Reklama

Jak wiele może się zmienić przez tydzień? Zapytajcie Dariusza Dudka

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2018, 17:46 • 4 min czytania 38 komentarzy

Tylko tydzień trwał okres bezrobocia u Dariusza Dudka. 8 października zrezygnował z pracy w Zagłębiu Sosnowiec, a 15 października przedstawiono go jako nowego trenera GKS-u Katowice. O jego zatrudnieniu przy Bukowej plotkowano już od kilku dni, ale brzmiało to dość zaskakująco, bo rzadko zdarza się, żeby jakiś szkoleniowiec tak szybko przeskakiwał z klubu do klubu. Akurat zdążył spakować i rozpakować walizki.

Jak wiele może się zmienić przez tydzień? Zapytajcie Dariusza Dudka

Poważnym kandydatem do objęcia sterów był także Dariusz Skrzypczak, od lat mieszkający w Szwajcarii. W 1994 roku zamienił Lecha Poznań na FC Aarau i został tam już do końca kariery, a później zaczął się bawić w trenerkę. Aktualnie prowadzi szwajcarskiego czwartoligowca FC Solothurn. Skrzypczak już latem mógł poprowadzić ŁKS, ale ze względu na baraże swojej drużyny nie chciał decydować od razu i sprawa się rozmyła.

Dudek, już w innej roli, wraca na Bukową po prawie dwóch dekadach przerwy. Był piłkarzem GieKSy w latach 1999-2000. Debiutował w jej barwach w Ekstraklasie (łącznie 26 meczów i jeden gol), a w międzyczasie zaliczył również wypożyczenie do Widzewa Łódź. – Za dużo się tu nie zmieniło. Pamiętam te korytarze – nie ukrywał na wstępie.

Jest to na pewno wybór dość zaskakujący, ale niekoniecznie nierozsądny. Wydaje się, że po wyniszczającym mentalnie okresie z Jackiem Paszulewiczem, drużyna potrzebuje dziś kogoś, kto ma zupełnie inny sposób komunikowania się z podopiecznymi, kto chodzi uśmiechnięty i zaraża otoczenie optymizmem – choćby na wyrost. Na papierze GKS skład ma bardzo mocny, więc dotarcie do głów zawodników musi być pierwszym krokiem, żeby wreszcie ujawnili swój potencjał.

Reklama

Sam zainteresowany w rozmowie z klubową telewizją przyznaje zresztą, że między innymi z takim zadaniem przyszedł. – Zrobię wszystko, żeby GieKSa jak najszybciej wróciła do Ekstraklasy. Na początku, w obecnej sytuacji będzie o to trudno. Musimy przede wszystkim zejść na ziemię, wziąć się solidnie do pracy i – co najważniejsze – iść w jednym kierunku. Tak było w Zagłębiu i myślę, że tu będzie podobnie: zarażę wszystkich pozytywną energią, wiedzą, którą posiadam i całym sercem, które oddaję w pracy – mówi.

Jak ten ruch działaczy przyjęli kibice? – Trzeba dać Dudkowi czas i zobaczyć, co zdziała. Z jednej strony odchodzi po słabym starcie Zagłębia w Ekstraklasie, ale raczej każdy dziwi się włodarzom z Sosnowca, że decyzja została podjęta tak wcześnie. Z drugiej mamy trenera, który w 30 kolejek zrobił awans do elity, gdy debiutował jako samodzielny szkoleniowiec. Piłkarzy ma dobrych, organizacyjnie klub wygląda stabilnie, latem była duża rewolucja – nic tylko pracować i punktować – uważa Piotr Koszecki, prezes Stowarzyszenia Kibiców „SK1964”.

No właśnie, Dudek nie odszedł teraz w glorii i chwale, ale wiosną jego drużyna zaimponowała. Atakowała z tylnego siedzenia, udało się wygrać dziesięć z piętnastu meczów i wejść do Ekstraklasy. W gronie najlepszych nastąpiło bolesne zderzenie z rzeczywistością. Obrano złą drogę podczas letniego okna transferowego, choć tu trener niekoniecznie miał najwięcej do powiedzenia, bo dyrektorem sportowym jest Robert Stanek. W każdym razie sprowadzano głównie wiekowych Polaków i zagraniczny szrot (Torunarigha!!!). Z letnich nabytków jako tako spisują się jedynie Szymon Pawłowski i Michael Heinloth.

Dudek nie potrafił wprowadzić balansu między obroną a atakiem. Zagłębie w wielu meczach grało dość ładnie dla oka, tworzyło widowiska i zdobywało sporo bramek, ale jeszcze więcej traciło. 24 wpuszczone gole to zdecydowanie najgorszy wynik w całej stawce. 43-letni trener mieszał w obronie i środku pola, cały czas poszukiwał i… na dobrą sprawę wyklarowało się głównie to, że większość zawodników nie daje rady. Nic dziwnego, że w jedenastu kolejkach odniesiono zaledwie jedno zwycięstwo.

W tym przypadku znakiem zapytania jest to, czy szkoleniowiec będzie w stanie z odpowiednio dużą werwą niemal z marszu rozpocząć nowe zadanie. Czasu na odpoczynek, na reset umysłu i ciała, zwyczajnie nie było. O to, że znajdzie wspólny język z piłkarzami, można być spokojniejszym.

Jakub Dziółka – przez chwilę zastępujący Paszulewicza – będzie w nowym sztabie, wraca do roli drugiego trenera. Do tego asystent Dawid Szwarga i opiekun bramkarzy Andrzej Bledzewski.

Reklama

Kontrakt z Dudkiem podpisano do czerwca 2020 roku. Co więksi ironiści napomykają, że akurat wtedy będziemy po rozczarowującym Euro 2020 z Jerzym Brzęczkiem jako selekcjonerem, więc jego następcą – jak przystało na byłego trenera GKS-u Katowice – zostanie właśnie on. Na razie jednak trzeba podnieść katowiczan z dna tabeli. Jeszcze w październiku trzy mecze ligowe: najpierw wyjazd do Mielca, a potem domowe starcia z Garbarnią Kraków (zaległe spotkanie) i Wartą Poznań. Teoretycznie bardzo dobry terminarz, żeby rozpocząć marsz ku górze.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

38 komentarzy

Loading...