Reklama

Derby polskich snajperów. Dziś Napoli i Milan, kiedyś Bielefeld i Cottbus

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2019, 08:48 • 8 min czytania 0 komentarzy

Czasami chyba nie do końca doceniamy, w jak fajnych piłkarsko czasach żyjemy. Kibicując polskim piłkarzom za granicą możemy często przebierać w hitach najlepszych lig zamiast oczekiwać wieści z poślednich rozgrywek. Bo nie zawsze tak było. Nie zawsze mogliśmy ostrzyć zęby na Napoli – Milan jako pojedynek Milik kontra Piątek czy choćby na starcie Borussii/Bayernu z Lewandowskim na szpicy z niemieckimi ekipami Milika czy Sobiecha. Były przecież nie tak dawno czasy, gdy „derbami polskich napastników” były spotkania ligi belgijskiej średnio interesujące nawet dla belgijskich zapaleńców.

Derby polskich snajperów. Dziś Napoli i Milan, kiedyś Bielefeld i Cottbus

Postanowiliśmy trochę pogrzebać w pamięci i odkopać tamte mecze z pierwszej dekady XXI wieku, skupiając się przede wszystkim na starciach, w których Polacy odcisnęli swoje piętno. Bo to zawsze dobry pretekst, by trochę powspominać – to raz. A dwa, że tym bardziej szanujemy to, jak dziś jest dobrze. Że Jerzy Brzęczek może formację ataku poskładać z trzech zawodników mających na kontach dwucyfrową liczbę bramek w jednej z pięciu najmocniejszych lig Europy, a „derby polskich snajperów” mamy okazję oglądać kilka razy w roku na boiskach Serie A, a nie – niczego tym ligom nie ujmując – greckiej czy belgijskiej ekstraklasy. No, maksymalnie w spotkaniach Bundesligi, którym daleko jednak do miana meczów na szczycie jak choćby ten dzisiejszy.

Luty 2001
Panathinaikos – OFI Kreta 2:0
Emmanuel Olisadebe i Krzysztof Warzycha vs. Igor Sypniewski
2. kontra 15. zespół greckiej 1. ligi

W nowe millenium Polacy weszli od razu na grubo. Derby polskich napastników w lutym 2001 roku w Grecji były spotkaniem, w którym w pewnym momencie na boisku było aż trzech reprezentacyjnych snajperów. Choć trudno nie stwierdzić, że każdy z nich w pewnej mierze niespełniony w koszulce z orzełkiem na piersi. Igor Sypniewski zdecydowanie miał ponadprzeciętny talent pozwalający na więcej niż dwa spotkania w kadrze, ale miał też ponadprzeciętną skłonność do wyniszczających nałogów. Krzysztof Warzycha mimo statusu legendy Panathinaikosu nigdy nie potrafił przełożyć klubowej formy na kadrę. Emmanuel Olisadebe po wywalczeniu dla Polski awansu na mundial w 2002 roku mógł marzyć, że kiedyś zostanie pierwszym czarnoskórym wybitnym reprezentantem, a swoją przygodę w kadrze skończył w 2004 rozgrywając 25. spotkanie przeciwko Irlandii.

W podstawowych jedenastkach tamtego dnia wybiegli „Emsi” i „Sypa”, ale to Warzycha skradł obu show. „Gucio” wszedł na boisko w 55. minucie, niecałe dwa kwadranse później ustalając wynik spotkania na 2:0 dla Panaty.

Reklama

Maj 2001
VfL Wolfsburg – Eintracht Frankfurt 3:0
Andrzej Juskowiak vs. Paweł Kryszałowicz
9. kontra 17. zespół niemieckiej Bundesligi

Zjazd. Trudno inaczej opisywać to, co stało się z Eintrachtem Frankfurt w sezonie 2000/01 od momentu, kiedy w klubie pojawił się Paweł Kryszałowicz. Ale w żadnym razie nie wiązalibyśmy ciasno tych dwóch faktów. O nie. „Kryszał” robił co mógł, by równoważyć z przodu straty ponoszone przez dziurawą defensywę Eintrachtu. W pół roku zdołał strzelić siedem goli, więcej niż którykolwiek zawodnik grający od początku rozgrywek. Nie wystarczyło. Seria dziesięciu meczów z rzędu bez wygranej odcisnęła bolesne piętno, Eintracht zjechał z 13. na 17. pozycję i już się z niej nie podniósł.

Los Eintrachtu przesądził Andrzej Juskowiak ze swoim Wolfsburgiem. Przed przedostatnią kolejką drużyna z Frankfurtu nadal miała szanse się utrzymać, w zapasie pozostawał jej mecz u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o pozostanie w lidze – Stuttgartem. Niestety, Stuttgart w przedostatniej serii gier zaskakująco ograł ówczesnego lidera – Schalke 04, a Eintracht zebrał lanie od Wilków.

Juskowiak zaliczył „asystę” przy pierwszym golu – dał się sfaulować przed polem karnym, a bezpośredni rzut wolny na bramkę zamienił Dorinel Munteanu.

66432.jpg

Listopad 2002
Austria Wiedeń – Admira Wacker Moedling 2:1
Radosław Gilewicz vs. Sebastian Olszar
1. kontra 10. zespół 1. ligi austriackiej.

Reklama

Dacie wiarę, że w trzech meczach pomiędzy Austrią Wiedeń Radosława Gilewicza – strzelca 99 goli w austriackiej Bundeslidze – a zdecydowanie słabszą wtedy Admirą Wacker Moedling, jedynym polskim strzelcem bramki był… Sebastian Olszar?

Serio. 

Admira z Olszarem na szpicy kompletnie kroczącej po 22. mistrzostwo kraju Austrii nie leżała. W pierwszym meczu uległa jeszcze co prawda 0:3 u siebie, ale potem najpierw napędziła stracha prowadząc do przerwy po golu Olszara (4. w sezonie) i ulegając 1:2 dopiero po bramce Janocki w ostatnim kwadransie, aż wreszcie wygrała kwietniowy wyjazd 2:0. Swoją drogą w tych spotkaniach roiło się na boisku od Polaków – w Austrii grał wtedy też Krzysztof Ratajczyk, Admira korzystała z usług Tomasza Iwana, Adama Ledwonia i Pawła Sobczaka.

Listopad 2002
Excelsior Mouscron – Lommel 2:0
Marcin Żewłakow vs. Mirosław Waligóra
8. kontra 18. zespół belgijskiej 1. ligi

Waligóra w ekstraklasie strzelił 61 goli w ciągu 4 sezonów, potem niemal tyle samo dołożył w Belgii. Srebrny medalista z Igrzysk w Barcelonie, który dekadę swojej kariery spędził w Lommel SK. W sezonie 1991/1992 do spółki z Jerzym Podbrożnym sięgnął po trofeum króla strzelców I ligi. Co ciekawe – w pierwszej drużynie narodowej nawet nie zadebiutował, za to uzbierał aż siedemnaście występów w reprezentacji olimpijskiej.

W drugiej połowie przygody z belgijską ekstraklasą doczekał się napastnika-rodaka w innym zespole – Marcina Żewłakowa w KSK Beveren, a później także w Excelsiorze Mouscron. Grali przeciwko sobie kilka ładnych razy, po raz ostatni – w listopadzie 2002 roku. Żewłakow strzelił wtedy dwie bramki, jednak wszystkie mecze Lommel na koniec sezonu i tak unieważniono. Klub zalegał federacji kilka tysięcy euro, długu nie spłacił, trzy kolejki przed finiszem rozgrywek został więc z nich wykluczony przez KBV.

Kwiecień 2003
Arminia Bielefeld – Energie Cottbus 2:2
Artur Wichniarek vs. Andrzej Juskowiak
12. kontra 18. zespół niemieckiej Bundesligi

To były derby polskich strzelb co się zowie. Cztery bramki, przy trzech maczali palce nasi rodacy – a przecież było ich na boisku zaledwie dwóch. Pierwsza część meczu należała zdecydowanie do gości, dwie bramki strzelił Marco Gebhardt, przy obu asystował występujący samotnie na szpicy Andrzej Juskowiak.

Przerwa, parę mocnych słów w szatni Benno Möhlmanna i wielki powrót Arminii. Nie minął kwadrans, a straty były odrobione, pieczęć na wyrównaniu przybił „Król Artur”, dla którego był to jedenasty, przedostatni, gol w tamtym sezonie. Juskowiak skończył rozgrywki z pięcioma trafieniami na koncie, po czym przeniósł się do nowojorskich Metro Stars.

Styczeń 2004
NEC Nijmegen – Feyenoord Rotterdam 1:2
Andrzej Niedzielan vs. Ebi Smolarek
14. kontra 3. zespół holenderskiej Eredivisie

W ostatnich latach w NEC Nijmegen wylądował niezły obrońca z ekstraklasy – Wojciech Golla. Swego czasu jednak NEC było w stanie sięgnąć po absolutnie czołowego piłkarza naszej ligi, reprezentanta Polski. Zawodnika stojącego w ogromnej mierze za wyeliminowaniem przez Dyskobolię Herthy Berlin – to jego zagranie na jedyną bramkę w dwumeczu z Niemcami zamienił Grzegorz Rasiak.

Wejście do Holandii Niedzielan miał naprawdę konkretne – debiut to spotkanie z Ajaksem (zmieniony po 64 minutach), drugi mecz to zaś 90 minut przeciwko Feyenoordowi. Trener Johan Neeskens miał bardzo dobry powód, by Polaka trzymać na boisku do samego końca przegranego 1:2 spotkania. To jego bramka sprawiła bowiem, że znacznie bardziej renomowany rywal musiał gonić, a starcie stało na ostrzu noża do ostatniej minuty.

Na pewno gol w meczu, w którym na boisku byli też Dirk Kuyt czy Robin van Persie (a także Ebi Smolarek), to nie był najgorszy sposób, by przywitać się z kibicami w Nijmegen.

398664.jpg

Listopad 2004
Iraklis – Panathinaikos 0:4

Marcin Mięciel vs. Maciej Bykowski
13. kontra 1. zespół greckiej 1. ligi

Czy kariera Macieja Bykowskiego, a szczególnie lata 2003-2005 to jedna z najbardziej pokręconych przygód polskiej piłki XXI wieku? Chyba tak.

30 czerwca 2003 – Bykowski ostatni dzień jest zawodnikiem Szczakowianki Jaworzno.

1 lipca 2004 – Bykowski podpisuje kontrakt z mistrzem Grecji Panathinaikosem, gdzie za moment dołączą do niego świeżo upieczeni mistrzowie Europy. W sezonie 2004/05 będzie strzelać w lidze greckiej gola średnio co 65 minut.

1 lipca 2005 – Bykowski zamienia Panathinaikos na Górnik Łęczna.

Podczas swojej krótkiej przygody z Panatą (6 meczów z 4 bramkami) jednym z najlepszych wspomnień był zdecydowanie mecz z Iraklisem Marcina Mięciela. „Miętowy” wyszedł w podstawie klubu z Salonik u boku 28-krotnego reprezentanta Włoch Giuseppe Signoriego, Bykowski towarzyszył Michalisowi Konstantinou, najlepszemu strzelcowi w historii reprezentacji Cypru. 

W takich właśnie okolicznościach Bykowskiemu udało się ustrzelić dublet, Panata ostatecznie wyjechała z wynikiem 4:0. Mięciel musiał obejść się smakiem, choć to jego kariera w Grecji ostatecznie okazała się bardziej udana – w sezonie 2006/07 ustrzelił aż 14 bramek dla PAOK-u Saloniki nim upomniało się o niego VfL Bochum.

Listopad 2006
Borussia Dortmund – Arminia Bielefeld
Ebi Smolarek vs. Artur Wichniarek
8. kontra 6. zespół niemieckiej Bundesligi

Smolarek lubił być katem drużyn Wichniarka. 3 gole i 2 asysty przeciwko Hercie Wichniarka i Arminii Wichniarka w 4 rozegranych przeciwko „Królowi Arturowi” spotkaniach. Ten bezpośrednio odgryzł się tylko raz – właśnie w listopadzie 2006 roku, kiedy ci dwaj po raz ostatni zagrali w jednym spotkaniu. Smolarek wywalczył karnego w ostatniej minucie meczu, dał on jednak tylko remis. Wcześniej bowiem prowadzenie na Signal Iduna Park dał Arminii inny Polak.

Na tamten okres nie mogliśmy narzekać – Smolarek do świetnych występów w Borussii dokładał ważne gole dla reprezentacji w eliminacjach Euro 2008, Wichniarek choć nigdy nie wystrzelił w reprezentacji, w Bielefeld robił swoje – sześć sezonów kończył z dwucyfrową liczbą bramek dla Arminii. Cztery z nich w 1. Bundeslidze.

Listopad 2007
VfL Bochum – Arminia Bielefeld 3:0
Marcin Mięciel vs. Artur Wichniarek
10. kontra 14. zespół niemieckiej Bundesligi

Trzy mecze z Arminią Bielefeld, trzy gole. Jeśli Marcin Mięciel miał na jakiegoś bundesligowego rywala patent, to nie ma wątpliwości, że była to ekipa Artura Wichniarka. W pierwszym sezonie „Miętowego” w Bochum napastnik zapakował Wichniarkowi i spółce doppelpack na drogę, w drugim – i ostatnim – strzelił pierwszą z dwóch bramek VfL. Nie udało mu się tylko zanotować żadnej zdobyczy na wyjeździe z Arminią, ale usprawiedliwia go zaledwie kilka ostatnich minut na placu gry.

Wichniarek, niekwestionowany król Bielefeld, każde z tych spotkań kończył zaś z pustym kontem bramkowym. Najboleśniejsze wspomnienie to z pewnością to z końcówki 2007 roku, gdy po kwadransie gry Mięciel miał już na koncie dwie bramki po dwóch asystach Stanislava Sestaka. Jeśli jednak Wichniarkowi potrzebna by była riposta – to był pierwszy i ostatni dublet Mięciela w Niemczech, jak i ostatnie bramki w tamtych rozgrywkach dla Bochum. To „Król Artur” ostatecznie dobił do dyszki i skończył w TOP 20 ligowych strzelb na koniec sezonu.

Marzec 2009
Anorthosis Famagusta – APOEL Nikoza
Łukasz Sosin vs. Marcin Żewłakow
3. kontra 1. zespół 1. ligi cypryjskiej

To Sosin jest na Wyspie Afrodyty legendą, to on uzbierał tam 125 goli w 213 meczach. 14 trafień Marcina Żewłakowa nie może robić na nim wrażenia. Ale tamto spotkanie zdecydowanie należało do Żewłakowa i jego APOEL-u. Polak strzelił wyrównującą bramkę, rozpoczynając obracanie wyniku o 180 stopni.

Niestety, później APOEL-owi szło dużo gorzej. Wygrał zaledwie 3 z 8 ostatnich meczów ligowych. Roztrwonił przewagę nad Omonią i to ten zespół z Nikozji sięgnął z dziewięciopunktowym zapasem po krajowe mistrzostwo. Po sezonie Żewłakow pożegnał się z klubem z Cypru, obierając kurs na Bełchatów. 

8Q2B5804.JPG

SZYMON PODSTUFKA

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...