Reklama

Nudny Arsenal, wyrachowana Sevilla oraz asysta Kędziory

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

14 lutego 2019, 22:28 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kochanie, spójrz. Zaraz rozpoczną się spotkania Arsenalu, Sevilli, Lazio i Interu, ale wiesz co? Kompletnie mam gdzieś mecze tak uznanych drużyn w europejskich pucharach. W końcu dziś są Walentynki i zamierzam cały wieczór spędzić tylko z tobą”… Jeśli ktoś wypowiedział podobne słowa do swojej partnerki i odpuścił mecz Arsenalu, może czuć się zwycięzcą dzisiejszego wieczoru. Ba, panowie którzy zdecydowali się pozmywać naczynia dla ukochanej, także mogą być zadowoleni. W zasadzie jakakolwiek czynność domowa, która zwykle nie sprawia nam przyjemności, była lepsza od tego produktu „meczopodobnego”.

Nudny Arsenal, wyrachowana Sevilla oraz asysta Kędziory

Szczerze mówiąc nie liczyliśmy na wielkie granie, ale mimo wszystko od Arsenalu wymagaliśmy choćby przyzwoitości. Tymczasem podopieczni Emery’ego nie potrafili zdominować BATE Borysów. Jasne, murawa na Borisov Arena nie była najlepsza, ale nawet to nie może usprawiedliwić tak wielu niedokładności. Niemal każdy atak pozycyjny przyjezdnych kończył się niedokładnym podaniem. A jak już udało się oddać strzał na bramkę, brakowało precyzji albo siły przy uderzeniu.

Być może mecz potoczyłby się inaczej, gdyby golkiper BATE nie zatrzymał w pierwszych minutach strzału Mchitarjana. Właściwie w pierwszej części Arsenal większego zagrożenia pod bramką przeciwników już nie stworzył, bo trudno za takie uznać niecelny strzał Lacazette’a albo zablokowane uderzenie Iwobiego.

BATE niespecjalnie kwapiło się do ataków, ale podopiecznym Baha trzeba oddać, że byli konkretni w swoich poczynaniach. Nie potrzebowali miliona podań, by zdobyć bramkę. Wystarczyło kilka stałych fragmentów gry, po których obrońcy Arsenalu zaczynali się gubić. Tak było przy dośrodkowaniu Igora Stasewicza z rzutu wolnego, które wykorzystał Stanislaw Dragun.

Reklama

Kanonierzy próbowali się odgryźć, ale przede wszystkim brakowało im kreatywności i pomysłu na zdobycie bramki. Co prawda goście zdobyli bramkę, ale arbiter trafienia nie uznał, ponieważ – słusznie zresztą – dopatrzył się spalonego Lacazette’a. Francuz wówczas nie został bohaterem meczu, ale kilkadziesiąt minut później ponownie znalazł się w centrum uwagi. Szkoda tylko, że z haniebnych powodów, bo jak inaczej nazwać skasowanie łokciem Filipovicia? Sędzia bez momentu zawahania pokazał 27-latkowi czerwoną kartkę, a my mamy nadzieję, że jego pauza nie skończy się tylko na jednym spotkaniu.

Cóż, na myśl o rewanżu pierwsze co robimy, to szukamy wymówki, żeby ponownie nie oglądać czegoś tak nudnego, ale z drugiej strony gorzej już być chyba nie może?

BATE – Arsenal 1:0 (1:0)

1:0 Dragun 45′

Pozostałe mecze: 

Spotkanie Lazio vs Sevilla wydawało się jednym z najlepszych kąsków, jeśli chodzi o dzisiejsze dania, dlatego czujemy małe rozczarowanie. Niby nie było źle, ponieważ Hiszpanie zagrali całkiem fajnie, ale fajerwerków mimo wszystko nie było. A szkoda, bo podopieczni Pablo Machina wyglądali momentami na gości, którzy mogli konkretnie rozjechać Lazio, ale niespecjalnie po bramce Ben Yeddera mieli na to ochotę. 

Reklama

Lazio miało duży problem z tworzeniem sobie dogodnych sytuacji bramkowych, a jak już udało się coś ulepić, brakował precyzji, tak jak przy uderzeniu Felipe Luiza. Jeszcze bliżej strzelenia bramki był Adam Marusić, bo on uderzył w światło bramki, ale piłkę z linii bramkowej wybił Simon Kjaer. I to by było na tyle, jeśli chodzi o poczynania ofensywne Lazio w tym meczu. No trochę mało, by myśleć o korzystnym wyniku. Inna sprawa, że „Biancocelesti” i tak mogą być zadowoleni, ponieważ powinni ten mecz przegrać znacznie wyżej.

Małą liczbę bramek w meczach Arsenalu i Lazio kibice mogli sobie odbić w spotkaniach na Georgios Karaiskakis Stadium w Pireusie oraz na Roazhon Park w Rennes. Nas bardziej interesowały wydarzenia z pierwszego obiektu, ponieważ Olympiakos gościł Dynamo Kijów, w którym całe spotkanie rozegrał Tomasz Kędziora. Nasz rodak skończył mecz z asystą i żółtą kartką, co można uznać za całkiem przyzwoity występ, ale do końca tak nie było. Kędziora miał dużo szczęścia, ponieważ popełnił fatalny błąd na własnej połowie, którego o mały włos nie wykorzystał Fortounis. Grek przejął piłkę i minął już nawet bramkarza, ale ostatecznie trafił tylko w boczną siatkę.

Z ciekawszych rzeczy, o których jeszcze warto wspomnieć odnośnie pierwszej serii spotkań, to skromne zwycięstwo Interu na wyjeździe z Rapidem Wiedeń. „Nerazzurri” wielkiego meczu nie rozegrali, ale do domu mogą wracać z podniesionymi głowami. Tym bardziej zwycięstwo może cieszyć, bo odniesione bez Icardiego, czyli bezsprzecznie największej gwiazdy drużyny [KLIK]. Nieco mniej powodów do zachwytów ma Jakub Piotrowski, który w starciu ze Slavią Praga pojawił się na boisku dopiero trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Polak w tak krótkim czasie nie zdążył się niczym wyróżnić, a jego Genk wywiózł z czeskiego terenu bezbramkowy remis.

Wyniki: 

Lazio – Sevilla 0:1 (Ben Yedder 22′)

Galatasaray – Benfica 1:2 (Luyindama 54′ –  Salvio 27′, Seferović 64′)

Krasnodar – Leverkusen 0:0

Olympiakos – Dynamo Kijów 2:2 (Hassan 9′, Dias 40′ – Bujalski 27′, Verbić 89′)

Rapid Wiedeń – Inter 0:1 (Lautaro Martinez 39′)

Rennes – Betis 3:3 (Hunou 2′, Garcia (bramka samobójcza) 10′, Ben Arfa 45′ – Le Celso 32′, Sidnei 62′, Lainez 90′)

Slavia Praga – Genk 0:0

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Liga Europy

Anglia

Fabiański: Chciałbym, żeby West Ham był drużyną, która przerwie serię Bayeru

Maciej Szełęga
1
Fabiański: Chciałbym, żeby West Ham był drużyną, która przerwie serię Bayeru
Anglia

Debiut Musiałowskiego w Liverpoolu. Ale czy jest się czym jarać? [KOMENTARZ]

Dominik Piechota
9
Debiut Musiałowskiego w Liverpoolu. Ale czy jest się czym jarać? [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...