Reklama

Czy Raków awansuje przed Wielkanocą?

redakcja

Autor:redakcja

17 marca 2019, 20:52 • 4 min czytania 0 komentarzy

Niesamowitego pecha mieli dziś piłkarze z Częstochowy. Raków w spotkaniu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza musiał się mierzyć ze zbyt niecierpliwym i zbyt pobłażliwym sędzią, ze złośliwością słupków i poprzeczek oraz brakiem skuteczności. I nawet, gdy cała natura wydawała się sprzyjać gościom – lider I ligi i tak wygrał 1:0, powiększając przewagę nad trzecim miejscem do 16 punktów. 

Czy Raków awansuje przed Wielkanocą?

Pytania: „czy Raków awansuje do Ekstraklasy” przestają mieć sens, bardziej na miejscu jest pytanie – kiedy to się stanie? Przy obecnej formie Stali Mielec i Sandecji Nowy Sącz, ale też przy regularności częstochowian – niewykluczone, że śniadanie wielkanocne na Jasnej Górze będzie miało wyjątkowy smak awansu.

No bo czy Raków jeszcze kiedykolwiek zgubi punkty, skoro nie traci ich w takim meczu jak ten dzisiejszy? Najbardziej znamienna sytuacja to karny Schwarza w poprzeczkę. Już pomijając, że piłka odbiła się na tyle niefortunnie, że nie było szans na dobitkę: ta jedenastka nie powinna właściwie mieć miejsca. Chwilę wcześniej strzał na bramkę oddał Szczepański, w momencie uderzenia faulowany od tyłu. Arbiter natychmiast użył gwizdka, choć piłka leciała w stronę bramki i ostatecznie wpadła za linię bramkową. Niestety dla gospodarzy – sędzia już swojej decyzji cofnąć nie mógł, choć zapewne sam pluł sobie w brodę jak Cafu, że pospieszył się o te kilka sekund.

Raków został skrzywdzony po raz pierwszy, a wydaje się, że również decyzje o żółtych kartkach dla Mikovicia i Putiwcewa należy uznać za błędy sędziego. Ewidentne celowe faule, zero zainteresowania piłką, szczególnie w tej drugiej sytuacji, przy kontrze Rakowa, zasadne byłoby chyba użycie czerwonego kartonika. Szczęścia zabrakło też przy strzale w słupek już w drugiej części spotkania oraz niedoszłej dobitce Fridaya i Niewulisa, którzy nie zdołali z paru metrów wepchnąć piłki do pustej siatki.

Nawet przy tak ogromnym pechu, Raków wykonał dwa najważniejsze zadania: zagrał właściwie bezbłędnie w obronie, nie dając rozwinąć skrzydeł zawodnikom Bruk-Betu oraz zdobył bramkę po świetnej centrze Kuna na głowę Fridaya. I tyle. Wystarczyło. Proste środki, konsekwencja, upór, dyscyplina taktyczna, dzięki której kolejne zespoły rozbijają się o defensywny mur trzech wież. Niby nikt tu nie wymyśla piłki nożnej od nowa, a jednak – Raków zostawia całą ligową konkurencję daleko z tyłu. Dziś zresztą, poza tymi wymienionymi sytuacjami, mógł jeszcze zwiększyć rozmiary zwycięstwa – piłkę z głowy Petraska po jednej z centr zdjął Friday, raz Bruk-Bet został uratowany przez Sadzawickiego.

Reklama

Tak powinna wyglądać droga do Ekstraklasy. Pewne, równe kroki, świetna gra obronna, konkrety z przodu i bardzo spokojna przewaga w tabeli. Na dziś trudno sobie wyobrazić, by Rakowa mogło zabraknąć w elicie w przyszłym sezonie.

*

Coraz bardziej realny wydaje się zresztą również awans Łódzkiego Klubu Sportowego. Łodzianie wczoraj grali z Wartą Poznań i po raz kolejny wygrali trzema bramkami. Ich wiosna jak dotąd wygląda olśniewająco: dwa razy zwycięstwa po 3:0 plus wyjazdowe trzy punkty ze Stalą Mielec, bezpośrednim rywalem w walce o awans. Co więcej – ŁKS nie tylko punktuje, nie tylko świetnie broni i dużo strzela. On po prostu bardzo efektownie gra – piętki, podcinki, prostopadłe podania nad głowami obrońców to codzienność w drużynie Kazimierza Moskala. Mecz z Wartą ozdobił gol Bielaka, bomba z pierwszej piłki, z 25. metrów, w same widły bramki strzeżonej przez Lisa. Ale i pozostałe dwie bramki to żadne przypadkowe uderzenia, wręcz przeciwnie – finalizacja składnych akcji po serii krótkich podań.

Co jeszcze może imponować? Przy tych świetnych wynikach i powiększającej się przewadze nad trzecim miejscem, ŁKS bardzo poważnie walczy o zwycięstwo w klasyfikacji Pro Junior System. Wczoraj znów 90 minut zagrało dwóch wychowanków łódzkiej akademii, Jan Sobociński i Piotr Pyrdoł, a w końcówce na murawie pojawił się też 16-letni (rocznik 2002!) Adam Ratajczyk.

Przy dopingu 5 tysięcy kibiców ŁKS przedłużył do szesnastu spotkań swoją serię meczów bez porażki. Aż szkoda, że w klubie, gdzie wszystko zdaje się być na swoim miejscu, brakuje tak trywialnej rzeczy jak… trybuny. Na dziś to chyba jedyne zmartwienie działaczy ŁKS-u…

*

Reklama

Sensacyjnej porażki doznała walcząca o awans Sandecja, która musiała uznać wyższość ostatniej w tabeli Garbarni Kraków. Strata do Rakowa? 17 punktów. Do ŁKS-u? 6 punktów. Awans? Coraz mniej realny.

Raków Częstochowa – Bruk-Bet Nieciecza 1:0 (1:0) 

Friday 17′

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...