Reklama

Przeciąganie liny wygrywa Lechia

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2018, 20:57 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdyby spojrzeć tylko na wynik, to ekstraklasa dotrzymała kroku, jeśli chodzi o logikę, cywilizowanym ligom, bo lider ograł przedstawiciela dna tabeli. Jednak to był jeden z tych meczów, których absolutnie nie wolno rozpatrywać z perspektywy fotela i telegazety, gdyż rezultat mógł być naprawdę każdy, nawet taki, przy którym Cracovia miałaby ograć Lechię bardzo wysoko. No, ale jak nie idzie, to nie idzie, więc Pasy wyjeżdżają z Gdańska nawet bez punktu.

Przeciąganie liny wygrywa Lechia

A czy ktoś nad morzem mógłby się obrazić, gdyby Lechia dostała dziś trzy gole? Niezbyt, jednak powrót do bramki Kuciaka na mecz ligowy był strzałem w dziesiątkę, bo choć Alomerović grał dobrze w Poznaniu, to wciąż Słowak jest lepszym golkiperem. I pokazał to w starciu z Cracovią. Oczywiście, najpierw sprokurował karnego, powalając Wdowiaka, ale potem wyczuł intencje Hernandeza i odbił piłkę uderzoną z wapna. Następnie nie dał się zaskoczyć Dąbrowskiemu, mimo że ten oddawał strzał z najbliższej odległości. Podobnie było przy próbie Helika – piłkarz Cracovii uprzedził Nalepę, skierował piłkę w kierunku bramki, ale Kuciak jakimś cudem to odbił i uratował Lechii zwycięstwo.

Szkoda nam trochę Cracovii, ponieważ naprawdę prezentowała się w tym meczu porządnie (wyłączając skuteczność). Długo ograniczała Lechię tam, gdzie ta jest najbardziej groźna, czyli na skrzydłach. Michalak próbował szarpać swoim skrzydłem, ale wyglądało to, jak taniec pijanego z hydrantem – dużo szumu, efekt komiczny. Haraslin też nie był sobą, nie dostawał dobrych piłek, ale sam też nie potrafił wykreować sytuacji. Do tego wszystkiego mizerny był Arak, Flavio też nie miał najlepszego dnia. Cracovia trzymała gdańszczan krótko, Probierz dobrze rozpracował rywala i nie zanosiło się, że Lechia to wygra. Bo co wykreowała sobie przed golem? Strzał z dystansu Flavio, który złapał Pesković, strzał z wolnego Mladenovicia, który też złapał Pesković, goniący piłkę w szesnastce Kubicki. I… tyle, a więc zdecydowanie za mało.

Jednak Lechia ma w tym sezonie zdolność wygrywania meczów, które jej nie idą i pokazała to kolejny raz. Flavio przerzucił piłkę do Haraslina, ten poszedł z prezentem od Portugalczyka wzdłuż pola karnego i posłał zagranie na dalszy słupek. Tam znalazł się… Flavio i wpakował piłkę do siatki. Spalonego nie było, bo linię złamał Datković. Później goście próbowali jeszcze ratować to spotkanie: w pole karne wbiegał Pesković, wspomnianą patelnię Wdowiaka wyciągnął Kuciak. Nic nie wpadło.

Z jednej strony chciałoby się pochwalić Cracovię, że z taką grą punkty przyjdą. Widać było, że ta ekipa jest zjednoczona, do gry obronnej włączył się nawet Probierz, kiedy niby przypadkiem, ale jednak stanął na drodze Haraslinowi i ten nie dogonił piłki. To powinno odpalić. Więc właśnie: „powinno”, kiedy mamy półmetek sezonu i trzeba po prostu nabijać kabzę, a nie przegrywać w ładnym stylu, to sezonu Pasom nie uratuje. Lechia? Wypada złożyć gratulacje, już wiadomo, że po piętnastu kolejkach to ona patrzy na wszystkich z góry.

Reklama

[event_results 539267]

Fot. Wojciech Figurski/400mm.pl

Najnowsze

1 liga

Jarosław Królewski: Wisłę czeka reforma finansowa w wielu aspektach

Damian Popilowski
0
Jarosław Królewski: Wisłę czeka reforma finansowa w wielu aspektach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...