Reklama

Drzazga przebrał się za Tomasza Frankowskiego. Demolka w Kielcach

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2019, 21:05 • 4 min czytania 0 komentarzy

Gdy Arweładze kończył piękną akcję Korony strzałem na 2:1, pomyśleliśmy sobie – ulala, co za rozegranie, akcja meczu! Godzinę później Wisła Kraków prowadziła 6:2, a my nie wiedzieliśmy już, który atak wiślaków był piękniejszy. W Kielcach obejrzeliśmy jeden z najlepszych indywidualnych występów w całym tym sezonie – Krzysztof Drzazga strzelił hat-tricka, zaliczył asystę i był o krok od wywalczenia karnego (o tym później). Świetnie zagrał też – tuż przed powołaniami – Jakub Błaszczykowski.

Drzazga przebrał się za Tomasza Frankowskiego. Demolka w Kielcach

Aż strach wpuszczać taką Wisłę na swój stadion. „Biała Gwiazda” w tym sezonie spektakularnie odmachnęła się Lechowi wychodząc z 0:2 na 5:2, zremisowała też po szalonym spotkaniu 3:3 z Legią w Warszawie. Wisła lubi w tym sezonie takie dreszczowce, ale po tym pięknym trafieniu Arweładze spodziewaliśmy się raczej hat-tricka pomocnika kielczan, a nie obrazka z Call of Duty po bramką Miśkiewicza.

Gdyby ktoś nam powiedział pół roku temu, że Krzysztof Drzazga z Puszczy Niepołomice będzie wkrótce strzelał gole w jednym meczu z Jakubem Błaszczykowski z Wolfsburga, to zapytalibyśmy tylko – na Playstation czy Xboxie? Ale żarty na bok, bo 23-latek zagrał dziś na poziomie U2 w Bostonie. Na poziomie Janusza Gajosa w „Żółtym szaliku”. No pułap Kasi Cichopek w finale drugiej edycji „Tańca z Gwiazdami”!

Po asyście przy golu Savicevicia czekaliśmy, aż Drzazga zdejmie maskę i okaże się, że to hologram Tomasza Frankowskiego sprzed piętnastu lat. Dzisiaj wychodziło mu wszystko prawie wszystko. Podanie z pierwszej piłki za siebie? S’il vous plait, Krzysiek podaje. Wykończenie z bliska? Krzysiek wykańcza. Dojście do piłki na dobieg? Krzysiek dobiegnie.

Hat-trick, asysta i – gdyby nie błąd sędziego Stefańskiego – dopisalibyśmy jeszcze wywalczony rzut karny, ale arbiter mimo wideoweryfikacji uznał, że kopniak Żubrowskiego w łydkę napastnika gości nie nadawał się do odgwizdania. Zapytacie zatem – hej, weszlaki, skoro tak go chwalicie, to czemu daliście mu tylko dziewiątkę w notach? W redakcji trwał zacięty spór o to, czy dać Drzazdze dziesiątkę czy dziewiątkę. Rzucaliśmy w siebie resztkami jedzenia, obrażaliśmy sobie matki i kpiliśmy wzajemnie ze swoich ciuchów (pozdrawiamy Damiana Gorawskiego), ale ostatecznie wypracowaliśmy kompromis – pudło na pustą bramkę sprawia, że nie możemy nazwać tego występu „idealnym”.

Reklama

Niemniej wiślaków dzisiaj możemy tylko chwalić. Jakub Błaszczykowski rozegrał swój najlepszy mecz od powrotu do Polski. I biorąc pod uwagę, jaką kaszanę grał Kuba w ostatnich meczach, to poprzeczka wysoko nie wisiała, ale dzisiaj zagrał tak, jakby znów miał 20 lat, blond grzywę i Mauro Cantoro za plecami. Znakomicie wyglądał Vullnet Basha – ze świecą szukać w tej lidze zawodnika, który przy golu Błaszczykowskiego podałby idealnie w tempo. Nawet Sławomir Peszko mógł się podobać – choć początek, jak cała Wisła, miał dosyć niemrawy, to z minuty na minutę nabierał fantazji i ochoty do atakowania. Gdyby nie sprokurowanie faulu, po którym padł gol, oraz gdyby nie to, że powinien wylecieć z boiska z dwoma żółtymi kartkami, to pewnie i Łukasz Burliga zakręciłby się gdzieś koło ósemki za ten mecz.

Rozpływamy się nad ekipą Macieja Stolarczyka, ale – choć wynik o tym nie świadczy – po boisku biegała też druga drużyna. I tak jak chwaliliśmy ekipę Gino Lettieriego za organizację, za płynne przechodzenie między systemami gry, za elastyczność taktyczną, tak dziś elastyczna była tylko siatka w bramce Miśkiewicza i bramkarz gospodarzy przekonał się o tym sześciokrotnie. W ciągu tygodnia kielczanie stracili dziesięć bramek – cztery ciosy od najgorszego w lidze Sosnowca i sześć od Wisły, która przegrała pięć z sześciu ostatnich wyjazdów.

Korona zagrała dziś bez środka pola, bez środka obrony, bez boków defensywy i bez bramkarza. Momentami wyglądało to tak, jakby Wisła grała w FIFĘ na poziomie „amator” – wystarczyło jej podejść pod pole karne, wymienić kilka podać bez presji rywala, a w polu karnym nacisnąć na „strzał”. Goście oddali sześć celnych strzałów. Rachunek jest prosty – Miśkiewicz obronił dzisiaj tyle uderzeń, ile razy Leo Messi ubolewał nad łamaniem w Polsce konstytucji.

Wieszczyliśmy krakowianom porażkę w przedmeczowej zapowiedzi i ta porażka mogłaby poważnie skomplikować ich marzenia o grze w grupie mistrzowskiej. Tymczasem wiślacy doskoczyli do Korony na punkcik, a biorąc pod uwagę, jak szerokim gestem obrońcy kielczan zapraszają napastników rywali pod własną bramkę, to coś czujemy, że Korona nie zaliczy do końca rundy kompletu zwycięstw.

[event_results 567247]

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
11
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
9
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...