Reklama

KOMPROMITACJA nielotów Przybeckiego

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

28 października 2018, 23:14 • 3 min czytania 0 komentarzy

Największymi wpadkami polskich sportowców w ostatnich dwóch latach były chyba remisy kadry Czesława Michniewicza z Wyspami Owczymi oraz start Pawła Fajdka w Rio de Janeiro, kiedy to jako faworyt do złota nie wszedł nawet do olimpijskiego finału. Dziś piłkarze ręczni reprezentacji Polski przebili swoim wyczynem wspomnianych atletów. Oto bowiem Orły nieloty Przybeckiego przegrały 24:25 w eliminacjach do Euro 2019 z… Izraelem.

KOMPROMITACJA nielotów Przybeckiego

Powiedzmy sobie szczerze: kadra Bogdana Wenty pokonałaby ten zespół piętnastoma bramkami nawet wtedy, gdyby cały mecz musiała grać w siódemkę przeciwko dziewiątce rywali, na dodatek ze Sławomirem Szmalem w bramce z opaską na oczach. Członkowie tamtej drużyny pewnie nawet nie wiedzieli, że Izraelczycy grają w handball, bo generalnie to mierzyli się – i wygrywali – z rywalami z dużo wyższej półki. Szczerze to my również nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę, że w tym kraju ktokolwiek rzuca piłką, serio. Nasi niedzielni rywale nie mają bowiem nawet pół zawodnika na europejskim poziomie, a nazwiska członków ich drużyny mogą bardziej kojarzyć się z muzyką (Cohen), mieszkaniem socjalnym (Levy), sztukami walki (Segal czyta się tak samo jak Seagal) niż z handballem.

Niestety, zamiast odprawić tych anonimów z kwitkiem dyszką, graliśmy z nimi przez całe spotkanie jak równy z równym. W polskim zespole nie działało dokładnie NIC. Nie ma nawet sensu opisywać tego meczu, to był odpowiednik filmowego „Kac Wawa”, muzycznego Popka czy modowych białych kozaczków. Reprezentanci Polski Ci goście po prostu ośmieszyli nasz kraj. Nadali nowy sens słowu kompromitacja. Myśleliśmy, że nic nie przebije wpierdolu, jaki spuściła nam Chorwacja podczas Euro 2016 w Krakowie (23:37). A jednak, drużyna zbieranina Przybeckiego pokazała, że impossible is nothing.

Naszym zdaniem wszyscy, którzy wzięli udział w tym meczu powinni wybrać jakiś cel na siepomaga.pl i wpłacić gruby hajs w ramach rekompensaty. Nie zaszkodziłoby też przedzwonić do Grzesia Skwary w celu wzięcia korepetycji z samobiczowania, a następnie stanąć przed kamerami wszystkich telewizji w Polsce i wyznać, że jesteśmy chujowi. Bo jesteśmy i to jest fakt, a nie szukanie dziury w całym, niestety.

Ktoś powie, że nie ma co dramatyzować, bo na ME w 2019 roku awansują po dwie najlepsze drużyny z grup oraz cztery ekipy z trzecich miejsc, więc jeden wpierdol nie przekreśla naszych szans. Zgoda, pytanie tylko, czy nawet jeśli wywalczymy promocję, powinniśmy z tego faktu skorzystać? Jeśli mamy prezentować się tak, jak dziś w Tel Awiwie, to lepiej nie, naprawdę. Bo ta fatalna drużyna na międzynarodowym turnieju mogłaby ośmieszyć się pięć razy bardziej, niż dziś Real Madryt na Camp Nou.

Reklama

Jeszcze kilka dni temu napisaliśmy tekst, z którego wynikało, że ta kadra nie będzie w najbliższych latach światową potęgą, ale przy dobrych wiatrach może się takowej postawić w pojedynczym meczu. Hau, hau, hau – dziś odszczekujemy te słowa. Bo my nawet nie jesteśmy pitbullem, który wygląda jak jamnik, my jesteśmy ratlerkiem gibającym się, niestety, jak pierdolony rezus.

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Inne sporty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...