Reklama

Mogliśmy ściągnąć Polaków i zamknąć kadrę w tydzień

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2019, 08:14 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Mogliśmy ściągnąć Polaków, zamknąć kadrę w ciągu tygodnia. Byłyby to osoby w przedziale 29-33 lata. Musimy jednak patrzeć dwutorowo. Pytanie, co byłoby w czerwcu? I w następnych latach? Oczekiwali długich kontraktów. Jaki byłby to balast dla klubu? – mówi na łamach „Sportu” o zimowej polityce transferowej Górnika Zabrze Artur Płatek, dyrektor sportowy klubu. 

Mogliśmy ściągnąć Polaków i zamknąć kadrę w tydzień

SUPER EXPRESS

„SE” opisuje dziś sprawę pomiędzy Dominikiem Furmanem a Tarasem Romanczukiem, których konflikt rozstrzygnie PZPN. 

– Nie jest do końca tak, że jest słowo przeciwko słowu. Mamy materiał dowodowy, są nagrania, na których widać wypowiedzi, układ ust, z których jasno można pewne rzeczy wyczytać – powiedział Boniek w „Magazynie Ekstraklasy”. – Nie będę tu tego zdradzał, ale znam obu i jestem zaskoczony, że Romanczuk poszedł z takim tematem do dziennikarzy – dodał prezes PZPN. My z kolei dziwimy się, że Boniek tak szybko ocenił sytuację, jeszcze przed decyzją komisji.

Teraz problem wezmą pod lupę członkowie Wydziału Dyscypliny PZPN.

Reklama

Obok Jerzy Brzęczek z bólem głowy, czyli streszczenie wczorajszej konferencji prasowej selekcjonera.

Trener polskiej drużyny nie chciał zadeklarować, że w meczu z Austrią (21 marca) rozpoczynającym eliminacje do mistrzostw Europy postawi na duet napastników: Robert Lewandowski – Piątek.

– Jeszcze nie podjąłem decyzji, z iloma atakującymi wyjdziemy na Austriaków. Poza tym jest jeszcze Arek Milik, który rozgrywa dobry sezon w Napoli – dodał selekcjoner.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.20.41

GAZETA WYBORCZA

Reprezentacja zdrowego rozsądku. Jerzy Brzęczek raczej nie wystawi Krzysztofa Piątka w pierwszym składzie reprezentacji, podstawową dziewiątką pozostanie Robert Lewandowski, jednak zyska bardzo wartościowego zmiennika.

Reklama

Eksplozja Piątka (25 goli w 26 meczach w tym sezonie) przełoży się jednak na reprezentację. Dotychczas Lewandowski nie miał w kadrze żadnego zmiennika. Kogoś, kto da mu odpocząć, pociągnie drużynę, gdy jemu nie idzie. W eliminacjach Euro 2016 kapitan opuścił tylko 24 minuty rewanżu z Gibraltarem. W kwalifikacjach mundialu nie zszedł z boiska ani na chwilę. Teraz ściągnięcie Lewandowskiego nie będzie oznaczać osłabienia drużyny, bo zmieni go piłkarz, za którego Milan zapłacił 35 mln euro i który od tygodni nie schodzi z okładek włoskich gazet sportowych.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.24.18

SPORT

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.26.32

Szymon Żurkowski praktycznie pewny powołania od Jerzego Brzęczka na najbliższe mecze reprezentacji. Oprócz niego Brzęczek wezwie na zgrupowanie jeszcze jednego nowicjusza.

Jerzy Brzęczek zapowiedział, że okazji chciałby sprawdzić dwóch zawodników, których dotąd nie zapraszał do budowanej przez siebie drużyny. – Z tego grona najbliższy powołania na marcowe zgrupowanie jest Żurkowski – uściślił selekcjoner. – Oglądałem Szymona w meczu Górnika Zabrze z Wisłą Kraków, zagrał bardzo dobrze. Wciąż robi postępy, nie dziwi mnie więc, że zainteresowała się nim Fiorentina, z którą już podpisał kontrakt. Dobrze jednak się stało, że najbliższe pół zawodnik roku spędzi jeszcze w Polsce. To mądra decyzja. Ma czas, aby przygotować się mentalnie do przeprowadzki i oglądając mecze swojej drużyny poznać ją. A także nauczyć się języka włoskiego.

Konstantin Vassiljev prawdopodobnie wraca do Estonii. W każdym razie wreszcie został rozwiązany jego kontrakt z Piastem, w którym nie grał już od dłuższego czasu. Chyba że mówimy o rezerwach.

Na pewno wcześniej można było tę sytuację rozwiązać. Zawsze to wszystko kwestia dogadania się i dobrej woli z obu stron. Za dużo nie ma co mówić i komentować. Najważniejsze, że w końcu wszystko udało się rozwiązać – mówi Vassiljev.

Latem miał propozycję z zespołu mistrza Słowacji, Spartaka Trnava. Nie zdecydował się jednak na przejście do klubu zza naszej południowej granicy. – Warunki finansowe były tam znacznie gorsze niż te, które miałem w Gliwicach. Była opcja wypożyczenia, z dopłatą ze strony klubu, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło i zostałem – opowiada.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.26.42

Artur Płatek w rozmowie z Krzysztofem Brommerem i Maciejem Grygierczykiem o zimowych ruchach Górnika i o tym, jak wyobraża sobie siatkę skautingową w klubie z Zabrza.

– Nie sposób było pozyskać Polaków?
– Mogliśmy zamknąć kadrę w ciągu tygodnia. Byłyby to osoby w przedziale 29-33 lata. Musimy jednak patrzeć dwutorowo. Nie neguję, że ci doświadczeni gracze mają jakość. Ale gdybyśmy wzięli takich pięciu… Pytanie, co byłoby w czerwcu? I w następnych latach? Oczekiwali długich kontraktów. Jaki byłby to balast dla klubu? Stawialiśmy sobie te pytania. Chcieliśmy 2-3 wypożyczenia i 2-3 transfery, by to odpowiednio skompensować.

– Jak wyobraża sobie pan siatkę skautingu w Górniku?
– Nad zimowymi transferami pracowaliśmy praktycznie z trzema osobami – naszym szefem skautów Romkiem Kaczorkiem, Kamilem Tęczą i Jakubem Komanderem. Nazwiska, które trafiły do klubu, „przemieliliśmy” bardzo dokładnie. Jak to ma wyglądać w dalszej perspektywie? Ile zatrudnimy osób? Gdzie będą pracowały? Tego na razie nie powiem. Gdy jesteś skautem, musisz mieć w sobie coś ze szpiega. Zdarzały mi się sytuacje, w których musiałem być totalnie niewidoczny, a jednocześnie zobaczyć to, co chciałem. Z pewnością nasz dział będzie większy (…). Musimy pozyskiwać dobrych chłopaków do grup młodzieżowych czy drużyny rezerw – tak, by najlepsi w krótkim okresie mogli przeskoczyć do pierwszego zespołu. Już teraz zaczynamy wyjazdy. Będziemy wnikliwie sprawdzać polskie rejony, by w czerwcu Górnik był przygotowany do letniego okienka i kolejnych, zdecydowanie lepiej niż teraz.

A tymczasem nowym piłkarzem Górnika Zabrze Boris Sekulić. Wczoraj jego sylwetkę mogliście przeczytać u nas, dziś zawodnika opisuje „Sport”.

W CSKA Sofia wystąpił w 19 grach, dwunastu ligowych, sześciu w kwalifikacjach Ligi Europy, a także w spotkaniu Pucharu Bułgarii. Na swoim koncie ma też dwa występy w reprezentacji Słowacji. Szansę w zeszłym roku dał mu trener Kozak, który dobrze znał Sekulicia ze wspólnej pracy w Koszycach. – Przez lata na środku obrony grał u nas duet Durica – Szkrtel. Ten pierwszy zrezygnował i trener testował nowych zawodników, w tym Sekulicia. Teraz takim pewniakiem będzie Szkriniar – tłumaczy dziennikarz zza południowej granicy.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.26.47

Raków walczy o nowy stadion. Do MSiT wpłynął nowy wniosek o dofinansowanie projektu.

8 lutego władze Częstochowy, czyli właściciele obiektu, wysłały do Ministerstwa Sportu i Turystyki uzupełniony wniosek o dofinansowanie zadania inwestycyjnego pn. „Centrum Piłki Nożnej w Częstochowie” – z uszczegółowieniem zakresu przedmiotu zadania. Wskazano jednocześnie, że w związku z brakiem możliwości istotnego zmniejszenia zakresu inwestycji miasto nie jest w stanie zrealizować planowanego projektu z dofinansowaniem na poziomie 10 mln zł i wnioskuje o przyznanie kwoty wskazanej we wniosku (blisko 20,5 mln zł).

– Nasze wysiłki idą w tym kierunku, aby tak się stało – przekonuje nas prezes klubu z Częstochowy, Wojciech Cygan, który jako prawnik zaleca powściągliwość przy formułowania kategorycznych wniosków dotyczących modernizacji stadionu.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.26.54

PRZEGLĄD SPORTOWY

Szachy w Lidze Mistrzów. Dwa razy po 0:0, zarówno w Liverpoolu, jak i w Lyonie.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.50.43

Cytowanie tekstów pomeczowych odpuszczamy, obok mamy pamiętne starcia Kloppa z Bayernem. Trochę tego było, najważniejszym zdecydowanie finał na Wembley w 2013. 

– Jeśli miałem już przegrać najważniejszy mecz w dotychczasowej karierze, to dobrze, że stało się to w starciu przeciwko Juppowi. Heynckes zasłużył na triumf w Champions League jak mało kto. Ja mam jeszcze czas i pewnie nie raz o to trofeum powalczę – mówił Klopp.

Przegrany finał był smutnym końcem niesamowitej drogi Borussii do decydującego starcia, z pamiętnymi dwoma golami w doliczonym czasie przeciwko Maladze (3:2) w ćwierćfinale i czterema bramki Lewandowskiego w starciu z Realem Madryt (4:1) rundę później. To właśnie ten sezon był kluczowy dla postrzegania Kloppa przez niemal cały świat.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.50.50

Wraca kat. Mr Champions League znów może być koszmarem Atletico. 

W 116-letniej historii Atletico tylko Leo Messi strzelił mu więcej goli niż Cristiano Ronaldo (28 do 22), ale to Portugalczyka można nazwać prawdziwym katem zespołu z Wanda Metropolitano. Snajper przez dziewięć lat był koszmarem rojiblancos w derbach Madrytu, zdobywając bramki w ćwierć- i półfinałach Pucharu Króla, w półfinałach Ligi Mistrzów czy w dwóch finałach Champions League. W tych ostatnich CR7 dwukrotnie zadawał decydujący cios z rzutu karnego. W 2014 roku w Lizbonie ustalił wynik meczu na 4:1, a dwa lata później wykorzystał jedenastkę, która zapewniła Królewskim jedenasty Puchar Europy (1:1, k. 5:3). Teraz napastnik z Madery chce pozbawić Atleti marzeń o sukcesie w Lidze Mistrzów, której finał odbędzie się w Turynie.

Jakub Kręcidło rozmawia z Juanito, zwycięzca Ligi Europy 2010 w barwach Atletico. Między innymi o tym, czy „cholismo” ma szansę żyć dalej.

– Czy ona na dłuższą metę ma szansę przetrwać? Kluczowi gracze dla „cholismo” albo odeszli z Atletico (Gabi), albo są tego bliscy (Godin, Filipe Luis).
– Przetrwa co najmniej do 2022, bo do tego roku Diego przedłużył kontrakt. To dobra decyzja klubu. Daje stabilizację i potwierdza wiarę w projekt, który będzie wyglądał mniej więcej tak samo, a to z kolei ważne dla gwiazd zespołu, które wiedzą, czego się spodziewać. Odejść mogą wspomniani weterani, ale bez wątpienia szukani będą następcy podobni nie tylko pod kątem sportowym, ale też charakterologicznym. Styl Atletico się nie zmieni, dopóki pracuje tam Simeone. On jest wierny swojej idei. Od lat mówi się, że zespół powinien grać ofensywniej, atrakcyjniej, ale na koniec dnia liczą się wyniki. A tych Atleti odmówić nie można.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.50.55

Najważniejsze wątki konferencji Jerzego Brzęczka poruszyliśmy już cytując „SE”, „GW” i „Sport”, dlatego przechodzimy dalej. Cytujemy fragment rozmowy Tomka Włodarczyka ze Zbigniewem Bońkiem, między innymi o polskich napastnikach, na czele z Krzysztofem Piątkiem.

– Telefony z pytaniem, czy w ekstraklasie nie znalazłby się jakiś duplikat Piątka, odbierał pan pewnie wiele razy?
– Oczywiście. Szukają okazji. Interesuje ich, żeby trafić kolejny taki diament w polskiej kopalni.

– Prezes Genoi Enrico Preziosi musi być wdzięczny za zachęcenie do transferu.
– Zapraszał na urodziny, ale niestety nie mogłem przyjechać. Po sprzedaniu Piątka do Mediolanu mógł wyprawić duże przyjęcie.

– Jego były piłkarz ani myśli zwolnić. Rozwija się w niesamowitym tempie.
– Zyskał to, co dla „Pistolero” jest najważniejsze – szybkość egzekucji. Błyskawicznie przeładowuje magazynek i naciska spust. Szybkość to jeden z elementów, który najtrudniej poprawić. Sporo zależy od pracy, ale też genetyki. Wyrobił sobie świetny czas reakcji. Działa w mgnieniu oka, nie zastanawia się, nie analizuje – podejmuje trafne decyzje. Ostatnie dwa gole z Atalantą to była mieszanka instynktu, koncentracji, szybkości i siły.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.51.01

Mateusz Wieteska jest w orbicie zainteresowań Dynama Kijów, jednak wysłannicy ukraińskiego klubu nie mieli okazji zobaczyć go w akcji. 

Oferta od wicelidera ligi ukraińskiej była (i jest) dość konkretna, ale w obecnej sytuacji mistrza Polski transakcja wydaje się niemożliwa do przeprowadzenia. Przedstawiciele Dynama byli gotowi odkupić Mateusza Wieteskę (na Ukrainie okno transferowe kończy się, tak jak u nas, z końcem lutego, a liga wznawia rozgrywki w najbliższy weekend), przekonywali, że tam będzie grał więcej niż w Warszawie, ale warunek był jeden: chcieli obejrzeć młodego stopera w akcji na żywo.

Tydzień temu młodzieżowy reprezentant Polski nie zmieścił się w 18-osobowej kadrze na mecz z Wisłą Płock, a niedzielne spotkanie z Cracovią obejrzał z ławki rezerwowych.

Oprócz tego z tematów ligowych:

– Błaszczykowski szybko dochodzi do formy;
– Śląsk musiałby wygrać wszystkie mecze, by awansować do grupy mistrzowskiej;
– Defensywa Lecha pełna dziur.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.51.06

Dlaczego Lechia będzie mistrzem Polski? Na to pytanie „PS” odpowiada Sławomir Wojciechowski.

– Prowokuje mnie pan, bo do mistrzostwa jeszcze bardzo daleka droga. Przyznaję jednak, że postawa naszej drużyny w wyjazdowym meczu z Koroną Kielce (0:0) bardzo mnie zbudowała. Dawno nie widziałem tak dobrze grającej Lechii. Już wcześniej trudno było ją krytykować, bo zbierała punkty, spisywała się tak, jak sobie zakładała i była w tym konsekwentna oraz skuteczna, trener doskonale wiedział, czego chce od piłkarzy i to osiągał. Ale w Kielcach mimo wszystko Lechia była wyjątkowa, świetnie się ją oglądało. Mecz miała pod pełną kontrolą. Do zupełnej satysfakcji zabrakło wyłącznie wygranej.

– No właśnie to paradoks, bo Lechia wygrała w pierwszym wio- sennym meczu, ale wtedy za grę była chwalona Pogoń Szczecin (2:1).
– Bo rzeczywiście nie był to specjalnie dobry występ Lechii. Znacznie lepiej wyglądała w Kielcach.

Zrzut ekranu 2019-02-20 o 07.51.12

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...