Reklama

Przed meczem z Włochami: jak Polacy radzą sobie w Serie A?

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2018, 16:04 • 11 min czytania 3 komentarze

Chcemy jak najszybciej zapomnieć o meczu z Portugalią, bo naprawdę wyglądaliśmy w nim słabo i gdybyśmy przegrali 0:4, nikt nie mógłby mieć większych pretensji. Strzelaliśmy bramki z przypadku, Portugalczycy nie strzelili większej liczby goli też z przypadku. Wyszło 2:3, a wcale na to nie zasługiwaliśmy. Zaraz mecz z Włochami, więc przygotowaliśmy raport: jak Polacy radzą sobie na boiskach Serie A?

Przed meczem z Włochami: jak Polacy radzą sobie w Serie A?

POWODY DO OPTYMIZMU

Krzysztof Piątek – 7 meczów, 630 minut, 9 goli, 0 asyst

Cracovia przedstawiła nam swoje wymagania, a my się do nich dostosowaliśmy. W pół sekundy doszliśmy do porozumienia. Dlaczego? Bo według mnie Piątek jest jednym z najlepszych napastników nie tylko we Włoszech czy Europie, ale na całym świecie – powiedział ostatnio prezydent Genui, Enrico Preziosi. Pewnie trochę kokietował, bo przecież trudno było uznawać snajpera z ekstraklasy za jednego z najlepszych na świecie, nawet dzisiaj wciąż trudno Piątka za takiego uznawać, ale jednego nie można prezydentowi odmówić. Jego piłkarz jest dopiero na początku drogi do wielkości, ale kierunek obrał właściwy. Wszystko mu przecież wpada, nawet jak nie uderzy czysto, co pokazało ostatnie starcie z Parmą, kiedy Polak trafił nie głową, a bardziej plecami czy szyją.

Jeśli jednak kogoś wciąż – jakimś cudem – Krzysiek nie przekonuje, w najbliższych tygodniach powinien wygodnie rozsiąść się w fotelu i obserwować poczynania napastnika, bo czeka go seria trudnych testów.

Reklama

20 października: Juventus
3 listopada: Inter
10 listopada: Napoli

Starcie ze Starą Damą i Interem przełamie jeszcze mecz z Udinese, ale i tak kolejne tygodnie będą gorące. Szczerze: sądzimy, że tej mocnej trójce Piątek i tak coś wpakuje.

Bartosz Bereszyński – 7 meczów, 630 minut, 0 goli, 1 asysta

Coraz głośniej i coraz więcej mówi się o przejściu Polaka do większej firmy niż Sampdoria. Cena miałaby być wysoka – około 20 baniek w europejskiej walucie – ale Bereszyński co krok pokazuje, że jest wart tych pieniędzy. Weźmy za przykład mecz z Napoli, kiedy Sampa rozbiła rywali 3:0. Tuttomercato pisało o Beresiu: Wygląda na to, że to jest sezon, w którym udowodni, że jest jednym z najlepszych prawych obrońców w Serie A. Calciomercato po Atalancie artykuł z notami zatytułowało w prosty sposób: Bereszynski star. I tak można wymieniać, dalej, i dalej, bo Polak robi nieustanne postępy, co było widać w meczu z Włochami w Lidze Narodów, kiedy zagrał rewelacyjnie.

Niech nikogo nie zwiedzie też fakt, że nawet jak na prawego obrońcę, Bereszyński ma słabe liczby, bo zanotował tylko jedną asystę. Bartek mówił tak w rozmowie z nami: – Jestem świadomy tego, że te liczby zawsze były i wciąż są moją słabą stroną. Natomiast, tak jak wspomniałem, tutaj trudno wykonać więcej niż dwie-trzy wrzutki na spotkanie i to nie takie spod końcowej linii, tylko z 20-30 metrów. Muszę głównie bronić, a jeśli bym tego nie robił i miał nawet dobre liczby, to grać nie będę, dla naszego trenera najważniejsza jest defensywa.

Reklama

W drużynie grającej bardziej odważnie pewnie tych konkretów miałby więcej. I cóż, niedługo to raczej sprawdzimy, ktoś Polaka z Sampy w końcu wyciągnie.

Piotr Zieliński – 8 meczów, 600 minut, 2 gole, 0 asyst

Piotrek zyskał na zmianie trenera. W tym sezonie siedem razy wychodził w pierwszym składzie na mecz ligowy, a dla porównania, rok temu o tej porze miał tylko trzy mecze w galowej jedenastce i jedynie 300 minut na swoim koncie. Czyli dwa razy mniej niż obecnie. Ancelotti zdecydowanie bardziej ceni Zielińskiego niż Sarri, który prędzej rzuciłby fajki, niż posadził na ławce Hamsika. – Brak jakości nie jest problemem Zielińskiego. Jego problemem jest zbyt duża nieśmiałość, która przeszkadza mu w pokazywaniu pełni umiejętności w trakcie spotkań. – Moją rolą jest sprawić, by stał się bardziej odważny i zdecydowany – mówił Carletto na początku swojej pracy w Neapolu.

Widać, że nie rzucał słów na wiatr, bo Zielińskiego dzisiaj można rzeczywiście posądzić o większa pewność siebie. Stara się brać na siebie grę w Napoli, by przypomnieć – wychodząc na moment poza Serie A – choćby mecz z Crveną, gdzie Polak jako właściwie jedyny dojechał w pełni skoncentrowany na spotkanie.

Co można Zielińskiemu natomiast zarzucić? Jajo, czyli zero w statystyce asyst. Powinien jednak zaliczyć dwa-trzy ostatnie podania, bo tak naprawdę konkrety dawał tylko w meczu z Milanem, kiedy sieknął dwie sztuki. Ale i tak zaliczamy go do pozytywów.

Wojciech Szczęsny – 7 meczów, 630 minut, 3 czyste konta, 5 puszczonych bramek

Cieszy, że wpuszcza Perina do bramki od święta – włoski golkiper dostał w tym sezonie ligowym tylko starcie z Bologną, a tak to siedzi na tyłku i patrzy, jak na boisku rodzi sobie Szczęsny. A temu wychodzi to całkiem zgrabnie, według serwisu WhoScored z bramkarzy drużyn Top 6, Polak statystykami ustępuje tylko Strakoshy z Lazio (nie ma sensu Wojtka porównywać do golkiperów z gorszych zespołów, którzy pracy mają więcej).

To był znakomity ruch, że kupiliśmy Wojciecha Szczęsnego już teraz. To on jest następcą Buffona – mówił Allegri po transferze Polaka. Cóż, zdania nie zmienił i słowa dotrzymał, to rzeczywiście Szczęsny, a nikt inny, przejął tron po legendarnym bramkarzu. Cholera: to brzmi dumnie.

Karol Linetty – 8 meczów, 1 gol, 0 asyst, 579 minut

Jak tak dalej pójdzie, to film Och, Karol 3 będzie właśnie oparty o przygodach piłkarza Sampdorii. Można bowiem wzdychać i zastanawiać się, dlaczego Linetty nie potrafi przełożyć tego, co pokazuje na boiskach Serie A, na grze w kadrze? Po meczu ze SPAL, serwis goal.com tytułuje artykuł z notami: Linetty top. Serwis Whoscored widzi w Polaku najlepszego piłkarza Sampy, jeśli wziąć pod uwagę statystyki w defensywie. Karol tylko jeden mecz zaczynał z ławki, w każdym innym przypadku był zawodnikiem pierwszego składu. No, nie ma wątpliwości: Linetty we Włoszech jest już określoną marką, natomiast nie ma to żadnego wpływu na grę w reprezentacji.

Mundial – 0 minut
Mecz z Włochami – przeciętne 24 minuty
Mecz z Portugalią – 0 minut

Jego mama, przy okazji reportażu o Karolu, mówiła: – Mentalnie za bardzo chce pokazać, że potrafi, a jak człowiek za bardzo chce, to nie do końca wychodzi. Jego potencjał w kadrze jeszcze nie został odkryty. Nie może się denerwować, jeśli coś mu nie wyjdzie, musi grać swoje, wtedy wszystko się ułoży. Musi zagrać kiedyś taki mecz, kiedy zejdzie z boiska i powie: „no, to było to”. Wtedy będzie okej.

Na razie Karol takich słów wypowiedzieć niestety nie może. Inaczej niż w Serie A, gdzie „to było to” ma prawo mówić regularnie. Dlatego mimo wszystko – patrząc na Włochy – jego forma idzie w górę.

Łukasz Skorupski – 8 meczów, 720 minut, 2 czyste konta, 10 puszczonych bramek

Bologna dała Polakowi to, czego długo nie miał, a więc regularne granie, a Polak potrafi się odwdzięczyć. Na przykład w spotkaniu z Romą, czyli w starciu przeciwko swojemu byłemu klubowi, które Bologna wygrała 2:0. Łukasz był wówczas zgodnie widziany przez włoskie media jako jeden z najlepszych piłkarzy swojej drużyny. Calcio d’Angolo pisało: Fani Romy mogli spodziewać się świetnego występu Skorupskiego i taki też był. Może nie wyczyniał cudów w bramce, ale zawsze reagował dobrze. Taką recenzję wystawiono bramkarzowi z dopiskiem rimpianto, czyli żal, jakby sugerując, że rzymianie zbyt łatwo odpuścili Polaka.

FORMA BEZ WIĘKSZYCH ZMIAN

Arkadiusz Milik – 6 meczów, 417 minut, 3 gole, 1 asysta

W sezon wszedł dobrze, trafiając z Lazio, ale potem drogi do siatki znaleźć już nie mógł i nawet asysta na wagę zwycięstwa z Fiorentiną nie uchroniła go przed krytyką kibiców, a także przed ławką w starciu z Torino. Na Parmę już jednak wrócił, strzelając dwie bramki i wydawało się, że będzie z Milikiem dobrze, ale w prestiżowym starciu z Juventusem dostał tylko pół godziny, natomiast z Sassuolo nawet nie pojawił się na murawie. Nie jest jeszcze Arek w topowej formie, co widać choćby po reprezentacji, skoro zabrakło go choćby w drugiej połowie meczu z Portugalią. Brzęczek wolał wpuścić Błaszczykowskiego i Grosickiego, pewnie, gdyby kontuzji nie doznał Bereszyński, Milik może by wszedł. Ale i tak w rankingu rezerwowych znalazłby się co najwyżej na trzecim miejscu.

Czy powinniśmy się więc martwić o jego pozycję w Napoli, o to, że nie strzela tam wielu bramek? Na razie spokojnie. Ancelotti mówił przed sezonem: – Milik jest nie tylko goleadorem. Potrafi ponadto utrzymać się przy piłce i dobrze ją rozegrać, będzie przydatny w budowaniu naszych akcji. To wszystko będzie bardzo istotne dla naszej gry. Carletto docenia więc wpływ Polaka na występy Napoli, nie patrzy tylko na Flashscore’a, takie mecze jak z Fiorentiną też są istotne. Tylko musi być ich więcej.

Mariusz Stępiński – 8 meczów, 626 minut, 2 gole, 0 asyst

Jeśli spojrzeć tylko na bilans Mariusza, wygląda to średnio, bo dwa gole to taki Piątek ładuje obudzony w środku nocy. No, ale trzeba jednak spojrzeć na kontekst. Po pierwsze Stępiński gra w fatalnym Chievo, które wisi na 20. miejscu i jeszcze nie odrobiło minusowych punktów, bo nie wygrało nawet meczu. Po drugie drużyna Polaka strzeliła w tym sezonie tylko sześć goli, a więc Stępiński odpowiada za 1/3 bramek całej ferajny. Czy mógłby być skuteczniejszy? Pewnie tak, oddał 16 strzałów, więc procent wychodzi mu przeciętny, ale i tak trudno na Stępińskiego narzekać.

Bartłomiej Drągowski – 3 mecze, 224 minuty, 1 czyste konto, 2 wpuszczone gole

Przez kontuzję Lafonta dostał szansę w trzech spotkaniach. Włoski Eurosport ocenił występy Polaka następująco:

– przeciwko Udinese: nota 6, komentarz: Nie miał żadnych problemów z zastąpieniem Lafonta.
– przeciwko Napoli: nota 6, komentarz: Może powinien zrobić trochę więcej przy bramce, ale ogólnie wypadł dobrze.
– przeciwko Sampdorii: nota 6, komentarz: Na samym początku wprowadził nerwowość, źle wybijając piłkę, ale potem już nie popełniał błędów. Nie miał szans przy trafieniu Quagliarelli.

Wyraźnie więc widać, że Polak prezentował się poprawnie, ale nie pokazał tej magii, która pozwoliłaby trenerowi mieć dylemat: on czy Lafont. Jednak może ta przyzwoitość Polaka pozwoli mu grać na przykład w Pucharze Włoch? Lepszy rydz niż nic.

Bartosz Salamon, 7 meczów, 630 minut, 0 bramek, 0 goli

0:4
0:0
0:1
0:5
0:2
1:2
2:3

To wyniki Frosinone z Salamonem w składzie. Prosta średnia: drużyna z Polakiem w składzie traci 2,42 gola na mecz, ale bez niego wcale nie jest lepiej, gdy Salamon siedział na ławce, Roma przejechała się po jego kolegach 4:0. Bartek nie gra więc wcale źle, na przykład za mecz z Juve (0:2) Calciomercato przyznało mu notę 7 i nazwało kolosem, ale po prostu obrońca trafił do zespołu, w którym musi nieustannie łatać dziury. I nie zawsze będzie mu to wychodziło. Albo nawet nie często.

POWODY DO PESYMIZMU

Dawid Kownacki – 6 meczów, 72 minuty, 1 gol, 0 asyst

Ktoś, kto nie śledzi Serie A, może się aż złapać za głowę, bo statystyka minut Polaka na boisku wygląda skandalicznie słabo. Mamy połowę października, a Polak nie uzbierał nawet jednego całego meczu – owszem, sześciokrotnie pojawiał się na boisku, ale były to występy czasowo bardzo skromne. Tu cztery minutki, tam pięć, tu osiem. Na pewno Kownacki nie pomaga sobie takimi występami jak z Cagliari, kiedy nie wykorzystał rzutu karnego, a Sampa tylko zremisowała 0:0. To aż dziwne, bo według statystyk Transfermarktu, Kownacki do tamtego momentu strzelał karne trzynaście razy i nie zaliczył wpadki przy żadnej próbie. No, ale skoro na Lewandowskiego w końcu znalazł się kozak, to tym bardziej musiał znaleźć się na Kownackiego.

Wracając do całości: liczymy, że Kownacki będzie rósł w Sampdorii szybciej. Rok temu o tej porze miał 20 minut w Serie A. Czy progres o mniej niż godzinę kogoś zadowala? Na pewno nie.

Łukasz Teodorczyk – 8 meczów, 237 minut, 0 goli, 0 asyst

Bardzo słabo wygląda początek przygody Teodorczyka we Włoszech, dość powiedzieć, że Łukasz nie oddał jeszcze w Serie A celnego strzału! Próbował sześć razy – pięciokrotnie z pola karnego, raz spoza szesnastki – ale nic z tego, nie potrafił zmieścić piłki w polu tego przeklętego prostokąta. A choćby w tych dwóch sytuacjach powinien to zrobić:


Raz Teodorczyk dostał miejsce w pierwszym składzie, z Chievo, i został oceniony tak: Wyglądał jak duch. Zawsze spóźniony. Piłka niezgrabnie odbijała mu się między nogami, miał dwie dobre okazje, ale nie potrafił ich zamienić na bramki. Co gorsza, w tym samym meczu jego rywal, Lasagna, sieknął sztukę.

Przygoda Łukasza we Włoszech naprawdę może nie wypalić.

Paweł Jaroszyński: 2 mecze, 102 minut, 0 bramek, 0 asyst

W pierwszym składzie wyszedł tylko raz, gdy Chievo dostało 1:6 od Fiorentiny. Włoska prasa z jednej strony podkreślała, że potrafił parokrotnie powstrzymać Chiesę, ale też zwracała uwagę, że w drugiej połowie Jaroszyński siadł kompletnie i podejmował dużo złych decyzji. Najwyraźniej zapadło to też w pamięci trenerowi, który potem Polakowi dał już pograć tylko 12 minut. A jeśli Chievo ma drugą najgorszą obronę w lidze i Jaroszyński wciąż nie dostaje więcej szans, wygląda to marnie.

Michał Marcjanik: 0 meczów, 0 minut, 0 goli, 0 asyst

Takie statystyki, jakie ma były piłkarz Arki, mamy i my, i wy. Michał nie gra w ogóle, tyle dobrego, że łapie się na ławkę. Trener nie widzi Marcjanika w składzie, mimo że Empoli gra słabo i jest dopiero 18. w tabeli. Jednak defensywy nie ma co się specjalnie czepiać, ekipa z Toskanii dostała tylko dziesięć bramek w ośmiu meczach, dla porównania, dwa inne zespoły ze strefy spadkowej, Frosinone i Chievo, mają po 21 i 19 sztuk na liczniku. Nie liczylibyśmy tutaj na jakiś przełom w sytuacji Polaka.

Arkadiusz Reca: 0 meczów, 0 minut, 0 goli, 0 asyst

– Wydawało się, że Atalanta to jest klub dla niego skrojony – młody, grający w europejskich pucharach. Natomiast jego problemem jest nie tyle forma, a braki w komunikacji, na co zwraca uwaga trener Gian Piero Gasperini i przecież rzadko się zdarza, by trener mówił coś takiego o zawodniku na konferencji prasowej. Poza tym, gdy rozmawiałem z ludźmi w Bergamo, ci twierdzili, że jest otwarty konflikt między dyrektorem sportowym Sartorim a Gasperinim, i ci zawodnicy, którzy są sprowadzani przez Sartoriego, mają słabsze początki. Reca jest obecnie trzecim wyborem na wahadło: za Gosensem i Adnanem, który został sprowadzony w ostatniej chwili, najwyraźniej po to, bo trener uznał, że potrzebuje szerszego wyboru na lewej stronie – mówił Dominik Mucha, współprowadzący Curva Nord, w sierpniu. Nic się nie zmieniło w sytuacji Recy, a nawet jest jeszcze gorzej, bo Polak nie łapie się na ławkę. W Serie A! Przecież tam usiąść może nawet miś Yogi, skoro miejsca jest na 12 osób. Słabo to wygląda, nawet bardzo.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Weszło

Komentarze

3 komentarze

Loading...