Reklama

Strach pomyśleć, gdzie byłaby Genoa bez Piątka

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

07 października 2018, 14:44 • 3 min czytania 20 komentarzy

„He just can’t stop scoring”, jak to śpiewają Anglicy. Dzień jak co dzień. Kolejny mecz, kolejny gol Krzysztofa Piątka, tym razem w meczu z Parmą. Czyli beniaminkiem, który jednak nie miał problemów, by pokonać Genoę. Ale nie ukrywajmy – gdyby Piątek co tydzień mierzył się z defensywą, którą ma u siebie w zespole, bylibyśmy spokojni o koronę króla strzelców dla polskiego napastnika.

Strach pomyśleć, gdzie byłaby Genoa bez Piątka

Zdawaliśmy sobie sprawę, że Parma – przede wszystkim w ostatnich spotkaniach – jak mało kto potrafiła zaryglować dostęp do własnej bramki i dobrze się przy tym bawić, osiągając korzystne wyniki. No bo spójrzmy – 1:0 z Interem, 2:0 z Cagliari, 1:0 z Empoli. W międzyczasie weryfikacja od Napoli (0:3, dwa trafienia Arka Milika), ale generalnie w defensywie wyglądali solidnie.

Przeciwko Piątkowi wytrzymała jednak całe sześć minut. Pierwszy kontakt z piłką polskiego napastnika, 13 (słownie: trzynasty!) gol dla Genoi. Nabiegnięcie na posłaną z lewej strony wrzutkę, pewne wykończenie strzałem głową. I – tradycyjnie – wysyp pochwał, wysyp porównań, generalnie wysyp wszystkiego co dobre.

Ale nic dziwnego. Licząc od sezonu 2002/03, Piątek jest pierwszym piłkarzem, który strzelał w każdym z pierwszych siedmiu spotkań Serie A.  Tak jak wówczas, 16 lat temu, Christian Vieri. Rekord należy do Gabriela Batistuty, który w 1994 roku popisał się trafieniami w jedenastu kolejnych spotkaniach.

Czy Piątka na to stać? Wiadomo, granica jego możliwości przesuwa się z meczu na mecz, ale po przerwie reprezentacyjnej czeka go ciekawa weryfikacja. Spójrzmy na terminarz Genoi, biorąc pod uwagę mecze z najbardziej wymagającymi rywalami.

Reklama

20.10. – Juventus,

31.10. – Milan,

3.11. – Inter,

10.11. – Napoli,

16.12. – Roma.

Będzie co oglądać, jednak nie wróżymy Genoi sukcesów. Jasne, Piątek robi co może, ale w defensywie ma partnerów, którzy – delikatnie mówiąc – nie są zbyt pewni. Dziś kompromitowali się na każdym kroku. Zaczęło się do bramkarza, który – kilka minut po trafieniu Piątka – nie poradził sobie z wrzutką na czwarty metr, nie trafiając w piłkę. Skrzętnie skorzystał z tego Rigoni. Jak się później okazało – Andrei Radu po prostu dostosował się do poziomu swoich partnerów.

Reklama

Gol na 2:1 dla Parmy to zejście do środka Siligardiego, do którego nie doskakiwali rywale. Mocny strzał, bramkarz bez szans. 3:1? Mnóstwo miejsca na wrzutkę, krycie na radar w polu karnym, bezproblemowe wykończenie strzałem głową Ceravolo. Nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że Piątek dwoił się i troił (strzał w słupek, asysta, po której jednak sędzia anulował gola), ale defensorzy zdecydowanie nie pomagali. Nic dziwnego, że to obecnie trzecia najgorsza defensywa ligi.

W drugiej połowie polski napastnik grał nieco głębiej, w pewnym momencie Genoa przejęła inicjatywę, ale nie przekładało się to na sytuacje i bramki. Nie wróżymy im sukcesów po przerwie reprezentacyjnej, ale oczywiście czekamy na najbliższe spotkania z niecierpliwością. Przede wszystkim po to, by przekonać się, gdzie znajduje się sufit możliwości Piątka.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
5
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Komentarze

20 komentarzy

Loading...