Reklama

Tytuł, Liga Mistrzów, wielkie rozczarowanie. Co czeka Big Six na finiszu?

redakcja

Autor:redakcja

17 kwietnia 2019, 12:22 • 9 min czytania 0 komentarzy

Bardziej emocjonujący niż końcówka tegorocznej Premier League nie był nawet „Odlotowy wyścig” z Dastardlym i Muttley’em. Podczas gdy zwykle dziewięćdziesiąt punktów wystarczało spokojnie, by sięgnąć po tytuł, w trwających rozgrywkach margines błędu jest tak mały, że nawet 97 „oczek” może dać zaledwie drugą pozycję.

Tytuł, Liga Mistrzów, wielkie rozczarowanie. Co czeka Big Six na finiszu?

Kiedy zwykle ktoś z Big Six wcześniej wypisywał się z gry o Ligę Mistrzów, obecnie wszystkie potęgi w komplecie grają o czwórkę i awans do najbardziej elitarnych rozgrywek. Forma, sytuacja kadrowa, terminarz. Te trzy rzeczy mają absolutnie kluczowe w tym momencie znaczenie. Za kim stoją murem, a kto nie bardzo ma o co podeprzeć nadzieję na udany finisz?

Zrzut ekranu 2019-04-17 o 10.47.43

LIVERPOOL

Cardiff (W)
Huddersfield (D)
Newcastle (W)
Wolves (D)

Reklama

Liverpool potrzebuje bezbłędnego finiszu i potknięcia gdzieś po drodze Manchesteru City. To drugie – w obliczu starć z Tottenhamem na Etihad i Manchesterem United na Old Trafford następujących po sobie w bardzo krótkim czasie – jest jak najbardziej do zrealizowania. Czy zaś The Reds stać na to, by samemu się nie potknąć?

Na pewno nikogo w Liverpoolu nie cieszy wczorajsze zwycięstwo Cardiff na Amex Stadium. Ekipa z Walii może bowiem złapać nieco wiatru w żagle, poczuć, że przeciwko The Reds trzeba wybiegać z siebie dwieście procent i przynajmniej kupić los na loterii, w której główną nagrodą jest utrzymanie. Wyjazd na starcie z ekipą Neila Warnocka, który wsypie wywrotkę piachu w tryby ofensywnej machiny Kloppa, to nie jest coś, co w kalendarzu zaznacza się czerwonym serduszkiem.

Podobnie zresztą jak mecze z Wolves, z którymi Liverpool zagra w ostatniej serii gier, gdy wszystko może się rozstrzygnąć. Wilki paradoksalnie lepiej punktują z czołówką niż ze… spadkowiczami. Jako jedyny zespół w lidze zebrały dwa razy w papę od Huddersfield, zremisowały też z Fulham. A przy tym ograły 3:1 Tottenham, nie przegrały w obu meczach z Chelsea (remis 1:1 i wygrana 2:1) i Manchesterem United (również 1:1 i 2:1), ugrały punkt z Manchesterem City i Arsenalem właśnie, z Kanonierami na ich stadionie. Brakuje im więc tylko skalpu zdjętego w lidze z Liverpoolu.

Zespoły spoza Big Six vs. Big Six:
1. Wolves – 13 pkt (w 10 meczach)

2. Everton – 8 pkt (w 10 meczach)
3. West Ham – 8 pkt (w 11 meczach)
4. Southampton – 8 pkt (w 12 meczach)
5. Leicester – 7 pkt (w 9 meczach)
6. Crystal Palace – 5 pkt (w 11 meczach)
7. Brighton – 4 pkt (w 9 meczach)
. Burnley – 4 pkt (w 9 meczach)
9. Bournemouth – 3 pkt (w 11 meczach)
. Newcastle – 3 pkt (w 11 meczach)

Huddersfield można uznać już dziś za pewne, wysokie zwycięstwo, nikt z Big Six nie zgubił w starciu z najgorszym zespołem ligi choćby punktu. Pułapką może być Newcastle, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że Rafa Benitez jest tym, który opuszcza szlaban na drodze Liverpoolu do upragnionego tytułu.

Forma: 5/5
Sytuacja kadrowa: 5/5
Terminarz: 4,5/5

Reklama

Liverpool mistrzem Anglii 2018/19? ETOTO płaci za tytuł The Reds po kursie 2,10

MANCHESTER CITY

Tottenham (D)
Manchester United (W)
Burnley (W)
Leicester (D)
Brighton (W)

Zdaniem bukmacherów – faworyt do mistrzostwa (1,74 to kurs na City w ETOTO, 2,10 – na Liverpool), choć w tym momencie znajduje się za plecami The Reds. City mają najszerszą ławkę w lidze, mają niesamowite doświadczenie, w większości znają smak mistrzostwa. Jak to jest wygrywać Premier League wie też przecież jedyny większy transfer Pepa Guardioli – Riyad Mahrez.

A jednak to właśnie kalendarz City jest najeżony pułapkami jak Jeżyki bakaliami. Tytuł można przegrać w kilka dni, gdy najpierw trzeba po starciu w Lidze Mistrzów ponownie podjąć u siebie Tottenham, a zaraz potem nadrobić zaległe derby z United na stadionie lokalnego rywala. Do tego dochodzi Leicester, które przecież raz już City w tym sezonie ograło. W dodatku ze świetnie dysponowanym w ostatnim czasie Vardym, który jak mało kto upodobał sobie strzelanie przeciwko rywalom z topu.

City ma jednak póki co wszystkie karty w swoich rękach, a wszystkie asy są w pełni sił. Komplet zwycięstw i można jeść z podłogi, bo ekipa Pepa Guardioli pozamiatała. Nerwówka zacznie się dopiero w przypadku potknięcia.

Forma: 5/5
Sytuacja kadrowa: 5/5
Terminarz: 2,5/5

Manchester City nie da się strącić z tronu i obroni wywalczone rok temu mistrzostwo? 1,74 w ETOTO

TOTTENHAM

Manchester City (W)
Brighton (D)
West Ham (D)
Bournemouth (W)
Everton (D)

Lads, it’s Tottenham.

Zespół zdolny ograć Manchster City w Lidze Mistrzów, ale i roztrwonić w cztery kolejki dziewięć z dziesięciu punktów przewagi nad Arsenalem i Chelsea i siedem z dziewięciu nad Manchesterem United. Zdolni do wszystkiego, zarówno w pozytywnym sensie, jak i w negatywnym. Wliczając porażkę z kandydatem do spadku (patrz: 1:2 z Burnley), gdy wszyscy oczekiwali jasnego oświadczenia: jesteśmy w grze o tytuł.

Ostatnimi czasy poza nieszczególnie dobrymi wynikami, które zresztą piłkarze Kogutów zgotowali sobie sami nie raz i nie dwa (samobóje z Liverpoolem i Chelsea), prześladuje ich też najbardziej wredna z futbolowych plag – kontuzje. W meczu z City w Lidze Mistrzów bezpardonowo w lewą kostkę Harry’ego Kane’a wjechał Fabian Delph, w tym samym meczu rękę złamał Dele Alli. Pierwszy z urazów ma wykluczyć najlepszego strzelca Kogutów na kilka meczów, ale nie wiadomo, na ile – podobno nie do końca sezonu. Alli zaś może być gotowy do gry już dziś, ale takie urazy nie sprzyjają złapaniu rytmu.

Kalendarz? Ten wygląda nieźle poza najbliższym spotkaniem. Wyjazd na Etihad w lidze trzy dni po wyjeździe na Etihad w Lidze Mistrzów – to brzmi jak najgorszy koszmar kibica Kogutów. W ciągu ostatnich dziewięciu sezonów tylko z dwóch udało się przywieźć punkty, a zdarzały się łomoty takie jak 0:6 czy dwa razy po 1:4. City obecnie ma za sobą serię jedenastu domowych zwycięstw z 48 bramkami strzelonymi i 3 straconymi.

Reszta starć wygląda jednak naprawdę dobrze. Trzy domowe na nowym White Hart Lane to raczej spacerki. Z Brighton Tottenham wygrał wszystkie trzy starcia w XXI wieku, a poza zespołami ze strefy spadkowej, to właśnie ekipa Chrisa Hughtona ma najgorszy bilans wyjazdowy (3-2-11). West Ham w lidze na trzy ostatnie potyczki na stadionie Kogutów tylko raz zremisował, w dodatku nie jest o wiele lepszy poza domem niż Brighton (4-3-10). Z kolei Everton to jeden z ulubionych rywali Mauricio Pochettino – ostatnie wyniki z tym przeciwnikiem to: 3:2, 3:0, 4:0, 6:2. Oczywiście wszystkie na korzyść Tottenhamu.

Jedyny wyjazd, poza City, to Bournemouth. I tu tkwi potencjalnie największa przeszkoda – Wisienki wygrały ostatnio na Amex Stadium aż 5:0, a na własnym obiekcie w tym sezonie pokonały Chelsea 4:0, postawiły też konkretny opór innym wielkim – City, United i Arsenal wygrywały tam zaledwie jednym golem.

Forma: 2,5/5
Sytuacja kadrowa: 2/5
Terminarz: 3,5/5

Tottenham wyląduje poza Top Four? Jeśli tak, za każdą postawioną złotówkę ETOTO zapłaci 3,75

ARSENAL

Crystal Palace (D)
Wolves (W)
Leicester (W)
Brighton (D)
Burnley (W)

Teoretycznie Arsenal ma najlepszy terminarz z całej Big Six, ba – możliwe, że nawet w całej lidze.

Tylko co z tego, skoro Kanonierów czekają trzy wyjazdy, a poza domem Arsenal spisuje się tragicznie jak na swoje aspiracje? Dopiero w poprzednim meczu zachował pierwsze wyjazdowe czyste konto, gdy od 11. minuty grał z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Troya Deeneya z Watfordu. A akurat wyjazdowe starcia to takie naszpikowane od góry do dołu kolcami.

Odrodzone pod wodzą Brendana Rodgersa Leicester, które już nie raz i nie dwa mieszało szyki faworytom. W grudniu w cztery dni w pokonanym polu Lisy pozostawiły Chelsea i Manchester City, a na przełomie stycznia zremisowały z Liverpoolem i były bardzo blisko odebrania punktów Manchesterowi United.

A jeśli Leicester to trudny wyjazd, to o Wolves w ogóle trzeba mówić jako o pogromcach potentatów, o czym zresztą pisaliśmy wcześniej, przy Liverpoolu, który z „Wilkami” gra w ostatniej serii gier sezonu 18/19.

Do tego dochodzą starcia z Burnley, Crystal Palace i Brighton, a więc zespołami, z których każdy zdołał już w tym sezonie uszczknąć coś od faworytów. Crystal Palace udawało się to trzykrotnie, najbardziej pamiętne starcie to oczywiście to z Manchesterem City na Etihad wygrane 3:2 po przepięknej bramce Androsa Townsenda. Brighton dwa razy ucierało nosa faworytom, podobnie jak Burnley. Pierwsi zremisowali z Kanonierami i pokonali Manchester United, drudzy zdobyli punkt z Czerwonymi Diabłami i pozbawili szans na mistrzostwo Tottenham ogrywając go 2:1.

Forma: 3,5/5
Sytuacja kadrowa: 4/5
Terminarz: 4/5

Arsenal potknie się już w ten weekend z Crystal Palace? Remis lub wygrana gości to kurs 2,55 w ETOTO

CHELSEA

Burnley (D)
Manchester United (W)
Watford (D)
Leicester (W)

Nie tylko kibice Chelsea są zmęczeni Maurizio Sarrim, co sygnalizują w przyśpiewkach „we want Sarri out” czy „fuck Sarriball”. Podobno Włoch też jest zmęczony pracą na Stamford Bridge i nie będzie robił scen, jeśli na koniec sezonu władze The Blues zdecydują się go pozbyć. Tak przynajmniej donosi na Twitterze Duncan Castles, dziennikarz Sunday Times i Daily Record.

Nie bez znaczenia dla przyszłości Chelsea jest jednak to, które miejsce zajmie na koniec rozgrywek ekipa Sarriego. Wydaje się, że choć dla ekipy Włocha krótsza droga do przyszłorocznej Champions League prowadzi przez Ligę Europy, gdzie The Blues są u progu półfinału, to jednak ten konsekwentnie najmocniejszy skład wystawia w ligowej młócce. Przykład? Eden Hazard grał z Liverpoolem od początku, ze Slavią w Pradze – wszedł dopiero po niemal godzinie gry.

Terminarz nie wygląda dla Chelsea najgorzej. Domowe mecze z Burnley i Watfordem to nie starcia, przed którymi może drżeć ekipa walcząca o Top Four. Gorzej z wyjazdami – Leicester ograło przecież Chelsea już na Stamford Bridge, dodatkowo Brendan Rodgers ma pewne niedokończone sprawy z The Blues. To właśnie w meczu z ekipą prowadzoną w sezonie 13/14 przez Jose Mourinho jego Liverpool przegrał tytuł.

Wyjazd na Old Trafford tym bardziej nie jawi się jako wymarzone starcie w drodze po – najlepiej – komplet punktów na finiszu rozgrywek. United będzie co prawda świeżo po spotkaniu z City w środku tygodnia, nie można też powiedzieć, że forma Czerwonych Diabłów w ostatnim czasie dorównuje tej z pierwszych meczów Ole Gunnara Solskjaera. Trzeba jednak pamiętać, że z dziesięciu ostatnich meczów we wszystkich rozgrywkach, Chelsea tylko raz przywiozła z Teatru Marzeń komplet punktów. I było to dość dawno, bo w maju 2013 roku. Tak, to było jeszcze za czasów sir Alexa Fergusona.

Dodatkowa przeszkoda wyrosła na domiar złego w spotkaniu z Liverpoolem. Antonio Rudiger, najlepszy stoper Chelsea w tym sezonie, imponujący fizycznością, intensywnością gry, musiał zejść z urazem i nie wiadomo, jak długo The Blues będą sobie musieli radzić bez niego. Wyjazd bez Niemca na mecz do Manchesteru? No nie jest to zbyt fajna perspektywa.

Forma: 3/5
Sytuacja kadrowa: 4,5/5
Terminarz: 3/5

Chelsea uda się wkręcić na koniec sezonu do Top Four? ETOTO płaci po kursie 2,70 za taki obrót spraw

MANCHESTER UNITED

Everton (W)
Manchester City (D)
Chelsea (D)
Huddersfield (W)
Cardiff (D)

Przedłużony miesiąc miodowy Ole Gunnara Solskjaera się skończył, teraz trzeba się znów mierzyć z rzeczywistością. A ta nie jest zbyt ciekawa. Wiadomym było, że kryzys w końcu nadejdzie, ale ten przyszedł ze sporym hukiem. Po wyeliminowaniu PSG z Ligi Mistrzów w niesamowitym starciu w Parku Książąt, Czerwone Diabły przegrały aż pięć z siedmiu kolejnych spotkań. Wyleciały z Ligi Mistrzów, z FA Cup, straciły sześć punktów w lidze.

Do tego dochodzi zawieszenie Luke’a Shawa. Kontuzja mięśniowa Andera Herrery szykującego się i tak do transferu. Przedłużająca się nieobecność Antonio Valencii, który zresztą latem na pewno odejdzie z Old Trafford po niemal dekadzie spędzonej w zespole United.

Solskjaer będzie się musiał więc nagimnastykować, by wedrzeć się do przyszłorocznej Ligi Mistrzów i uniknąć rocznej banicji w LE. Tym bardziej, że teraz czekają go trzy piekielnie trudne mecze – wyjazd na Goodison Park, a później dwa domowe starcia z rywalami z Big Six. Najpierw derby z City. Później wielce możliwe, że mecz definiujący cały sezon – u siebie z Chelsea. Końcówka to jednak dar od losu – trudno wyobrazić sobie potknięcie z Huddersfield na wyjeździe, podobnie z wpadką z Cardiff u siebie. O ile oczywiście Walijczycy do tego czasu albo będą pewnym spadkowiczem, albo ekipą spokojną o utrzymanie.

Forma: 3/5
Sytuacja kadrowa: 3/5
Terminarz: 2/5

United wjadą na Goodison Park jak po swoje i w niedzielę ograją Everton? Kurs to 2,30

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Niemcy

Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Bartek Wylęgała
0
Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie
Polecane

Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata

Sebastian Warzecha
0
Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata
Piłka ręczna

Mała zaliczka. Industria Kielce wygrała u siebie z Magdeburgiem

redakcja
0
Mała zaliczka. Industria Kielce wygrała u siebie z Magdeburgiem

Anglia

Anglia

Dwóch młodych piłkarzy Premier League oskarżonych o udział w gwałcie

Bartek Wylęgała
6
Dwóch młodych piłkarzy Premier League oskarżonych o udział w gwałcie
Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
13
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Komentarze

0 komentarzy

Loading...