Reklama

Babole, farfocle, ale awans jest – Bayern gra dalej w Pucharze Niemiec

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

07 lutego 2019, 00:13 • 4 min czytania 0 komentarzy

Miał być szybki, łatwy i przyjemny awans do kolejnej rundy Pucharu Niemiec i, przy okazji, zatarcie fatalnego wrażenia po ostatnim meczu ligowym. Ale Bayern w tym sezonie lubi sobie niepotrzebnie komplikować życie. Podobnie było w dzisiejszym starciu z Herthą – Bawarczycy koniec końców świętują zwycięstwo, lecz zdążyli po drodze zafundować sobie dogrywkę. Absolutnie na własne życzenie. Rywale wcale nie zagrali wielkiego meczu, po prostu skrzętnie korzystali z prezentów, które mistrzowie Niemiec im wręczali, kierowani zdumiewającą wręcz rozrzutnością.

Babole, farfocle, ale awans jest – Bayern gra dalej w Pucharze Niemiec

Największym dobroczyńcą był fatalnie dysponowany Mats Hummels, który sporo narozrabiał przy pierwsze bramce berlińczyków, a przy drugiej to już zrobił babola nad babolami. W ogóle spotkanie zaczęło się obrazkiem typowym dla niemieckich boisk – błędem sędziowskim. Arbiter nie zauważył przewinienia w polu karnym, Leon Goretzka obejrzał nawet żółty kartonik za rzekomą symulację, choć obrońca ewidentnie nadepnął mu na stopę. I co się dzieje kilkanaście sekund później? Bramkarz wznawia z rzutu wolnego, posyłka laczka na połowę Bayernu, a tam seria niefortunnych zdarzeń – spóźniony Sule, fatalnie ustawienie Hummels z Alabą i Mittelstadt pakuje futbolówkę do siatki.

W Pucharze Niemiec nie ma VAR-u, który prawdopodobnie podjąłby interwencję i przyznał Bawarczykom jedenastkę. Zamiast karnego – gol dla przeciwnika. Ale pomyłka arbitra swoją drogą, a kompromitacja Bayernu w defensywie to inna kwestia. Ekipa o takich ambicjach musi być lepiej zorganizowana wobec tak schematycznie grającego przeciwnika. Jak mawia klasyk: „to jest elementarz”.

Nie można dać się zaskoczyć w tak statycznej, prostej do rozczytania sytuacji. Tymczasem Sule, Hummels i reszta ferajny wyglądali, jak gdyby mieli zawroty głowy i kłopoty z błędnikiem. Druga linia też gdzieś w malinach, zamiast naciskać na przeciwników. Stary lis Kalou to wykorzystał i dograł patelnię do Mittelstadta.

Reklama

Trzeba przyznać, że Bayern się takim obrotem spraw specjalnie nie podłamał i prędko, bo już po czterech minutach wyrównał, konkretnie za sprawą Gnabry’ego, który wykorzystał świetną pracę i dobre zgranie piłki przez Roberta Lewandowskiego. Od tego momentu podopieczni Niko Kovaca kompletnie zapanowali nad boiskowymi wydarzeniami. Może nie był to do przerwy mecz specjalnie płynny, toczony w genialnym tempie, przepełniony kapitalnymi akcjami. Ale mistrzowie Niemiec jednak grali swoje, grali dobrze, dominowali i kreowali zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Wydawało się kwestią czasu, kiedy przechylą szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Gol na 1:2 wpadł tuż po przerwie, znów ukąsił wszędobylski, niesamowity dzisiejszego wieczora Gnabry, który świetnie wykończył piękną, zespołową akcję Bawarczyków. Znów kluczową rolę w układance pełnił Lewandowski, opędzający się od obrońców jak koń, który ogonem zamiata namolne owady. Ale potem kolejny raz wyszły na jaw kłopoty Bayernu z utrzymaniem w miarę wysokiego tempa gry przez pełne dziewięćdziesiąt minut. W drugiej połowie goście wyraźnie spuścili z tonu i nastawili się chyba na dowiezienie korzystnego rezultatu najmniejszym nakładem sił. Pewnie by im się to udało, bo Hertha nie miała zbyt wielu zaskakujących pomysłów w zanadrzu, ale, jako się rzekło, z pomocą przyszedł gospodarzom Mats Hummels.

Niemiecki stoper już w starciu z Bayerem Leverkusen popełnił sporo błędów, rekompensując je trochę przebłyskami geniuszu w ofensywie. W dzisiejszym meczu też miał kilka fajnych piłek posłanych za plecy obrońców (między innymi jedno ciasteczko dograne Alabie), lecz jego zachowanie poprzedzające bramkę na 2:2 było po prostu niewybaczalne. Zamiast głową zgrać futbolówkę bramkarzowi, wystawił ją jak na tacy napastnikowi. Ulreich nie uratował sytuacji, a Selke odebrał Bawarczykom nadzieje na doczłapanie się z wynikiem 2:1 do końcowego gwizdka arbitra.

To było prawdziwe wejście smoka, bo Selke na murawie pojawił się trzy minuty wcześniej, zmieniając nieistniejącego na boisku Ibisevicia. Nie wbiegł jednak na boisko w czapce niewidce, zatem nic nie usprawiedliwia wpadki Hummelsa.

Na więcej niespodzianek Herthy już w tym meczu nie było stać. Mieli za mało do zaoferowania w ofensywie, marniutki mecz zagrał choćby Ondrej Duda. Dogrywka toczyła się już do jednej bramki, gospodarze nie oddali w niej nawet jednego strzału. Rozstrzygający gol nie padł co prawda po składnej akcji, był to raczej farfocel, ale w takich okolicznościach nawet trafienie wynikające z totalnego zamętu podbramkowego wydaje się być przepiękne. Tym bardziej, że znów asystę zanotował Lewandowski, wyraźnie podrażniony krytyką, jaka ostatnio na niego spłynęła. Lewy na głowę do Comana, Hertha pozamiatana.

Reklama

Dałoby się jeszcze do tej kulawej rymowanki dokleić Dietmara Hamanna, bo to właśnie były zawodnik Liverpoolu ostro się po polskim napastniku przejechał, ale nie czas na poetyckie wygibasy. Tym bardziej, że Robert po prostu zatrzasnął wszelkim krytykom jadaczki swoją boiskową postawą. Do twarzy mu z opaską kapitana Bayernu.

Cóż, koniec końców Bayern wygrywa na Stadionie Olimpijskim i niewykluczone, że jeszcze na ten obiekt w ramach Pucharu Niemiec powróci. Czy było to zwycięstwo, które pozwoli zapomnieć o problemach i odbudować się psychicznie przed najważniejszym etapem sezonu? Niekoniecznie, choć dominacja Bawarczyków nie podlegała dziś wieczorem wątpliwości. Ale jeszcze dwa, trzy lata temu dominujący od pierwszej do ostatniej minuty Bayern wciskał rywalowi piątkę i wygrywał mecz z zamkniętymi oczami, zamiast cackać się w dogrywkach.

Niko Kovac wciąż ma jeszcze dużo, dużo zmartwień na głowie. Aczkolwiek dyspozycja Roberta Lewandowskiego na pewno nie jest jednym z nich. I mówimy to po meczu, w którym Polak nie trafił ani razu do siatki, co też jest wymowne.

Hertha 2:3 Bayern

Mittelstadt 3′, Selke 67′ – Gnabry 7′, 49′, Coman 98′

fot. newspix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
0
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Niemcy

Niemcy

Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Bartek Wylęgała
0
Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...