Reklama

Dlaczego polscy piłkarze ręczni mogą być pewni awansu na Euro 2020

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

24 października 2018, 15:58 • 5 min czytania 5 komentarzy

Lijewscy, Jureccy, Szmal, Bielecki, Tkaczyk, Jurasik – kiedy kibic piłki ręcznej w Polsce wspomina te nazwiska, zapewne pije też równocześnie na smutno. Powód? W obecnej kadrze nie ma takich osobowości ani talentów. Mimo tego prowadzona przez Piotra Przybeckiego reprezentacja może być niemal… pewna awansu na Euro 2020. Jakim cudem?

Dlaczego polscy piłkarze ręczni mogą być pewni awansu na Euro 2020

Dotychczas w ME występowało tylko szesnaście drużyn. Żeby dostać się na ten turniej, trzeba więc było kozacko grać w szczypiorniaka. Władze EHF-u zapatrzyły się jednak w kierunku piłki nożnej i postanowiły rozszerzyć mistrzostwa. W 2020 roku wystąpią w nich aż 24 reprezentacje. Z polskiego punktu widzenia to dobra informacja, bo gdyby zachowano stare przepisy, nasza ekipa najpewniej nie załapałaby się na Euro.

Teraz wywalczenie promocji nie powinno być problemem, ponieważ z grupy 1 eliminacji, w której się znaleźliśmy, awansują dwie z czterech drużyn. A poza Polską występują w niej bardzo silne Niemcy oraz Izrael i Kosowo, które ze szczypiorniakiem na wysokim poziomie mają tyle wspólnego, co Andrzej Strejlau ze ślubami milczenia.

Z tą ostatnią drużyną zagramy zresztą dziś o 18 w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dla biało-czerwonych będzie to początek eliminacji. Każdy inny wynik niż wysoka wygrana podopiecznych Przybeckiego byłby sensacją, dlatego nie zamierzmy rozwodzić się nad tym spotkaniem. Zamiast tego postanowiliśmy spytać ekspertów o to, czego Polska może nauczyć się od Niemców, mających na dziś o dwie klasy mocniejszy zespół (gramy z nimi 10 lub 11 kwietnia u siebie i 13 lub 14 na wyjeździe).

– Przede wszystkim konsekwencji i twardej gry w obronie. Niemcy z tego słyną. Mają też bardzo szybkie przejście z defensywy do ataku i my też powinniśmy tak grać – ocenia w rozmowie z Weszło Bartosz Jurecki, jeden z Orłów Wenty. Tym samym trener Azotów Puławy wskazuje na jeden z naszych mankamentów. Kolejny minus kadry wymienia była reprezentantka Polski Iwona Niedźwiedź:

Reklama

– Na ten moment najbardziej kole w oczy nasza gra w poprzek boiska, co jest kluczowym elementem w budowaniu skutecznych akcji w ataku pozycyjnym.

To banał, ale musimy go napisać – wszystkie te elementy kuleją, ponieważ obecne pokolenie reprezentujące Polskę nie jest tak znakomite, jak to poprzednie. Na ten temat napisano już jednak niejeden tekst, nie zamierzmy ich tu teraz powielać. Zamiast tego chcemy skupić się na pozytywach. Może i nielicznych, ale najważniejsze, że w ogóle jakieś są.

Najlepszą handballową ekstraklasą świata jest Bundesliga. Drugie miejsce zajmuje w niej obecnie Magdeburg, którego szefem obrony jest Piotr Chrapkowski. To zawodnik, na którym selekcjoner Przybecki także może oprzeć swą grę defensywną.

– Wyjazd do Niemiec sporo mu dał, podobnie jak mi. Kiedy przyjeżdżałem do Magdeburga, wydawało mi się, że potrafię grać w handball. Na miejscu okazało się jednak, że dużo pracy przede mną – wspomina Bartek Jurecki. I dodaje:

– Mimo że pracuję w Polsce, jestem zwolennikiem transferów rodaków do Bundesligi. Gdybym mówił inaczej, byłbym hipokrytą, w końcu sam obrałem ten kierunek i dzięki temu się rozwinąłem.

Za naszą zachodnią granicą występuje też Maciej Majdziński. Prawy rozgrywający to zawodnik Bergischer HC, czyli największej obecnie rewelacji niemieckiej ligi. 22-latek spisuje się w tym zespole naprawdę przyzwoicie, a jego umiejętności chwali Marcin Lijewski, który jeszcze do niedawna błyszczał na tej samej pozycji:

Reklama

– Już kilka lat temu, podczas zgrupowania kadry B, widziałem, że Maciek ma spore papiery na granie. Potem jego karierę zatrzymała kontuzja, ale teraz znów radzi sobie bardzo dobrze. Czy to może być nowy „Lijek”? Nie porównywałbym go do mnie, ma zupełnie inne warunki fizyczne, jest sporo niższy i dynamiczniejszy. Niezależnie od tego, może zrobić karierę. A skoro rozmawiamy już o zawodnikach leworęcznych, muszę pochwalić Arka Morytę (na zdjęciu – przyp. red.). Nasz skrzydłowy poczynił kolosalne postępy, gdy patrzę na jego grę w Vive Kielce, to aż nie wierzę, że ma tylko 21 lat.

Do wspomnianych zawodników możemy dorzucić jeszcze kilka innych nazwisk. Adam Malcher i Piotr Wyszomirski to przyzwoici fachowcy w bramce, a Paweł Paczkowski ustabilizował formę na prawym rozegraniu. Iwona Niedźwiedź w rozmowie z Weszło chwali jeszcze jednego gracza:

– Czekam na to, jak w eliminacjach zaprezentuje się Adrian Kondratiuk. W lidze ten chłopak podoba mi się ogromnie, ale też wiemy, że ekstraklasa i reprezentacja to dwie różne historie. Trzymam jednak kciuki za to, żeby odpalił, bo jeśli wyklarowałby nam się przebojowy, efektywny reżyser gry, to zyskałaby na tym cała drużyna.

Tu warto trochę spuścić z optymistycznego tonu i dodać że po wymianie pokoleniowej jednym z przywódców zespołu był Kamil Syprzak, który nie ma obecnie zbyt mocnej pozycji w Barcelonie. Marcin Lijewski:

– Co oglądam mecz Katalończyków w Lidze Mistrzów, to nie widzę go nawet na ławce. Kamil przegrywa na kole rywalizację z dwoma mocnymi Francuzami, Fabregasem i Sorhaindo. Czy to już moment, żeby poprosił o transfer? Nie wiem, sam musi podjąć tę decyzję. Ale na pewno jeśli wyczuje, że jego sytuacja nie ulegnie w najbliższym czasie zmianie, powinien interweniować, ponieważ człowiek, który nie gra nie rozwija się, a tym samym cofa.

Zakładając, że Syprzak wejdzie jednak na swój normalny wysoki poziom, a wspomniani powyżej zawodnicy odpalą w eliminacjach, z naszą kadrą nie powinno być tak źle. Oczywiście w najbliższych latach nie ma co nawet marzyć o nawiązaniu do sukcesów z ery Bogdana Wenty, ale też jest szansa, aby polski zespół stał się na arenie międzynarodowej teamem, który przy udanym dniu potrafi napsuć sporo krwi faworytowi. Byłby to dobry punkt wyjścia do tego, aby na styczeń 2023 roku, kiedy to będziemy współgospodarzami MŚ, znowu zbudować mocną reprezentację.

– W lidze gra paru chłopaków, którzy do tego czasu mogą osiągnąć wysoki poziom. Chociażby mój kołowy Paweł Salacz. Widzę tego gracza na co dzień, znam jego potencjał, dostrzegam jak pracuje i mam nadzieję, że za jakiś czas uda mu się zdobyć serce selekcjonera – podsumowuje Marcin Lijewski.

KG

Fot. Newspix

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...