Reklama

Raków zagrał swoje, GieKSa w sumie też

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2019, 20:38 • 3 min czytania 0 komentarzy

Raków Częstochowa nie zamierza bawić się w budowanie emocji. Nie ma żadnego rozkręcania się na wiosnę, tylko od razu co sił pędzi do Ekstraklasy, tratując po drodze kolejnych rywali. Z Chrobrym Głogów na inaugurację wiosny szło to jeszcze oporniej, dopiero w końcówce udało się zdobyć jedyną bramkę. W Katowicach było już znacznie mniej nerwowo, miejscowy GKS mocno oberwał po łbie, choć trzeba być sprawiedliwym: gościom zadanie nieco ułatwił sędzia.

Raków zagrał swoje, GieKSa w sumie też

Chodzi o wykluczenie Arkadiusza Jędrycha z 73. minuty. Przy linii bocznej wślizgiem wybił piłkę i już chował nogi, gdy wpadł na niego Miłosz Szczepański. Odgwizdanie faulu jeszcze można byłoby zrozumieć – co innego z drugą żółtą kartką, którą zdecydował się pokazać arbiter Mariusz Korpalski. Grająca w dziesiątkę GieKSa w końcówce dostała jeszcze dwie bramki po kontrach i nie było czego zbierać. Nie zmienia to faktu, że Raków już wtedy prowadził zasłużenie i zdawał się kontrolować przebieg wydarzeń.

Początkowo oglądaliśmy całkiem wyrównany mecz. Jedni i drudzy dość łatwo dostawali się w pole karne przeciwnika lub jego okolice. Czystych sytuacji brakowało, za to pomniejszych mieliśmy całe mnóstwo. Do takiej najzupełniej normalnej doszedł jedynie Sebastian Musiolik: wrzutka Patryka Kuna, strzał głową, bardzo dobra interwencja Krzysztofa Barana.

Żarty ostatecznie skończyły się w 36. minucie. Kun dośrodkował z rzutu wolnego, a Tomas Petrasek z łatwością wygrał walkę o pozycję z Jędrychem i nie dał szans Baranowi. Czeski wieżowiec w tym sezonie ma już na koncie sześć goli w lidze i dwa w Pucharze Polski. Szacuneczek.

Od tego momentu z zawodników gospodarzy uszło powietrze. Niby po przerwie zaczęli trochę żwawiej biegać, stali się agresywniejsi, ale jedyne realne zagrożenie dla Michała Gliwy to niefortunna interwencja głową Petraska po rzucie rożnym Tymoteusza Puchacza. Na szczęście dla Rakowa piłka odbiła się od poprzeczki. Druga połowa ogólnie była znacznie bardziej drętwa niż pierwsza i dopiero ostatni kwadrans nam to wynagrodził. Dwa razy trafił Musiolik. Najpierw wykorzystał podanie schodzącego do środka Kuna i strzelił między nogami bramkarza, a potem precyzyjnie przymierzył w dalszy róg po zagraniu Daniela Bartla. Miał tyle miejsca i czasu, że nie wypadało się pomylić.

Reklama

Musiolik już wyrównał swój jesienny dorobek strzelecki (trzy gole). Wiosną jest na razie największym wygranym w Rakowie.

W Katowicach za to samo przegrani. Trener Dariusz Dudek tryskał optymizmem przed startem rundy, ale błyskawicznie nic z tego nie zostało. Dwa mecze, dwa razy w dupę, w bramkach 0:5, cały czas przedostatnie miejsce. Już słychać głosy, że w następnej kolejce w Jastrzębiu walczy o posadę.

W Rakowie mogą spokojnie rozsiąść się w coraz cieplejszym fotelu lidera, odpalić cygaro, skosztować whiskacza i patrzeć, jak bije się reszta. 11 kolejek do końca, 14 punktów przewagi nad trzecim miejscem. Tego nie da się zepsuć, nawet gdyby było się GieKSą.

GKS Katowice – Raków Częstochowa 0-3

Petrasek 36′, Musiolik 83′ i 90′

Fot. newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
1
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
6
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...