Reklama

„Jak budować drużynę?” – Jagiellonia zaprasza Lecha na korepetycje

redakcja

Autor:redakcja

11 listopada 2018, 10:38 • 6 min czytania 0 komentarzy

Czy klub o budżecie około 30 milionów może być trzy lata z rzędu wyżej w tabeli od klubu z budżetem ponad dwa razy większym? Jak widać po przykładzie Jagiellonii i Lecha – tak, może. Ta para to idealny przykład na to, że w piłce nożnej pieniądze trzeba umieć wydawać. W Białymstoku mogą być dumni, że mimo mniejszych możliwości w kolejnym sezonie grają na nosie bogatszemu rywalowi z Wielkopolski.

„Jak budować drużynę?” – Jagiellonia zaprasza Lecha na korepetycje

Nie sztuką jest wydawać pieniądze. Sztuką jest wydawać pieniądze mądrze. I Jagiellonia jest przykładem na to, że nawet z budżetem na poziomie średniej ligowej (a nawet ciut poniżej) można osiągać wyniki lepsze niż kluby bardziej od niej majętne. Teoria o tym, że w Ekstraklasie mamy w ostatnich latach duopol Legii i Lecha z aspirującą do tej dwójki Jagiellonią, jest bardzo chybiona. Mamy potentata – Legię, a za jej plecami czai się… nie, nie Kolejorz, a właśnie ekipa z Podlasia. Poznaniacy stoją dopiero na ostatnim stopniu podium. Nie wierzycie? No to popatrzcie na tabelę Ekstraklasy od początku 2015 roku:

nt2

Ktoś powie „weszlaki, ale wy jesteście durni, czemu manipulujecie i swoje wyliczenia kończycie na sezonie 2015/16? Przecież rok wcześniej Lech był mistrzem i pod względem łącznej liczby punktów na pewno byłby przed Jagą”. No i tu też pudło. Nawet gdybyśmy wzięli pod uwagę ostatni sezon mistrzowski w wykonaniu Kolejorza, to wciąż białostoczanie w okresie 2014/15 – 201819 uzbierali razem więcej punktów.

nt1

Reklama

Podkreślmy to raz jeszcze: Lech – mimo zdobycia mistrzostwa Polski, mimo ponad dwukrotnie większego budżetu, mimo większego potencjału marketingowego, mimo jednej z najlepszych w Polsce akademii – wciąż w ostatnich czterech latach osiągał gorsze wyniki niż Jagiellonia. Oczywiście Kolejorz wciąż utrzymywał przez te lata pozycje jednej z najlepszych drużyn w Polsce, jednak to wciąż miejsce za przeciwnikiem z Białegostoku.

To właśnie ta tabela pokazuje, jak nieudolnie w ostatnich latach poznaniacy rozwijali maszty. Jeśli ktoś z Lecha będzie nas przekonywał kiedyś, że klub i drużyna się rozwija, to sorry, ale powyższe wyliczenia tę tezę demolują. Poznaniacy – zamiast gonić Legię i budować swoją pozycję w Europie – wcisnęli hamulec ręczny, zatrzymali się na poboczu i oglądali, jak mija ich żółto-czerwony autokar.

Jagiellonia nie da szans Lechowi? LV Bet kusi kursem 2,3

W czym zatem tkwi tajemnica sukcesu Jagiellonii i porażki Lecha? Najprościej byłoby powiedzieć – władze klubu ze stolicy Wielkopolski są nieudolne. Ale na tę nieudolność składa się wiele czynników. Bo przecież zarówno Lech, jak i Jagiellonią, są klubami, które co roku w mniejszym lub większym stopniu ulegają przemianie. Odchodzą najlepsi zawodnicy (lub ci najbardziej obiecujący), ich braki trzeba w optymalny sposób uzupełnić.

Z tym, że w Białymstoku ostatnio te przemiany przechodziły bezboleśnie, a luki udawało się zapełnić piłkarzami na takim samym, a może i wyższym poziomie. Gdy odszedł Drągowski, na jego miejsce przyszedł Kelemen. Gdy pożegnano się z Tarasovsem, w jego miejsce wskoczył Runje. Gdy Rosja wezwała Cernycha, to w klubie był już Novikovas. Strata Tomasika była nieodczuwalna, bo lewą obronę obsadził Guilherme. Może tylko dla Góralskiego nie było nominalnego zastępcy o podobnych umiejętnościach, ale wówczas jego rolę w udany sposób przejął Romanczuk. Lech ma z kolei duży problem z łataniem dziur, czego konsekwencją jest stopniowy spadek jakości kadry pierwszego zespołu. Bo tak naprawdę który piłkarz z obecnego Kolejorza przebiłby się do składu Lecha, który sięgał po mistrzostwo Polski? Na pewno Gytkjaer, a poza tym – może Tiba, może Makuszewski.

Reklama

Efekt jest też taki, że w tym sezonie Jaga dysponuje po prostu lepszą kadrą od Lecha. A przynajmniej na to wskazuje forma lechitów od początku sezonu. Tak według nas wyglądałaby wyjściowa jedenastka, gdyby oba kluby połączyć w jeden:

OEcGnx8

Niepodważalną pozycję w ataku miałby Gytkjaer, Tiba też jest lepszym piłkarzem od chociażby Kwietnia, na prawej obronie w Jagiellonii rotacja na całego (Burliga, Wójcicki, ostatnio Frankowski). Problem mieliśmy z Makuszewskim, bo ani on jest jest w wybitnej formie, ani w Białymstoku nie widzimy kogoś, kto byłby lepszy od niego. Ostatecznie to on, a nie Frankowski, biegałby naszym zdaniem w „Lecholonii”.

A wracając do transferów – Lech i Jagiellonia w ostatnich sezonach (braliśmy pod uwagę ten i ostatnie dwa) znalazły mniej więcej tylu samu kozaków. Moglibyśmy się spierać, czy Sheridan lub Kostewycz powinni się tu znaleźć, bo gwiazdami tej ligi na pewno nie zostali, ale niech im będzie – oba kluby źle na ich zatrudnieniu nie wyszły. Natomiast przytłaczająca na niekorzyść Kolejorza jest lista transferów gotówkowych (lub płatnych wypożyczeń), na których utopiono poważne pieniądze. Jaga takich wtop ma niewiele, a jeśli już jakieś się pojawiają, to na ogół przy tanich lub darmowych graczach. Lista wstydu poznaniaków jest z kolei kosztowna, a przecież i tak byliśmy pobłażliwi, bo nie uwzględniliśmy okienka wcześniej, gdy do Poznania trafiły takie wynalazki jak Deniss Thomalla i Nicki Bille

tn9XXef

Wrażenie robi też lista trenerów, którzy prowadzili Lecha i Jagiellonię w ostatnich latach. W czasie, gdy Jagiellonię prowadzili Michał Probierz i Ireneusz Mamrot, Lech miał aż pięciu różnych trenerów, a szósty jest w drodze. Gdy Probierz zaczynał swoją pracę w Białymstoku, wówczas szkoleniowcem poznaniaków był jeszcze Mariusz Rumak. Później przez stolicę Wielkopolski przewinęli się jeszcze Maciej Skorża, Jan Urban, Nenad Bjelica i ostatnio Ivan Djurdjević. Do tego dwóch trenerów tymczasowych – Krzysztof Chrobak i Rafał Ulatowski (w trio z Tomaszem Rząsą i Jarosławem Araszkiewiczem). Oczywiście przed erą Probierza w Jadze trenerzy zmieniani byli jak rękawiczki, ale prezes Kulesza w porę postawił na cierpliwość i rozsądnych kandydatów. W Lechu właściwie co roku powtarza się to samo – kryzys, dołek formy, break realizacji założeń i zwolnienie. Cierpliwość i długofalowa wizja, o której tak często opowiadają prezesi Kolejorza, nijak ma się do podejścia do trenerów, co ładnie kontrastuje nam z tym, co obecnie dzieje się na Podlasiu. I czego efekty również widzimy w tabeli.

A czemu nie Lech? Kurs na zwycięstwo poznaniaków w Totolotku – 3,25

Mówimy tutaj cały czas o efektach pracy, jaką wykonują ludzie w Białymstoku. A środki, którymi zarządzają białostoczanie, są zdecydowanie mniejsze od tych, którymi przyszło obracać władzom Lecha. Lech na same wynagrodzenia piłkarzy wydaje ponad dwa razy tyle, co Jagiellonia. Tak było w zeszłym sezonie:

pensje (1)

nmgStruktura przychodów Lecha (raport Deloitte)
Struktura przychodów Jagiellonii (raport Deloitte)Struktura przychodów Jagiellonii (raport Deloitte)

Choć finansowa przewaga Lecha nad Jagą stopniowo topnieje, to mimo wszystko nie mówimy tutaj o przedsiębiorstwach, a o klubach piłkarskich, których nadrzędnym celem jest realizacja celów sportowych. A Lech nie tylko przegrywa rywalizację o mistrzostwo z Legią, ale i ostatnie dwa sezony kończył za Jagiellonią. Gdyby i trzeci raz z rzędu poznaniacy oglądali żółto-czerwone plecy, to warto byłoby podskoczyć na Podlasie po kilka lekcji zarządzania klubem piłkarskim?

Totolotek oferuje kod bonusowy za rejestrację dla nowych graczy!

DAMIAN SMYK

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
8
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
8
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
31
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...