Reklama

Wielki pech Macieja Wilusza – nie zagra do końca sezonu

redakcja

Autor:redakcja

22 stycznia 2019, 13:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Maciej Wilusz trochę zszedł z radarów polskim kibicom, bo półtora roku temu obrał kierunek rosyjski, a tamtejszą ligę niewielu u nas śledzi. Ponadto od niemal 5 lat jest poza kręgiem zainteresowań selekcjonerów reprezentacji Polski, a i w całej swojej karierze za bardzo w kadrze nie zaistniał – wystąpił ledwie w 4 meczach towarzyskich. Raz na jakiś czas dochodziły do nas tylko doniesienia, że w barwach FK Rostow zaliczył świetne spotkanie czy trafił do jedenastki kolejki. Teraz jednak nawet i te pozytywne wieści zza wschodniej granicy ustaną – nasz defensor zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, przez co nie zagra do końca sezonu. Przewidywany czas rehabilitacji to 4-6 miesięcy.

Wielki pech Macieja Wilusza – nie zagra do końca sezonu

Czy jest to wiadomość, która powinna zaniepokoić szeroko rozumianego kibica reprezentacji? Naszym zdaniem tak, pomimo że niewiele zapowiadało, by Wilusz miał otrzymać zaproszenie na któreś ze zbliżających się zgrupowań. W naszym corocznym rankingu umieściliśmy go bowiem wśród czterech najlepszych środkowych obrońców minionych 12 miesięcy, za plecami Glika, Bednarka i Kamińskiego. Koniec końców granie wszystkiego od dechy do dechy w ekipie z górnej części ligi rosyjskiej (6. miejsce w rankingu UEFA) – która w dodatku ma drugą najszczelniejszą defensywę w całej stawce – to znacznie większe osiągnięcie, niż chociażby kopanie ze zmiennym szczęściem w polskiej ekstraklasie (25. miejsce w rankingu UEFA).

Wilusz nie został zaproszony na żadne ze zgrupowań przez Jerzego Brzęczka, ale też selekcjoner niejednokrotnie pokazywał, że potrafi nagle zmieniać front o 180 procent. Takim zachowaniem było między innymi powołanie dla Thiago Cionka, o którym wcześniej wielokrotnie mówił, że nie pasuje mu do koncepcji. Gdyby Wilusz dalej grał na równym, wysokim poziomie, ostatecznie swoją szansę zwyczajnie musiałby otrzymać. Teraz akurat mamy moment, w którym Glik regularnie kopie w Ligue 1, Bednarek w Premier League, a Kamiński w Bundeslidze, ale nos i doświadczenie podpowiadają nam, że w najbliższym czasie jeszcze nie raz zapłaczemy nad naszym stanem posiadania w środku obrony. A przy kontuzji Wilusza szanse na to są po prostu większe.

Reklama

W obliczu zaistniałej sytuacji ustaną też gorące dyskusje na temat siły ligi rosyjskiej oraz jakości graczy, którzy grają w niej pierwsze skrzypce. Nie będzie odniesień do Janusza Gola, który po 5 latach regularnej gry w Rosji wcale nie zamiata w naszej ekstraklasie. Nikt nie będzie się też spierał, o ile – i czy w ogóle – występy w Rostowie są bardziej wartościowe niż występy w Legii, Piaście czy Pogoni. Przez najbliższe pół roku Wilusz nie będzie bowiem w stanie generować u nas takich dyskusji. I tylko chwała mu za to, że potrafił to robić do tej pory.

Dla samego piłkarza to oczywiście dramat, a zwłaszcza w obliczu faktu, że ma za sobą zdecydowanie najlepszy okres w swojej karierze. Najpierw odbudował pozycję w Polsce, zaliczając świetną wiosnę 2017 w Lechu. Następnie, odchodząc do silniejszej ligi i silniejszego klubu, momentalnie sobie poradził, stając się filarem Rostowa na trzy kolejne rundy. Z pewnością byłby nim dalej, gdyby nie paskudna kontuzja. I oby go tylko nie zniszczyła na dobre, bo tego typu urazy po 30-tce skończyły już niejedną karierę. Za Wilusza trzymamy więc kciuki. Oby szybko wrócił do zdrowia, do gry, do formy i oby ponownie wywołał u nas futbolową debatę na temat zasadności wysłania mu powołania do kadry.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...