Reklama

Zima w mieście

redakcja

Autor:redakcja

07 stycznia 2019, 11:58 • 3 min czytania 0 komentarzy

Cezary Miszta – zapamiętajcie dobrze to imię i nazwisko. Chłopak ma 17 lat, a jesień zaczynał jako trzeci w hierarchii w rezerwach Legii, w których znacznie więcej grali Majecki i Kudrjavcevs. Dziś jednak Miszta święci swój pierwszy prawdziwy sukces w karierze – okazał się lepszy od Arkadiusza Malarza, czyli najlepszego bramkarza ekstraklasy poprzedniego sezonu. Logika jest bowiem nieubłagana – dla Miszty znalazło się miejsce w kadrze Legii na zimowy obóz w Portugalii, a dla Malarza nie.

Zima w mieście

Ten sezon w wykonaniu Malarza jest niczym zjazd na nartach z K2. Jeszcze w lipcu w rankingu kibiców i dziennikarzy portalu legia.net został najlepszym piłkarzem miesiąca. W sierpniu grał już nieco gorzej, ale cały czas trenerzy zaczynali wyczytywanie składu od niego i był nawet kapitanem drużyny. We wrześniu został w Legii dwójką, bo między słupki wszedł Radosław Cierzniak. W październiku dalej był dwójką, ale już ustępując miejsca Radosławowi Majeckiemu (Cierzniak był kontuzjowany). W grudniu został bramkarzem numer trzy i przestał się łapać do kadry meczowej. A w styczniu został bramkarzem numer cztery, który okazał się na tyle zbędny, że nawet nie znalazło się dla niego miejsce w samolocie do Portugalii.

Mamy tutaj klasyczny przypadek historii od bohatera do zera. Dziś w Legii Malarz zdaje się wszystkim zawadzać, co właśnie zostało wszem i wobec zademonstrowane. Sam bramkarz jakiś czas temu jasno przedstawił na Twitterze swój punkt widzenia – jego zdaniem jest w klubie niszczony. I tak, jak jesienna obniżka jego formy dla wszystkich była oczywista (tak jak i nieubłagane dla niego statystyki obronionych strzałów), tak lecąca na łeb, na szyję jego pozycja w legijnej hierarchii z całą pewnością nie jest tu proporcjonalna.

Rozumiemy, że Malarz ma już swoje lata, że obniżył loty i że trzeba zrobić miejsce dla Majeckiego, na którym albo można porządnie zarobić, albo chociaż załatwić sobie sprawę nowych przepisów o obowiązku gry młodzieżowca. Ale też trudno nie zauważyć, że jednak nie tak powinno się załatwiać sprawy z tak zasłużonym dla klubu zawodnikiem. Wkład w Malarza w najnowsze sukcesy Legii jest oczywisty, a wystarczy tu przypomnieć dwa ostatnie mistrzostwa (które do ostatnich chwil wisiały na włosku) czy choćby awans do Ligi Mistrzów sprzed dwóch, którego bez niebywałej formy golkipera z pewnością by nie było. Mając to na uwadze naprawdę można było w trochę inny sposób dokończyć tę w gruncie rzeczy bardzo owocną współpracę. Za pół roku Malarzowi kończy się kontrakt i z pewnością dało się go utrzymać do tego czasu przy drużynie. A już na pewno dało się obejść bez fundowania mu zimy w mieście.

Tak czy inaczej, właśnie jesteśmy świadkami końca Malarza w Legii. Czy zmieni zimą klub, czy zostanie do końca kontraktu i czy w ogóle zdecyduje się kontynuować karierę – czas pokaże. Ale sytuacji, w której Malarz ratuje Legii skórę na boisku, już nie uświadczymy.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...