Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2019, 15:32 • 4 min czytania 0 komentarzy

Powiedzieć, że zaangażowanie Błaszczykowskiego w Wisłę jest dobrą wiadomością, to nic nie powiedzieć. Kuba poza pieniędzmi przynosi wiarygodność i rozpoznawalność, nowomodnie mówiąc: przynosi całą swoją powszechnie szanowaną – a w wielu miejscach podziwianą – markę. Rzecz bezcenna, nie do kupienia, aktualnie najcenniejszy aktyw Białej Gwiazdy.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Jest tylko jeden problem.

To wszystko oczywista oczywistość.

Dlatego pozwólcie mi spróbować powiedzieć coś nieoczywistego.

Słyszeliście o facecie, który nie odczuwał żadnych emocji?

Reklama

Jego przypadek opisywał portugalski profesor neurologii Antonio Damasio. Pacjent, dla zachowania prywatności, zwany w pracach neurologa Elliotem, był człowiekiem sukcesu. Sprawny biznesmen. Odpowiedzialny mąż i ojciec, wzór dla przyjaciół.

Ale złe rzeczy przydarzają się też dobrym ludziom i Elliot zachorował na raka mózgu. Konieczna była operacja – operacja, w trakcie której usunięto mu fragment odpowiedzialny za odczuwanie emocjonalne.

Zabieg się udał, pacjent żył, jego zdrowiu nie groziło niebezpieczeństwo. W standardowych badaniach neurologicznych wypadał tak samo jak wcześniej: ponadprzeciętne IQ, doskonała pamięć, niezłe zdolności komunikacyjne, znajomość wszelkich społecznych norm, w tym etycznych.

Dlatego lekarze byli zdziwieni, jak krok po kroku życie Elliota zaczęło staczać się w przepaść.

Stracił robotę, w której wcześniej był znakomity. Później dał się wkręcić w schemat finansowej piramidy. Na sam koniec już tylko zbierał złom. Oczywiście równolegle szła katastrofa życia prywatnego: po pierwsze, rozwód. Po drugie, związek z osobą, która chciała go tylko wykorzystać. Co jej się udało, a efektem był drugi rozwód. Koniec końców Elliot aż do śmierci mieszkał kątem u rodzeństwa.

Wszystko zdarzyło się nie dlatego, że z powodu braku emocji stał się socjopatą, w którego towarzystwie nie dało się wytrzymać – bzdura, był może nadmiernie opanowany, ale komunikatywny.

Reklama

Ale bez emocji nie był w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji. Dlatego książkę, w której jego przypadek był przypadkiem najsłynniejszym, Antonio Damasio nazwał „Błąd Kartezjusza”. Od wieków filozofowie – w tym Kartezjusz – przekonywali, żeby aby podjąć decyzję, należy odsiać emocje. Emocje były wręcz drugim biegunem zdrowego rozsądku. Na przykładzie Elliota, zobaczyliśmy ile znaczy teoria i praktyka.

Brak emocji sprawiał, że dla pacjenta wszystko było równie neutralne. Dlaczego wywalono go z roboty? Pewnego razu, zamiast kluczowych dla firmy zadań, zajmował się cały dzień zastanawianiem się nad tym w jaki sposób powinien posegregować foldery. Alfabetycznie? Chronologicznie? Zajmował się tym tematem dogłębnie, dokładnie, ważąc długo wszystkie za i przeciw – na swój sposób spisał się znakomicie, ale problem w tym, że zadanie było kompletnie nieistotne z szerszej perspektywy, czego bez emocji nie potrafił dostrzec, bo neutralność pozbawiła go możliwości ustalania priorytetów. I tak było u niego ze wszystkim. Wiele minut wybierał jakim długopisem ma napisać notatkę. Najprostsze rzeczy były kwestią niekończących się debat, często nierozwiązanych.

Jego tragedia była początkiem wielu odkryć naukowych, rozwijających wiedzę o funkcjonowaniu mózgu człowieka. Najbardziej ironiczna konsekwencja jest jednak taka, że Elliot, choć życie waliło mu się ze wszystkich stron, ani na chwilę się nie przejął, ani na chwilę nie był smutny. Strata pracy, żony, dzieci – to wszystko było równie neutralne, bo neutralność dla niego spowijała wszystko.

Damasio zwraca uwagę, że odczuwanie wobec jakiegoś tematu dużych emocji wcale zazwyczaj nie wiąże się bezpośrednio z pochopnością – ten mit przetrwał do dziś – tylko z wgłębieniem się w temat. Jeśli odczuwasz do danej dziedziny faktyczną miętę, wchodzisz w nią z butami, chcesz poznać wszystkie drobiazgi, sprawdzić jak dokręcone są wszystkie śrubki, a wiedza ta ma tendencję do rozgałęziania się – zawsze znajduje się coś, co jeszcze warto poznać. Neutralność stwarza znacznie większe ryzyko złej decyzji, bo przestajesz przywiązywać do niej znaczenie. Złe decyzje oczywiście zdarzają się też tym, którzy są danym tematem szczerze zajarani, ale ich źródło nie znajduje się w przesadnych emocjach. Całości rozległego tematu tutaj nie omówimy – odsyłam do wspomnianej książki, jak macie pytania, tam zostaną rozstrzygnięte.

Kuba Błaszczykowski, facet emocjonalny, na swojej emocjonalności – według mnie – budujący również dość konkretne walory boiskowe, wchodzi do Wisły Kraków jako przeciwieństwo Elliota. Nikt nie może mu odmówić faktycznych uczuć wobec Białej Gwiazdy. Uczuć naprawdę intensywnych, bo tylko takie skłaniają do tego rodzaju wysiłku, gdzie facet, który mógłby dalej zarabiać duże pieniądze za granicą, woli występować za darmo, woli zainwestować swoje pieniądze, woli w czarnej godzinie – mogąc robić tysiąc innych spraw w dowolnym miejscu świata – poświęcać uwagę klubowi na krawędzi.

Myślę, że Kuba ma duży potencjał, by w Wisłę tylko jeszcze bardziej się wciągnąć. Wciągnąć w zdrowy sposób, z faktycznym znawstwem – doświadczenia z BVB, podpatrywał nieprzypadkowy klub – i rozwagą w podejmowanych decyzjach, rozwagą wypływającą właśnie dlatego, że Białą Gwiazdą szczerze się jara. Jakby coś się jej przydarzyło, szczególnie teraz, odebrałby to wybitnie personalnie. Jak Błaszczykowski podchodzi do wyzwań, które są jego osobistymi wyzwaniami – przekonał się już niejeden boiskowy rywal.

A jak gdzieś się zagalopuje, ma takich ludzi jak Jarosław Królewski. Królewski hamować Kuby wcale nie musi, wystarczy, że zderzy ze swoją wizją, pozwoli spojrzeć na wszystko z innej strony.

Konia z rzędem temu, kto przewidziałby tak optymistyczny rozwój wypadków jeszcze parę tygodni temu.

Może zabrzmi to patetycznie, cukierkowo, może zachrzęści cukier między zębami, ale chyba można każdemu klubowi życzyć własnego Błaszczykowskiego.

Leszek Milewski

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...