Reklama

Wielki Quagliarella, asysty Polaków z Sampdorii, kontuzja Jaroszyńskiego

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

03 marca 2019, 18:24 • 5 min czytania 0 komentarzy

Danie główne dopiero wieczorem, ale we włoskiej knajpie rozdano już prawie wszystkie przystawki. Jedne były bardziej smaczne dla naszych rodaków, a drugiej zdecydowanie mniej. Na pewno w dobrych humorach do domu wrócą Karol Linetty i Bartosz Bereszyński, ponieważ zaliczyli po asyście, a ich drużyna zgarnęła komplet punktów. Szczęśliwi na pewno nie są Paweł Jaroszyński i Mariusz Stępiński, bo nie dość, że znowu ich drużyna przegrała, to ten pierwszy nabawił się jeszcze kontuzji mięśniowej. Z kolei Łukasz Teodorczyk wszedł na boisko dopiero w doliczonym czasie gry, a jego imiennik z bolońskiego klubu – Łukasz Skorupski – wpuścił dwie bramki.

Wielki Quagliarella, asysty Polaków z Sampdorii, kontuzja Jaroszyńskiego

Mycie okien, układanie pasjansa albo ścieranie kurzy z regałów byłoby znacznie ciekawsze niż oglądanie potyczki Torino z Chievo. Zwłaszcza pierwszej połowy, w której nie wydarzyło się właściwie nic wartego uwagi. Śmiertelnie wolna gra piłkarzy z Turynu nie mogła zaskoczyć nawet tak słabej drużyny jak Chievo.

Co najgorsze drużyna Pawła Jaroszyńskiego wcale nie była lepsza. Choć naszemu rodakowi akurat wiele nie możemy zarzucić, ponieważ był najlepszy w swojej drużynie. Przede wszystkim odciął od gry Falque, który kompletnie dziś nie istniał. Nie tylko jednak on miał problem minąć Pawła, bo pojedynki przegrywali z nim także Soualiho Meite czy Lorenzo De Silvestri. Ba, dośrodkowania Ansaldiego także odbijały się od wychowanka Górnika Łęczna.

Jeśli mielibyśmy się przyczepić o coś do Jaroszyńskiego, to powinien lepiej zachować się w ofensywie. I wcale nie chodzi o to, że Polak generalnie skupiał się tylko na obronie, bo trudno żeby grał ofensywnie w starciu z dużo wyżej notowanym Torino. Raz jednak doskonale przejął piłkę w środkowej strefie i ruszył z groźną kontrą. Były zawodnik Cracovii miał kilku dobrze ustawionych kolegów po obu stronach, a pomimo tego zdecydował się na strzał zza pola karnego. Skończyło się tak, że ustrzelił przeciwnika i wywalczył rzut rożny, a także opiernicz od kolegów z drużyny.

Podsumowując: Jaroszyński rozgrywał dobry mecz, dlatego tym bardziej szkoda, że opuścił boisko przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Obrońca doznał kontuzji mięśniowej i zapewne czeka go kilka meczów przerwy.

Reklama

Goście w ataku nie istnieli przez dłuższy czas, ale powinni objąć prowadzenie na początku drugiej połowy. Salvatore Sirigu obronił strzał Filipa Djordjevicia z pięciu metrów. Golkiper odbił piłkę przed siebie, ale przy dobitce Serba także dobrze interweniował. I to by było na tyle, jeśli chodzi o groźne okazje Chievo przez godzinę gry. Dziwi więc, że Mariusz Stępiński na boisku pojawił się dopiero w 64. minucie. Polski napastnik obrazu gry jednak nie zmienił, ponieważ zdążył oddać tylko jeden strzał w środek bramki, a także złapać żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego.

Torino przebudziło się kwadrans przed końcem spotkania za sprawą Belottiego, który kropnął zza pola karnego. Wówczas rozwiązał się worek z bramki, gdyż w doliczonym czasie gry po sztuce dołożyli jeszcze Tomas Ricon i Simone Zaza. Szczególnie bramka tego pierwszego zasługuje na oklaski, ponieważ pomocnik z Wenezueli sam przejął piłkę, a później oddał piekielnie mocny strzał. Cóż, ostatni kwadrans choć w małym stopniu wynagrodził nudy, które towarzyszyły nam przez niemal cały mecz.

Torino – Chievo 3:0 (0:0)

1:0 Belotti 76’

2:0 Ricon 90’+2’

3:0 Zaza 90’+3’

Reklama

***

Stadio Paolo Mazza gościło dziś Karola Linettego, Bartosza Bereszyńskiego, a także ich klubowego kolegę – pana piłkarza Fabio Quagliarellę. Włoski napastnik po raz kolejny już w tym sezonie rozegrał wybitny mecz. Nas przede wszystkim cieszy jednak fakt, że pomogli mu w tym reprezentanci Polski

Przy pierwszej bramce doświadczonego Włocha asystował Bartosz Bereszyński. Dośrodkowanie naszego rodaka było precyzyjne, ale całe show skradł i tak 36-latek. Trudno zresztą, by było inaczej, jeśli strzela się bramkę nożycami. Piękna bramka, którą były zawodnik m.in. Napoli poprawił kilka minut później. Tym razem po asyście Karola Linettego, który dośrodkował z lewej flanki, a Quagliarella akcję wykończył strzałem głową.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1102215623331897344

Niecały kwadrans, a najlepszy strzelec Serie A na koncie miał już dublet. Nic więc dziwnego, że miał ochotę na hat-trick. Co prawda go nie ustrzelił, ale był tego niezwykle bliski. O włos od trzeciego trafienia był wtedy, gdy huknął mocno zza pola karnego, a futbolówka uderzyła w słupek. I to nie raz, bo w drugiej połowie meczu także obił aluminium.

Generalnie SPAL miało duży problem, by stworzyć zagrożenie pod bramką Audero. Duża w tym zasługa Bartosz Bereszyńskiego, który po raz kolejny w defensywie był bezbłędny. Dobry mecz rozegrał również Karol Linetty, który próbował różnych sposobów, by zrobić różnicę w ofensywie. Polak sprytnie w polu karnym przepuścił piłkę do Saponary, ale ten niestety nie zdołał oddać strzału. Innym razem 24-latek spróbował wypuścić w uliczkę Praeta, ale ostatecznie piłka nie dotarła do zawodnika „Blucerchiati”. Reasumując, Bartek i Karol mogą być zadowoleni ze swoich występów, bo nie dość, że wykonali swoje zadania, to jeszcze dorzucili po asyście.

Genialny występ Quagliarelli przyćmił trochę arbiter, który nie uznał – po konsultacji VAR – kontaktowej bramki dla SPAL. Po obejrzeniu kilku powtórek wydaje nam się, że Sergio Floccari strzelił prawidłowego gola. Ba, nie tylko zresztą nam, ponieważ kibice SPAL na znak protestu zaczęli opuszczać stadion. Cóż, trudno sobie wyobrazić futbol bez VAR-u, ale już nie pierwszy raz widać, że źle użytkowany może skrzywdzić. Podopieczni Leonardo Sempliciego mogą czuć się oszukani, gdyż w doliczonym czasie gry do siatki trafił Jasmin Kurtić. Na drugą bramkę czasu już jednak zabrakło, ale w zamian Thiago Cionek zdążył złapać czerwoną kartkę za faul, którym zatrzymał groźną kontrę gości.

Cóż, Sampdoria zgarnęła komplet punktów i jest coraz bliżej strefy pucharowej, ale fakty są takie, że dzisiejszy mecz ze SPAL powinien zakończyć się podziałem punktów.

SPAL – Sampdoria 1:2 (0:2)

0:1 Quagliarella 4′

0:2 Quagliarella 11′

1:2 Kurtić 90’+4′

Pozostałe mecze i wyniki: 

Udinese na własnym podwórku wygrało w starciu z Bologną, w której dostępu do bramki strzegł Łukasz Skorupski. Nasz rodak dwukrotnie wyciągał piłkę z bramki, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że nie zawinił przy żadnym trafieniu. Pierwsza bramka padła po rzucie karnym, którego – pewnym strzałem – na bramkę zamienił Rodrigo De Paul. Później drużynie z uniwersyteckiego miasta udało się wyrównać za sprawą Rodrigo Palacio, ale na niewiele się to zdało. Ostateczny cios zadał Ignacio Pussetto, który strzałem głową skierował piłkę do bramki. Udinese do końca nie oddało już prowadzenia i Łukasz Teodorczyk mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Choć jego radość na pewno byłaby dużo większa, gdyby na boisku pojawił się wcześniej niż w doliczonym czasie gry.

Udinese – Bologna 2:1 (Rodrigo De Paul 25′, Ignacio Pussetto 29′ – Rodrigo Palacio 39′)

Genoa – Frosinone 0:0

Fot. NewsPix

Najnowsze

Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
0
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”
1 liga

Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Bartosz Lodko
0
Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...