Reklama

Roma wypisuje się z Ligi Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

07 marca 2019, 00:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jeśli zamiast starcia PSG z Manchesterem odpaliliście dziś mecz Porto i Romy… Ujmijmy to delikatnie – był to wybór mniej więcej tak fortunny, jak wypuszczenie z Realu Madryt Cristiano Ronaldo. Mecz okazał się zwyczajnie słaby. Można przeklinać? Jak na złość rozkręcił się dopiero w momencie, gdy przełączyli się na niego widzowie skupieni na dzisiejszym hicie – w dogrywce. 

Roma wypisuje się z Ligi Mistrzów

Co cieszy – w znacznie lepszej formie niż piłkarze znajdował się dziś Szymon Marciniak, który siedział na VAR.

Ogólnie przeważało Porto, ale ataki były nieskładne, bez pomysłu. Jeśli Portugalczycy uderzali, to głównie z dystansu – zwykle w bramkarza, poza jednym groźnym strzałem Herrery, który zmusił golkipera do interwencji. Akcja bramkowa przyszła trochę z czapy, ale została rozwiązana kozacko. Podprowadzenie piłki w pole karne, zagranie do obiegającego Maregi, który błyskawicznie wykłada piłkę po ziemi i z najbliższej odległości do siatki pakuje ją Soares. Pojawiły się wątpliwości, czy nie było spalonego – jeśli już to taki, który mogłaby wyłapać jedynie suwmiarka. 

Porto dalej miało inicjatywę (lecz nie przekonywało), Roma dalej grała piach. I gdyby nie – powiedzmy sobie szczerze – frajerskie zachowanie Militao, Porto rozstrzygnęłoby ten mecz znacznie szybciej. Perotti wpadł w pole karne, ale widział, że niewiele tam ugra. Zaczął uciekać z pola karnego i… Militao uznał, że to jest dobry moment na to, by go sfaulować. Totalna głupota – gdyby go puścił wolno, prawdopodobnie zabrałby piłkę jego kolega. Do karnego podszedł De Rossi i pewnie wykonał swoją robotę. Była to w sumie jedyna warta uwagi akcja piłkarzy Romy w podstawowym czasie. 

No, chyba że wspomnimy jeszcze to…

Reklama

Bo na pewno nie to, jak Roma nie potrafiła wykorzystać prezentu, bo tak trzeba określić podanie od Pepe do Perottiego. Mógł on zrobić w tej sytuacji wiele – wybrał zwlekanie ze strzałem i strzał nieskażony rotacją. 

Kluczowy moment spotkania? Prawdopodobnie wejście z buta Porto w drugą połowę i żywy dowód na hasło „do trzech razy sztuka”. Próbował Marega, ale rewelacyjną interwencją popisał się Olsen. Próbował główką Tiquinho, lecz piłka po koźle przeleciała nad bramką. W końcu udało się Maredze, który dostał fantastyczną wrzutkę w pole karne – znów zastygła w miejscu defensywa Romy – i zostawiając całe towarzystwo w tyle, wpakował piłkę do siatki z bliskiej odległości. 

I wtedy mecz został przyduszony. I jedni, i drudzy bali się wychylić. Zaczęło się wyczekiwanie na dogrywkę. 

A tę Roma przegrała na własne życzenie. Po pierwsze dlatego, że nie wykorzystała żadnej z dogodnych okazji. Najpierw Dzeko kiwając obrońcę w polu karnym zdecydował się na wariant „z całej pety”, co nie przyniosło skutku. Potem uciekł w drugą skrajność – w ciekawy sposób podciął piłkę nad bramkarzem, ta zmierzała w kierunku bramki, lecz… okazała się zbyt lekko kopnięta. Ostatecznie nie doleciała nawet do linii.

Reklama

Po drugie – najważniejsze – Roma przegrała, dlatego że na absurdalny faul zdecydował się Florenzi – tak, jeszcze bardziej absurdalny niż ten, którego dopuściło się wcześniej Porto. Piłka leci w pole karne po ziemi – ni to strzał, ni to podanie. Fernando nie ma szans na dojście do piłki, mimo to pro forma próbuje w rozpaczliwy sposób ją zaatakować. Sprawa z góry spisana na straty, lecz… Florenzi uznaje, że i tak pociągnie za koszulkę swojego rywala. Ten korzysta z prezentu i wykłada się w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystuje Alex Telles. 

Jak trzymać dobry wynik w meczu, w którym nic ci nie idzie, a potem w kluczowym momencie podarować rywalowi zwycięstwo na tacy – na wykład zaprasza AS Roma. Florenziemu trzeba oddać jedno – dzięki jego „wyczynie”, przynajmniej zakończyło się sprawiedliwie. 

Cichym bohaterem spotkania zostaje naszym zdaniem Szymon Marciniak. Sprawdzał na VAR pierwszą bramkę (kontrowersyjna linia spalonego), ale wydaje się, że podjął dobrą decyzję. To także dzięki technologii zauważono, że w dogrywce faulował Florenzi. W ostatnich minutach sprawdzano także starcie Maregi i Schicka – uznano, że faulu nie było i faktycznie napastnik Romy bardzo dużo dodał od siebie, mimo że nieznaczny kontakt tam był.

Wszystko rozwiązane modelowo.

FC Porto – AS Roma
26’ Soares, 52’ Marega, 117’ Telles (k) – 37’ De Rossi (k)

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...