Reklama

Hit po polsku: wrzutka, laga, laga, wrzutka

redakcja

Autor:redakcja

09 grudnia 2018, 20:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Meczem na szczycie w poważnych ligach określa się te spotkania, kiedy walczą kandydaci do mistrzostwa, umiejący zaproponować zgromadzonej widowni wysoki poziom widowiska. U nas – niestety – wszystko musi być na opak, więc mecz na szczycie też ma inną definicję. Otóż w ekstraklasie jest to rywalizacja kto wyżej i bardziej niedokładnie kopnie piłkę. Lechia z Legią wzięły sobie tę walkę bardzo do serca.

Hit po polsku: wrzutka, laga, laga, wrzutka

Laga.

Wrzutka.

Laga.

Laga.

Reklama

Wrzutka.

I tak w kółku, przez 90 minut. Nikt nie zważał na to, że dzieci płaczą, kobiety mdleją, a mężczyznom zbiera się na wymioty. Zgromadzeni skauci grają w kółko i krzyżyk, bo po coś te notesy i długopisy zabrali, ale żadnych nazwisk nie dawało się zapisać. Piłkarze nie mieli zamiaru zmieniać obranej taktyki, właściwie przez sekundę nie przeszła im myśl przez głowę, że jakby tak pograć ziemią – albo w ogóle pograć w piłkę – to mogłaby być z tego większa korzyść. Nie, festiwal pałowania trwał w najlepsze. Wiecie: grać na wrzutki można też dobrze, puszczać ostre i celne dośrodkowania, grać na ścianę i zbierać długie piłki. Jednak w tym spotkaniu nic takiego nie miało miejsce. Większość dograń w pole karne to były żałosne balony, które Majecki i Kuciak łapali bez większych problemów. Flavio i Carlitos byli kompletnie niewidoczni, ale też rzadko dostawali piłki, z których mogliby zrobić użytek. Albo za mocno, albo za krótko. Rzadko kiedy którykolwiek zawodnik decydował się na ryzyko, wszystko działo się na alibi. Dojechać do boku, wrzucić bez sensu i czyste portki.

76% celnych zagrań miała Lechia, 79% Legia. To poniżej możliwości obu zespołów – przed tą kolejką Lechia miała średnią 79%, Legia 81%.

Oczekiwaliśmy, że obie drużyny pokażą nam coś więcej, albo dosadniej: pokażą cokolwiek. Chcieliśmy zobaczyć, że pozycja w lidze obu drużyn nie jest przypadkowa, że o punktach rzeczywiście decydują forma i umiejętności, a nie szczęście w losowaniu kolejnych wyników. Niestety po tym żenującym spektaklu takiego przekonania nie mamy. A jeśli jednak reszta drużyn jest od tych dwóch gorsza, to pozostaje się tylko przeżegnać nogą, myśląc o kondycji ligi.

Ech, musimy to rozchodzić, chociaż żeby rozejść taką żenadę, chyba trzeba by okrążyć Gdańsk dwa razy. Nic nie było w tym meczu, nawet jakiejś większej walki i agresywności, czego dowodem tylko dwie żółte kartki. Niedziela, 18, ponad 20 tysięcy ludzi na trybunach, jeszcze więcej przed telewizorami. Wszyscy chcieli obejrzeć mecz, a zobaczyli gówno. Nie ma co się szczypać w język, gdyż przyniosło nam to taką samą przyjemność, jak wdepnięcie w placek na ulicy. Tyle że za to nikt nie każe płacić.

I my chcemy mieć dobrą frekwencję na stadionach? Kto by chodził do kina, żeby oglądać, jak aktor robi kupę na scenę?

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne

Przemysław Michalak
1
Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne
1 liga

Media: Spore zainteresowanie Carlitosem. Hiszpan może wrócić do Polski

Patryk Fabisiak
2
Media: Spore zainteresowanie Carlitosem. Hiszpan może wrócić do Polski
Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
4
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...