Reklama

Liga od kuźni: Pogoń Szczecin

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2018, 13:00 • 13 min czytania 0 komentarzy

Przywieźmy do Szczecina kilka wagonów Brazylijczyków i rozniesiemy Ekstraklasę. Z takiego założenia wyszedł ponad dekadę temu Antoni Ptak tworząc projekt, na myśl o którym piłkarscy idealiści dostawali drgawek. Pogoń nie dała się lubić. Dziewiętnastu piłkarzy prosto z Copacabany i jeden Boris Pesković w bramce. Dawanie szansy młodzieży? Budowanie czegoś na lata? Zapomnijmy. 

Liga od kuźni: Pogoń Szczecin

Po chwili brazylijskiej zabawy Ptak ze Szczecina się zawinął. Został klub z tradycjami, ale została też cała masa problemów organizacyjnych, które zepchnęły „Portowców” do czwartej ligi. 

To wtedy w Pogoni stwierdzili, że trzeba postawić na coś zupełnie innego, najlepiej coś z drugiego bieguna.

Kto by pomyślał, że za nieco ponad dekadę od degradacji wskażemy Pogoń jako jedną z najlepszych akademii w Polsce? Jako klub, który nie musi mieć kompleksów stojąc w jednym szeregu z Zagłębiem czy Lechem? Jako członka Big-6, nieformalnej grupy skupiającej najlepsze akademie? Jako klub, który w minionym oknie transferowym sprzedał za grubą kasę swoją perełkę, Jakuba Piotrowskiego? Jako klub, który tonuje nastroje mówiąc, że oceniać będzie można dopiero gdy do głosu dojdzie rocznik 2003, czyli pierwszy, który przeszedł przez cały odnowiony system szkolenia? 

Reklama

DSC03489

DSC03510

***

Niewiele w Szczecinie pozwala na pierwszy rzut oka myśleć, że znajdujemy się w miejscu, które od lat generuje piłkarzy na poziom Ekstraklasy. Budynek klubowy to trąci PRL-em. Stadion? Klimatyczny, wielki, robiący wrażenie, ale zupełnie niefunkcjonalny. Boiska? No, tu już sprawa wygląda naprawdę nieźle – do dyspozycji jest siedem muraw (jedna sztuczna), choć leży infrastruktura – szatnie (tylko cztery) i siłownia (której na stadionie nie ma). Pierwsza drużyna przebiera się w osobnym budynku, położonym obok stadionu. 

Solidne minimum jest zapewnione, mimo niedociągnięć to i tak jedna z najlepszych baz w Polsce, ale w Szczecinie mają apetyty na więcej. 

Dlatego pracownicy klubu przebierają nogami, gdy rozmawiamy o przetargu, jaki znów został rozpisany. Nowoczesny stadion, jaki powstanie, to jedno. Ważniejszą i nieco pomijaną sprawą jest budowa centrum treningowego z prawdziwego zdarzenia. 

Reklama

DSC03490

DSC03487

DSC03488

DSC03483

Dariusz Adamczuk, prezes Akademii Pogoni: – Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będziemy mieli budynek z 14 szatniami, odnową biologiczną, siłownią i pięcioma boiskami – w tym jednym sztucznym z balonem. Będziemy mieć wszystko, czego potrzeba do szkolenia młodzieży.  W tej chwili mamy cztery szatnie. Wstyd się przyznać, ale gdy robimy turniej, to drużyny przebierają się w hotelach, bo nie mamy możliwości ich podjąć. Mówimy o Ekstraklasie, największym poziomie rozgrywkowym. Nie winię ani miasta, ani klubu – takie są warunki i musimy sobie z nimi radzić. Jedno boisko będzie podgrzewane, przeznaczone zostanie dla drużyny rezerw i CLJ. Kolejne trzy boiska będą, wszystkie podświetlone. Przy takiej pogodzie spokojnie do grudnia będziemy mogli trenować, a na tym podgrzewanym przez cały rok będą trwały pełne jednostki trenigowe od 7 do 20. Balon będzie wygodny dla rodziców – teraz od września do listopada robimy jeden grafik, od listopada do marca drugi. Nie raz to dla rodziców trudne – zapisują we wrześniu chłopak na angielski, a potem muszą wywrócić plany do góry nogami.

Dużym plusem jest też to, że cała baza znajduje się w jednym miejscu. Nie ma jeżdżenia po różnych zakątkach Szczecina, wszystko jest pod ręką. 

Niestety – na palcach ręki można policzyć czołowe kluby, które mogą pozwolić sobie na podobny luksus.

Tak samo jak nie znajdziemy zbyt wiele ośrodków, które szkolą z jakąś konkretną wizją. W Szczecinie trenerzy jakiś czas temu usiedli do stołu i rozpoczęli dyskusję pt. „nie może być tak, że każdy z nas trenuje po swojemu, musimy to jakoś ujednolicić”. Wyszedł z tego konkretny, obszerny model szkolenia, który stale jest aktualizowany. 

Cel – każda grupa młodzieżowa ma grać tak samo, stosować te same schematy. Po to, by przeskok do innego rocznika nie był szokiem, a konkretne rozwiązania zakorzeniały się w głowach piłkarzy na stałe. Poza ogólnikami w stylu „nasi piłkarze mają grać wysokim pressingiem” albo „chcemy grać na dużej intensywności” nie udaje nam się wyciągnąć nic o szczecińskim modelu gry. To sekret, który nie może dostać się w niepowołane ręce ludzi, którzy mogliby się zbytnio zainspirować. 

Wiadomo jednak, że zawiera on konkretne rozwiązania stałych fragmentów, sposoby na konstruowanie akcji i wszystkie wskazówki potrzebne do wykonywania mądrych treningów.

Maksymilian Rogalski, koordynator Akademii: – Nie może być tak, że każdy trener prowadzi zajęcia jak mu się podoba. Chcemy by nasze zespoły miały DNA, grały jednakowo. Model to efekt długich rozmów ze szkoleniowcami, każdy jest jego częścią. W skrócie – chcemy rozwijać u zawodników wszystkie cechy, jakie są potrzebne do wyjazdu za granicę.

Co zatem wyróżnia Pogoń na tle innych akademii? 

***

POGOŃ FUTURE

Weźmy najzdolniejszych chłopaków będących u progu walki o pierwszy zespół, umieśćmy ich w jednej, elitarnej grupie i organizujmy dla nich osobne, dodatkowe zajęcia trzy razy w tygodniu. Zajęcia, na których poziom siłą rzeczy jest większy. Zajęcia, które odbywają się pod okiem wielu trenerów i na których pojawiają się gracze z pierwszego zespołu. 

Pomysł sam w sobie – choć tak oczywisty – wydaje się bardzo dobry. Selekcja do grupy Pogoń Future odbywa się co pół roku. Wybrańcy mają dodatkowy bodziec, by walczyć – za chwilę może ich nie być w elicie, szanse na przebicie się zmaleją. Pozostali mają jeszcze większą motywację, by naciskać. Korzystają wszyscy. 

Dariusz Adamczuk: – Widzimy ogromny postęp u tych chłopaków. Seba Kowalczyk jest pierwszym piłkarzem z jedynki, który uczestniczył w projekcie. Umie grać głową, bronić, atakować. Chcemy objąć tym programem cały klub. Być może po kilku transferach będziemy mieli więcej pieniędzmi na szkolenie i załapią się do niego inne roczniki. Jestem zadowolony, bo widzimy u pozostałych chłopaków chęć, by się tam dostać. Nie zazdroszczą, ale pracują jeszcze więcej. 

DSC03467

DSC03468

Na treningu elity, który zaczyna się o 7:30, tak by nie kolidował ze szkołą, spotykamy Adama Frączczaka. 

– Za moich czasów wiele rzeczy brakowało. Teraz chłopaki mają świetne warunki do tego, by zostać piłkarzami, ale wiele zajęć jest ciekawszych – na przykład konsola, co widzę po synu. Dzieciaki nie doceniają tego, co mają. Dziesięciu chłopców ma czterech trenerów do dyspozycji, czego chcieć więcej? 

Jak oceniasz młodych? Spinają się? 

Chcą wygrać pojedynki z nami, ale czasami podchodzą też z dystansem i przesadnym respektem. My od razu mówimy, że mają podchodzić do nas jak do rywali na meczu, bo jak nie zrobisz czegoś na treningu na sto procent, to w meczu też tego nie zrobisz. Czasami pytają o wskazówki, choć na początku byli zdziwieni i zdystansowani.

Od zeszłego sezonu projekt Pogoń Future rozszerzył się o kolejną grupę – najlepszych bramkarzy. 

Grzegorz Otocki, trener bramkarzy: – W zajęciach bierze udział czterech wiodących i jeden z pierwszego zespołu. Każdą jednostkę nagrywamy i po treningu analizujemy, do czego mają chłopcy wgląd. Pracujemy w schematach blokowych – w tym miesiącu ćwiczymy obronę strefową, głównie grę na przedpolu, w kolejnym będziemy pracować nad czymś innym. Bazujemy na sytuacjach meczowych, na treningach odtwarzamy pewne momenty w meczu, by bramkarz nie czuł się samotną, odizolowaną wyspą. Mamy stworzony indywidualny model gry bramkarza. Jeden z naszych wychowanków jest już w Napoli.

DSC03473

Maksymilian Rogalski

***

POGOŃ SZCZECIN FOOTBALL SCHOOLS 

Pogoń szkoli dwutorowo: najbardziej perspektywiczni młodzi chłopcy w akademii to jedno, najmłodsi adepci futbolu to drugie. Pogoń firmuje szkółki dla dzieci od 3 do 14 roku życia nazwane Pogoń Szczecin Football Schools, w których młodzi piłkarze stawiają swoje pierwsze kroki. Projekt jest skierowany na cały region, także poza granice Szczecina. Jakie korzyści może mieć ekstraklasowy klub z takiego działania.

Po pierwsze – dominacja na rynku. Od najmłodszych lat Pogoń skupia wokół siebie chłopaków, którzy mogą być kiedyś jej piłkarzami (a w najgorszym wypadku wiernymi kibicami). 

Po drugie – to naturalny skauting piłkarzy. No bo czy jest lepszy sposób na wyszukanie najlepszych kandydatów na piłkarzy niż oglądanie ich kilka razy w tygodniu? 

Po trzecie – to naturalny skauting trenerów. W łatwy sposób można przygarnąć na wyższy szczebel szkoleniowców, którzy wzorowo spisują się w pracy z dzieciakami.

Maksymilian Rogalski: – Chcieliśmy tym projektem wyjść poza ramy miasta, prowadzimy otwarte treningi dla chłopców i dziewczynek. Nie ma selekcji, chodzi o to, by jak najwięcej osób zachęcić do udziału w zajęciach. Jednostki treningowe są mniejsze, inaczej to funkcjonuje, ale docelowo chcemy wyłapywać dzięki temu najlepszych, których zaprosimy do akademii.

***

POGOŃ TO WY

To projekt, który najlepiej pokazuje, jak długofalowo myśli Pogoń Szczecin. Zarządzasz klubem, który w swoim regionie nie ma żadnej konkurencji. Masz dwie możliwości – albo dyskontujesz swoją potęgę, żerując na mniejszych, wyciągając od nich piłkarzy za bezcen, lejąc ich w rozgrywkach juniorskich i dzięki pieniądzom z Ekstraklasy odskakujesz im na każdym kroku. Możesz też… pomagać. Sprawiać, by lokalne kluby, które i tak nie będą twoją konkurencją, rosły w siłę. 

I – co kluczowe – dzięki temu także samemu zyskiwać. Może trochę mniej, ale na znacznie zdrowszych zasadach. 

Dariusz Adamczuk: – Jedenaście lat temu Pogoń była postrzegana bardzo źle. Nie współpracowała z mniejszymi klubami, miała duże ego. Bardzo ciężko przychodziło nam pozyskiwanie chłopaków z niższych klubów. Odbijałem się od ściany. Prezesi mówili: po co wam nasz chłopak, skoro i tak nigdy nie dostanie szansy?  

Dziś Pogoń podpisała umowy partnerskie z ponad trzydziestoma klubami z mniejszej bądź większej okolicy. Co zyskuje? Najbardziej perspektywicznych chłopaków w regionie, których ściąga do poszczególnych roczników. Co daje w zamian? 

Dariusz Adamczuk: – Trenerzy mają u nas za darmo szkolenia, ich drużyny są zapraszane na nasze turnieje, my także jeździmy na ich turnieje, by podnosić prestiż. Gwarantujemy wynagrodzenie, jeśli chłopak trafi do pierwszej drużyny. To nie złodziejskie podejście „dajcie nam piłkarza, a jak wypali to nic z tego nie macie”.

DSC03504

Dariusz Adamczuk

***

LABORATORIUM 

Organizmy młodych chłopaków są stale monitorowane przez specjalistów z Centrum Badań Strukturalno-Funkcjonalnych przy Uniwersytecie Szczecińskim. Z jednej strony szczegółowe prześwietlenie organizmów służy indywidualizacji treningów, z drugiej – pomaga czasem wykryć kontuzję (bądź chorobę) lub im zapobiec. 

Dr Rafał Buryta, trener przygotowania fizycznego Pogoni: – Szukamy szczegółów. Oceniamy na przykład różnice między prawą i lewą nogą, by zindywidualizować dodatkowo pracę zawodników. Ktoś kiedyś fajnie powiedział, że cały świat szuka 2% różnicy, a zapomina o najważniejszych 98%. My staramy się nie zapomnieć, ale te kilka procent to z medycznego punktu widzenia przewidzenie poważnych kontuzji, do których może dojść. Zawodnicy często nie są świadomi, co my robimy, to raczej wskazówki dla trenerów.

– Zwracamy uwagę na szerszy aspekt niż tylko granie w piłkę. Kiedyś dostawaliśmy zawodników, którzy nie potrafili wycisnąć pustego gryfu. Dziś już takich problemów nie ma, ale odbudowujemy to dopiero od kilku lat. Cztery lata temu mieliśmy jednego fizjoterapeutę i zero trenerów od przygotowania. Dziś każdy zespół ma indywidualnego fizjoterapeutę, jest lekarz, jest zakład rehabilitacji. Chcemy, by docelowo każda grupa miała swojego trenera od przygotowania fizycznego. Chcemy też wprowadzić do treningów sporty walki – karate, zapasy, boks. Wiemy, jak ważna jest ogólnorozwojówka.

Dr Dorota Kostrzewa-Nowak: – Zdarzyło nam się kilkakrotnie wykryć skrajnie patologicznie sytuacje chorobowe. Młodzi piłkarze nie zawsze są świadomi tego, co się dzieje z nich organizmem. Oceniamy to z poziomu zwykłych infekcji, które mogą być następstwem obciążeń, kumulujących się stanów zapalnych, obniżonej odporności u zawodników. 

DSC03503

Dr Rafał Buryta

DSC03497

Dr Dorota Kostrzewa-Nowak

DSC03496

DSC03495

DSC03494

DSC03493

*** 

BLISKOŚĆ ZACHODNIEJ GRANICY

Ciężko chwalić Pogoń za coś, na co nie ma żadnego wpływu, ale jednak bliskość niemieckiej granicy to coś, z czego Pogoń może czerpać profity (i czerpie). W czerwcu została podpisana umowa z HSV, dzięki której Pogoń może zyskać ciekawych piłkarzy i dokształcić swoich trenerów. W zamian podzieli się perełkami. 

Dariusz Adamczuk: – Często gramy z niemieckimi drużynami – Lipsk, Cottbus, Union i Dynamo Berlin, Hansa Rostock. Pokazujemy chłopakom, że Niemcy są tacy sami jak my, ale mają może troszkę inny charakter i na boisku zapieprzają przez 90 minut. Kilka lat temu nasz zespół U-18 przegrał z HSV 8:1. Dało nam to do myślenia: jak można na takim poziomie przegrywać aż tyle?. Nie chcę mówić o wynikach, bo to nie jest nasz główny cel, ale dziś w U-14 czy U-15 gramy z niemieckimi już jak równy z równym. 

Maksymilian Rogalski: – Jadąc tam zawsze wyciągamy wiele. Insfrastrukturalnie nam daleko, ale chcemy inspirować się szkoleniowo. 

– Da się przełożyć to jeden do jednego?

– Przez wiele zaniedbań i niewielką intensywność treningów ciężko nam równać. To dłuższy proces. Nie jest tak, że wprowadzimy niemiecką intensywność treningów i będziemy tacy jak oni. Żyjemy jednak w tym samym klimacie, rodzimy się tacy sami, możemy więc być jak oni. Już teraz trenujemy najciężej w Polsce. Istotna jest dla nas ciężka praca, bo piłkarz Pogoni ma ciężką pracę mieć we krwi.

***

ZDROWE, NORMALNE PODEJŚCIE

Pozwólcie, że ten dość szeroki punkt rozbijemy na kilka mniejszych.

Po pierwsze – brak parcia na wynik. 

Trofea? Fajnie, jeśli są, ale jeśli nie ma, to też fajnie. O ile oczywiście udaje się dostarczać piłkarzy do jedynki i szkolić zgodnie z założeniami.

Dariusz Adamczuk: – Przypominam sobie sytuację, w której Andrzej Tychowski nie wygrał z rezerwami dziesięciu meczów z rzędu. Oczywiście zależy nam, by nasze rezerwy grały w trzeciej lidze, ale nie działaliśmy w kategoriach: jak nie wygrasz, to cię już nie ma. Byliśmy zadowoleni z treningów, więc wiedzieliśmy, że wyniki przyjdą. Medale? To chłopcy muszą ich chcieć, my im przecież nie zabronimy wygrywać. Ale trenerów nie rozliczamy z rezultatów, a z codziennej pracy i rozwoju chłopaków. Nie zaprzątamy sobie głowy tym, by wystawiać puchary w gabinetach, a na koniec dnia nie mieć chłopaka w pierwszej drużynie, bo wygraliśmy wszystko lagując. 

Po drugie – stawianie na osoby związane z klubem. 

Pogoń nie szuka szczęścia w zagranicznych systemach szkolenia – jeśli już coś robi, to raczej sama, z pomocą osób, które wiele dla tego klubu znaczą. Za rozwój akademii odpowiadają Dariusz Adamczuk (wychowanek Pogoni) i Maksymilian Rogalski (dostał propozycję od razu po skończeniu kariery), w trenerkę angażuje się choćby Robert Kolendowicz czy wcześniej Edi Andradina.

Pomaga to budować jednolitą tożsamość i pomaga młodym chłopakom w szybszym rozwoju. Adamczuk: – Chcemy, by w każdym sztabie był chłopak, który grał kiedyś w piłkę. Teoria musi być miksowana z praktycznym podejściem.

Po trzecie – zdrowa współpraca ze szkołą. 

Zdrowa, czyli bez przeginania w żadną ze stron. Matura musi być zrobiona, na lekcje trzeba chodzić, ale za złe stopnie nikt bardzo po uszach nie dostanie. Chyba, że olewa. Wtedy może zostać np. wykluczony z grupy Pogoń Future.

Izabela Kaczór-Olech, dyrektor szkoły: – Matura to przepustka do tego, by w trakcie kariery mogą robić coś dalej. Przykłady najlepszych karier piłkarskich pokazują, że to często ludzie wykształceni. Staramy się, by podczas treningów nie zapominali o sprawach typowo szkolnych. Dla najlepszych mamy indywidualny tok nauki. Asy na boisku to zwykle nie są baranki w klasie. Z drugiej storny czasami na meczu przecieram oczy ze zdumienia i nie poznaję chłopaka, bo w klasie  spokojnie odpowiada, a na murawie jest innym człowiekiem. Uczniowie sportowcy przed ważnymi meczami potrafią być bardziej niespokojni, ale to wszystko wpisane w rytm szkoły sportowej.

Wkrótce do dyspozycji Pogoni będzie bursa na 50 osób. 

Po czwarte – uświadamianie rodziców. 

Dariusz Adamczuk: – Chcemy, by turnieje odbywały się bez rodziców. Na jednym meczu wyjazdowym zobaczyliśmy naszego chłopaka, którego znaliśmy wcześniej tylko ze Szczecina. Na meczach ligowych u siebie był totalnie nieobecny. A na wyjeździe – zupełnie inny piłkarz. Wszystko dlatego, że nie było rodzica na meczu. Raz na rundę spotykamy się z rodzicami chłopaków uświadamiają. W szkole też posyłają dziecko do klas i nie siedzą z nimi na lekcjach.

DSC03471

DSC03465

***

Pomysł? Niewątpliwie jest, o czym świadczy choćby opracowanie modelu gry. Mądre działanie? Także, a dowodem kilka unikalnych pomysłów. Zdrowe struktury? Są. Rozmach? Owszem, a dowodem choćby papierowy skarb kibica akademii, jaki został opracowany przez biuro prasowe (a w nim szczegółowo opisane drużyny, tabele, a nawet wypowiedzi ekspertów). Plan na przyszłość? Jest i to całkiem spory – mowa oczywiście o budowie centrum treningowego. 

Z uwagą będziemy przyglądać się akademii Pogoni. Choć nie mówi się o tym zbyt głośno, to jeden z klubów, które w szkoleniu młodzieży rozdają karty. 

JAKUB BIAŁEK 
PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Wideo: KAROL STĘPNIEWSKI 

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
3
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Weszło

Ekstraklasa

Wojciech Kuczok: Gdy Jojko wrzucił sobie piłkę do bramki, świat się dla mnie zawalił [WYWIAD]

Jakub Radomski
36
Wojciech Kuczok: Gdy Jojko wrzucił sobie piłkę do bramki, świat się dla mnie zawalił [WYWIAD]
Piłka nożna

Oszustwo na Mchitarjana. Agwan Papikjan, hazard i naciąganie na pożyczki [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
27
Oszustwo na Mchitarjana. Agwan Papikjan, hazard i naciąganie na pożyczki [REPORTAŻ]
Polecane

Rekiny, sztormy, meduzy i 53 godziny w wodzie. Jak Diana Nyad przepłynęła z Kuby na Florydę

Sebastian Warzecha
2
Rekiny, sztormy, meduzy i 53 godziny w wodzie. Jak Diana Nyad przepłynęła z Kuby na Florydę

Komentarze

0 komentarzy

Loading...