Reklama

Mało mówi, daleko skacze. Żyła w znakomitej formie

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

01 grudnia 2018, 19:20 • 4 min czytania 0 komentarzy

W najlepszym jak do tej pory sezonie Pucharu Świata w swojej karierze Piotr Żyła stał na podium tylko raz. We wszystkich zawodach zdobył wówczas 634 punkty. Dziś – po czterech konkursach – ma ich już 225. Dwa z nich kończył w najlepszej trójce. Na ten moment jest trzeci w klasyfikacji generalnej, a do Kamila Stocha traci tylko punkt.

Mało mówi, daleko skacze. Żyła w znakomitej formie

Jeszcze kilka miesięcy temu trudno było uwierzyć w to, że Piotrowi uda się dokonać takiej przemiany. W mediach jego nazwisko pojawiało się głównie, gdy pisano lub mówiono o jego problemach rodzinnych. Jego była żona wszystko skrzętnie relacjonowała na Instagramie, a portale plotkarskie z tego korzystały. Doszło nawet do tego, że gdy Piotrek przyjechał zabrać swoje rzeczy, mogliśmy podziwiać, jak to robi. Justyna z tej popularności skorzystała – pojawiła się między innymi na okładce „Playboya”.

Dobra, pewnie zastanawiacie się, czemu o tym piszemy. Jeśli bowiem uważacie, że takie rzeczy nie powinny przyciągać naszej uwagi… to macie rację. Zrobiliśmy jednak wyjątek, bo gdy czytaliśmy kolejne doniesienia o tym z kim to nie spotyka się Piotr i czego to nie pisze jego (na szczęście) była małżonka, trudno było nam uwierzyć, że Żyle uda się ogarnąć i dobrze skakać w Pucharze Świata. Tymczasem okazało się, że ze wszystkich tych problemów wyszedł najlepszy Piotrek w całej jego karierze. Tak to wygląda.

To zmiana tym większa, że w poprzednim sezonie był raczej typowym średniakiem – raz stanął na podium (trzeci w Willingen), tylko pięć razy był w czołowej dziesiątce. Na igrzyskach olimpijskich nie wystąpił w żadnym z konkursów. Nawet w drużynie nie znalazło się dla niego miejsce. Wygryzł go znakomity wówczas Stefan Hula. A wszystko to stało się po wspomnianym już najlepszym sezonie Piotra, w którym nie tylko zdobył rekordową liczbę punktów PŚ, ale był też trzeci na mistrzostwach świata (i złoty w drużynie) oraz drugi w Turnieju Czterech Skoczni. A to już osiągnięcia charakteryzujące skoczków co najmniej bardzo dobrych.

Reklama

Potem było gorzej i na zwiastuny odmiany musieliśmy czekać aż do ostatniego lata. Wtedy Piotr zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix, gromadząc 382 punkty w sześciu występach. Wygrał jeden z tych konkursów, dwukrotnie był na drugim miejscu. Ale wszyscy wiedzą, jak to jest z formą z lata – jej przeniesienie na zimę łatwe nie jest, a u Polaków często zawodziło. Tymczasem okazało się, że zapowiedzi sprzed sezonu, według których „Żyła jest naprawdę mocny” – co powtarzali chyba wszyscy, którzy mieli okazję obserwować go na treningach – sprawdzają się w stu procentach. By dać wam przykład, Apoloniusz Tajner mówił tak:

– Piotr parametry mocy, siły ma chyba największe. Nie znamy tych parametrów w innych reprezentacjach, ale z mojego doświadczenia wynika, że to już nie może być lepiej. Chodziło tylko o to, żeby to technicznie wykorzystać w odpowiednim kierunku. Tutaj akurat nie zawsze to Piotrowi wychodziło. W momencie, kiedy on to zaczyna układać technicznie, to ta dynamika i moc przenoszą się na wynik sportowy.

Sposób Piotra na odmianę? Poprawienie techniki, wzmocnienie wybicia i nauczenie się regularności, automatyzmu, o którym w skokach często mówi się, że jest kluczowy. Przede wszystkim jednak: odcięcie się od mediów. Gdy ostatnio, po konkursie w Kuusamo, udzielił wywiadu portalowi skijumping.pl prawdopodobnie ani razu nie wypowiedział naraz więcej niż pięciu słów. Odpowiadał głównie prostymi stwierdzeniami: „jest dobrze”, „tak”, „nie”. W mediach społecznościowych wylała się na niego wówczas fala krytyki. Trzeba jednak przyznać, że taka strategia zdaje egzamin – Żyła (wreszcie) zamiast na tym, co dookoła zawodów, skupił się na oddaniu dwóch dobrych skoków. I to mu wychodzi.

Trudno w to uwierzyć, gdy pomyśli się o tym, że jeszcze kilka lat temu Piotrek „brylował” u Kuby Wojewódzkiego, mówił o „córce, która zeżarła kostkę do kibla”, imponował opisem swego skoku – „garbik, fajeczka i poleciało” czy dodawał długie wpisy na swój facebookowy profil z regularnością karabinu maszynowego. Dziś to ostatnie robi tylko po zawodach. Co najważniejsze – jak do tej pory wyłącznie udanych.

Bo inaczej nie da się nazwać czterech konkursów, w których najgorsze miejsce Piotrka to szósta lokata. Lepszy w tym sezonie jest tylko Ryoyu Kobayashi, który jeszcze nie wypadł poza podium i stał się rewelacją początku sezonu. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by miarę jego trwania to miano przejął od niego Żyła. Bo jednego jesteśmy aktualnie pewni: na pewno go na to stać. Już dziś, lądując na drugim miejscu, znalazł się przecież przed Japończykiem.

Reklama

Fot. 400mm.pl

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
1
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...