Reklama

Jazda bez trzymanki w Szczecinie. Niestety – nie wytrzymał jej sędzia

redakcja

Autor:redakcja

24 kwietnia 2019, 21:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

CO TU SIĘ WŁAŚNIE WYDARZYŁO. CO MYŚMY OBEJRZELI? Przepraszamy, że reagujemy jak nastolatka na widok Biebera czy innego gwiazdora z fikuśną grzywką, ale naprawdę dawno nie oglądaliśmy takiego meczu, jaki dzisiaj zaprezentowała nam Pogoń z Lechią. To nie był rollercoaster, nie, zdecydowanie. To było coś dużo większego, przejażdżka bez pasów, bez kasków, taka, na widok której, ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo żegnają się nogą. Ostatecznie do mety szczęśliwsza dojechała Lechia, ale naprawdę: Pogoń swojej postawy nie musi się wstydzić.

Jazda bez trzymanki w Szczecinie. Niestety – nie wytrzymał jej sędzia

Uporządkujmy to, bo się zgubimy jak nieśmiały gimnazjalista na pierwszej dyskotece. Pogoń prowadziła 1:0, Lechia odpowiedziała jej dwiema bramkami w dwie minuty (!), następnie gospodarze skontrowali dwiema bramkami w trzy minuty (!!), przyjezdni skończyli całe to show kolejnymi dwoma trafieniami w pięć minut (!!!). Przecież to jest coś niebywałego. Pisaliśmy przed tym meczem, że Lechia potrzebuje wygranej, by jeszcze marzyć o mistrzostwie, ale cholera, obstawialiśmy jakieś 1:0, względnie 2:1. Takie 4:3 może tej drużynie zbudować morale jeszcze bardziej.

Ale, zanim do podsumowań, pogadajmy o tym, co Pogoń wkurwia pewnie najbardziej, a więc decyzje sędziego Dobrynina. Najpierw arbiter po konsultacji z VAR-em przyznał Lechii karnego za rękę Malca przy stanie 1:0. Tutaj mimo wszystko nie ma co się oburzać – Nalepa podbił piłkę, obrońca gospodarzy zrobił do niej ruch, miał też rękę ułożoną nienaturalnie. Karny jak byk i dobrze, że zwrócono na to uwagę. Natomiast gol na 4:3? No, tutaj już mamy naprawdę dużo wątpliwości. Ba, jesteśmy przekonani, że ten gol nie powinien zostać uznany. Vitoria najpierw lekko popchnął Kowalczyka, potem chciał wybić mu piłkę i zrobił to, ale przez nogę piłkarza. Dalej jest podanie i gol Sobiecha. Czy więc wcześniej nie powinien być odgwizdany faul? Oczywiście, że tak.

Gdyby jeszcze sędzia Dobrynin wcześniej pozwalał na taką męską grę, będącą na granicy przepisów. Wtedy – może byśmy się nie czepiali albo przynajmniej mielibyśmy w sobie więcej wyrozumiałości. Natomiast to spotkanie nie było tak sędziowane, bliżej arbitrowi było aptekarstwa niż MMA. Dlatego pytamy: skąd ten brak konsekwencji? Poważny w skutkach, bo właściwie zabierający Pogoni marzenia o pucharach i dający Lechii prawo do myślenia o mistrzostwie.

Natomiast nawet jeśli – tak jak pisaliśmy – gdańszczanie tą wygraną podbudują sobie mental, muszą dalej pamiętać o jakości. A tej dzisiaj było w Lechii mało i, tak jak wcześniej bawiły głosy o farcie Lechii, tak teraz to szczęścia biało-zieloni mieli. Wspomniany błąd arbitra. Wspomniane głupie zachowanie Malca w niegroźnej sytuacji. Do tego dochodzi centrostrzał Lipskiego, który wpadł do siatki Bursztyna bez udziału Sobiecha, oraz laga na bałagan, to znaczy Michalaka i pierwszy gol pomocnika od drugiego rozbioru.

Reklama

Fart ponad wszelkie normy.

Pewnie, na początku meczu to gdańszczanie ze dwa razy nie wykorzystali swoich sytuacji, ale po magicznym kwadransie znów zwolnili tempa. Piszemy „znów”, bo widzieliśmy to w tym sezonie wielokrotnie, na przykład w meczu z Piastem. Pogoń wytrzymała 15 minut i potem to raczej ona rozdawała karty na boisku. Był fantastyczny gol Walukiewicza, kiedy to obrońca wyprowadził piłkę, a potem snookerowym strzałem wpakował piłkę do siatki. Były dwa uderzenia Kozulja (choć z drugim powinien sobie poradzić Kuciak). Poza tym często pod bramką gości się kotłowało, swojej okazji nie wykorzystał choćby Buksa, kiedy indziej obrońcy Lechii rozpaczliwie blokowali uderzenia i tak, tym razem Lechia musi mówić o szczęściu.

Pytanie, co z nim zrobi. Już wiadomo, że zagra z Legią mecz o coś, bo Wojskowi mogą odjechać dzisiaj na maksymalnie trzy punkty, nie na sześć. Tylko, by myśleć o wygranej w Gdańsku, ekipa Stokowca musi szczęściu jedynie pomóc, czyli zrobić to, co robiła dotychczas. Dziś natomiast poszła na ruletkę i akurat wypadło zielone.

[event_results 578400]

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

0 komentarzy

Loading...