Reklama

Spaść, czy nie spaść? Stoperzy sabotują grę, ale Zagłębie walczy

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

25 kwietnia 2019, 23:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

I co z tego, że Wisła Kraków wystawiła 15-latka na środku obrony? Pierwszy lepszy magazynier hurtowni mięsa i wędlin w Ząbkach zagrałby z większą pewnością siebie niż stoperzy Zagłębia Sosnowiec. Niż Piotr Polczak i Mateusz Cichocki, którzy skompromitowali się – lekko licząc – tysiąc dwieście sześćdziesiąty ósmy raz w tej rundzie. A mówiąc o całym sezonie, to już dajcie spokój – musielibyśmy użyć liczby pięciocyfrowej.

Spaść, czy nie spaść? Stoperzy sabotują grę, ale Zagłębie walczy

Oczywiście, sosnowiczanie urwali się ze stryczka. Jasne, wyrwali trzy punkty z gardła zdziesiątkowanego rywala. Jednak, kurczę – jeśli jeszcze raz w tym sezonie powtórzą to, co odstawili w pierwszej połowie, to sukcesu tej drużynie nie wróżymy.

Nie, po prostu nie. Cały czas przecieramy oczy ze zdumienia i zastanawiamy się: co, do cholery, myśleli sobie piłkarze z Zagłębia Dąbrowskiego (gdyż nie tylko o stoperach mowa), gdy wychodzili na boisko walczyć o kluczowe w kontekście utrzymania punkty?

Bo co myśleli sobie w tej sytuacji Udovicic i Mraz nie wiemy i wiedzieć nie chcemy.

https://twitter.com/pawelakomski/status/1121487670767771650

Reklama

Co wydarzyło się w Sosnowcu? Otóż wydaje się, że – uwaga! – piłkarze Zagłębia, szczególnie w pierwszej połowie, Wisłę zlekceważyli.

ZLE-KCE-WA-ŻY-LI!

Aż sobie zerknęliśmy na tabelę, bo może dopiero co przebudziliśmy się ze śpiączki i przegapiliśmy moment, kiedy drużyna Valdasa Ivanauskasa zapewniła sobie utrzymanie.

Ale nie, jak byk stoi, że Zagłębie cały czas gra o życie.

Że Zagłębie musi punktować i wykorzystywać okazje takie, jak ta dzisiejsza. Gdy przyjeżdża drużyna, która ledwo co zebrała jedenastkę. Drużyna bez dziesięciu piłkarzy. Bez kręgosłupa, jednej nogi, z wyrwaną wątrobą i rozbitą głową. Bez kontuzjowanych Buchalika, Klemenza, Wasilewskiego, Sadloka, Bartosza, Savicevicia, Bashy, Wojtkowskiego i Błaszczykowskiego. Bez zawieszonego Burligi. Z 15-latkiem w pierwszym składzie na stoperze.

Jednak Zagłębie wyszło na pierwszą połowę jak na spacer. I to taki spacer, wiecie, z żoną i dzieckiem w wózku podczas ciepłego, letniego popołudnia. Sielankowa atmosfera, bez forsowania tempa. No, sosnowiczanie nie wyglądali, jakby stali nad przepaścią. Za to Wisła, mimo tylu nieobecności, mimo praktycznie zapewnionego utrzymania, walczyła jak zawsze. Brożek przestawiał stoperów jak chciał, Drzazga miał mnóstwo swobody, Peszko, który szybko przygasł, tak bawił się z Heinlothem, że ten niemal natychmiast dostał wędkę. Generalnie Zagłębie grało bez werwy i bez –  naprawdę, dało się odnieść takie wrażenie – wiary w utrzymanie, która, wydawało się, zgasła, gdy Wisła szybko zdobyła bramkę.

Reklama

Oczywiście po wielbłądach środkowych obrońców. Po tym, jak Polczak nie wyskoczył do główki z Peszką (!), a Drzazga poradził sobie z Cichockim jak z juniorem młodszym.

Metamorfoza nastąpiła po przerwie, najwyraźniej w szatni padło kilka mocnych słów, co zaowocowało konkretnym otwarciem. Naciśnięciem Wisły, wyrównaniem Możdżenia (pięknie trafienie!) i wreszcie objęciem prowadzenia. Błąd popełnił młodziutki Hoyo-Kowalski, którego przepchnął Sanogo. Francuz dograł do Nowaka, a ten trafił do pustaka.

Później Wisłę kilka razy ratował Lis, generalnie – Zagłębie wstało z kolan. Pierwsza połowa wyglądała komicznie, brakowało tylko leżaków, względnie jakiegoś kolorowego drinka ze słomką i palemką. Za postawę po zmianie stron jednak szacunek, choć pamiętajmy, że cały czas mówimy o grze przeciwko Wiśle, która była zdziesiątkowana. Dość powiedzieć, że na boisku w końcówce spotkania znajdowało się dwóch graczy z rocznika 2003, bo obok Hoyo-Kowalskiego na murawie pojawił się Aleksander Buksa, który debiutował w ostatniej kolejce.

Ale dobra – pośmialiśmy się z tego, z czego śmiać się było warto i wystarczy. W końcowym rozrachunku liczy się przecież wynik. Zagłębie wygrało i na pięć kolejek przed końcem traci do bezpiecznej pozycji cztery punkty.

[event_results 578650]

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...