzednich meczach ich siłą była wielka mobilizacja. System VAR podejmuje decyzje wbrew ich przekonaniom? Zbudowali wspólny front, w którym przeciwstawiają się wrogowi Zagłębia. Wszyscy ich skreślają? Robią koszulki „Mission impossible” i udowadniają, że są w stanie podjąć rękawice. 

I w pewnym momencie Zagłębie było jednym z najtrudniejszych rywali w lidze – głównie za sprawą rozmachu ofensywnego rzecz jasna. Udovicić osiągnął formę życia, Pawłowski również zachwycał, reszta trybików zaczęła dobrze funkcjonować. Udaje się wygrać z rozpędzoną Wisłą Kraków, postawić bardzo trudne warunki Lechii czy nauczyć futbolu Koronę. I gdyby tylko obrona wyglądała normalnie, pewnie w takim tempie Zagłębie by się utrzymało. 

Ale tak jak wcześniej udowadniali, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, tak dziś… już nie mają czego udowadniać. Pozostało im dogranie sezonu do końca. Plamy już nie zmażą – i tak zapamiętamy ich jako bodaj najgorszą defensywę w historii Ekstraklasy, a na pewno w ostatnich latach. Dlatego Śląsk niby gra z sąsiadem z tabeli, ale tak naprawdę jest to mecz z rozbitą drużyną, dla której sezon skończył się tydzień temu.  

2. Zdrowieją piłkarze. 

Mateusz Radecki miał pauzować nieco dłużej, ale na mecz z Zagłębiem będzie już zdrowy – zresztą nawet w poprzednim spotkaniu z Wisłą pojawił się na chwilę na boisku. Poprawia się również sytuacja zdrowotna Cholewiaka, który nie będzie musiał grać już na blokadzie. 

3. Nieźle ułożyło się dla nich starcie Wisły z Arką. 

Reklama

Najlepszym wynikiem byłoby pewnie zwycięstwo Wisły Płock, która weszła na tak wysokie obroty, że raczej nie da się dogonić. Arka zostałaby wtedy z niczym, co byłoby świetną informacją dla Śląska. Ale i tak nie jest źle – punkt wcale nie poprawia sytuacji Arki w znaczny sposób. Jeśli Śląsk wygra dziś w Sosnowcu, będzie tracił do gdynian tylko jedno oczko. A przecież ukończył rundę zasadniczą z większą liczbą punktów.

4. Mają idealny terminarz. 

Idealny, bo w każdym z meczów zmierzą się z drużynami, które są ich bezpośrednimi rywalami do utrzymania. Wygląda to tak: 

– 35. kolejka: u siebie z Wisłą Płock
– 36. kolejka: na wyjeździe z Miedzią Legnica
– 37. kolejka: u siebie z Arką Gdynia

I tu sprawa jest prosta – Śląsk wygrywa te trzy mecze, „spokojnie” utrzymuje się w lidze. Ich atutem są dwa mecze domowe i jeden wyjazd do miasta oddalonego o rzut beretem, na którym zagrali zresztą bodaj swój najlepszy mecz w tym sezonie (wygrana 5:0 w derbach). W kontekście walki o utrzymanie, trzy mecze z bezpośrednimi rywalami to najlepsze, co mogło się Śląskowi zdarzyć. 

5. Liderzy muszą się obudzić. 

Zastanawialiśmy się ostatnio, ilu piłkarzy Śląska znalazłoby zatrudnienie w Ekstraklasie w przypadku spadku. Robak? Na luzie, o ile jeszcze będzie mu się chciało. Pich? No ba. Celeban? Pewnie też, gość do odbudowania. Słowik? Oczywiście, że tak. Mączyński? Tak. Chrapek? Bez problemu. A i pewnie kilku innych – Gąska? Łabojko? Musonda? – zostałoby przygarniętych przez ekstraklasowe kluby. 

Oznacza to jedno: Śląsk wcale nie dysponuje kadrą na spadek. To drastyczna obniżka formy, a nie naturalna kolej rzeczy. 

A więc wciąż prawdopodobny wydaje nam się scenariusz, w którym ci piłkarze budzą się z letargu i wyciągają drużynę z tego szamba. Zwłaszcza, że to doświadczeni zawodnicy, którzy w piłce widzieli niejedno. Wystarczy popatrzeć na metryki. Robak – rocznik 82. Piech – 85. Pich – 88. Celeban – 85. Broź – 85. Pawelec – 86. Mączyński – 87. Nie wypada, by tacy piłkarze obsrali się przed ratowaniem Ekstraklasy dla takiego klubu jak Śląsk Wrocław. 

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...