Reklama

Otoczka się zgadza, poziom już nie. Liga Europy w środę!

red6

Autor:red6

03 października 2018, 21:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lokomotiw Moskwa wrócił do Ligi Mistrzów po 15 latach przerwy, ale jeśli mamy być szczerzy, to na razie Rosjanie wnieśli do niej chyba tylko ciekawy filmik promujący ponowny udział w tych najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Produkcja stylizowana była na western, a główną rolę odegrał w niej Fiodor Smołow. Jednak jeśli to miała być zapowiedź ostrej strzelaniny, to chyba coś poszło nie tak. Krychowiak i spółka w pierwszej kolejce dostali ostry oklep 0-3 od Galatasaray, a dziś u siebie bardzo chcieli wymęczyć bezbramkowy remis z Schalke – i przy okazji nas – ale nawet to im się nie udało. 

Otoczka się zgadza, poziom już nie. Liga Europy w środę!

Nie spodziewaliśmy się po tym meczu za wiele, wszak mówimy o spotkaniu 7. drużyny ligi rosyjskiej z ekipą, która dopiero w ostatni weekend wygrała pierwszy mecz w Bundeslidze, a że wcześniej wszystkie przegrała, to zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Ale że będzie tak źle, też nie zakładaliśmy.

Pierwsza połowa to wypisz, wymaluj Liga Europy. Nawet pora rozgrywania meczu, która od tego sezonu obowiązuje w Lidze Mistrzów, korespondowała z tym, co widzieliśmy na boisku. Rosjanie – jak to się mówi – mieli trochę więcej z gry, stworzyli sobie nawet jakieś sytuacje, ale o żadnym wielkim oblężeniu bramki nie może być mowy. Można odnotować uderzenie z 26. minuty Barinowa, które obronił Fahrmann, ale głównie z jednego powodu – był to jedyny celny strzał w tej części gry.

Za to mniej konkretnemu, grającemu nieźle w zasadzie tylko do 30. metra przed bramką rywala Schalke chyba należał się rzut karny, gdy mocno spóźniony Kwirkwelia z dużym impetem wjechał w nogi Embolo. Szwajcar dość szybko się pozbierał, próbował jeszcze powalczyć o piłkę, ale w naszym odczuciu wcześniej powstrzymywany był nieprzepisowo.

Prosta sprawa – wiemy, że w Lidze Mistrzów niedługo pojawi się VAR, ale nie po raz pierwszy żałujemy, że tak późno.

Reklama

Dzisiejsze spotkanie musiało być wyjątkowe dla Benedikta Howedesa. Mistrz świata z 2014 roku, który dziś stacjonuje w Moskwie, w piłkarskim CV ma między innymi ponad 300 występów dla Schalke. Przeciwko byłym kolegom prezentował się naprawdę nieźle, a wspominamy o tym dlatego, że o ile w pierwszej połowie nie dali mu oni zbyt wiele roboty, o tyle na początku drugiej musiał się już trochę uwijać. W 54. minucie Niemiec uratował Lokomotiw, gdy w ostatniej chwili wybił piłkę po dośrodkowaniu Caligiuriego. Chwilę później doczekaliśmy się też drugiego celnego strzału za sprawą Konoplankia to nie był koniec zamieszanie pod bramką Guilherme. Nawet niewiele zabrakło, by „asystę” zaliczył Grzegorz Krychowiak – Polak główkował tak niepewnie, że wyjściem z bramki ratować musiał go kolega z zespołu.

Jaki był to występ Krychowiaka? Przeciętny. Odważniejsze próby zagrań zazwyczaj kończyły się stratami, a kluczowej roli byłego gracza PSG przy rozbijaniu ataków Schalke też niestety nie odnotowaliśmy.

Schalke w drugiej połowie odważniej dążyło do zwycięstwa, groźnie uderzał choćby Mark Uth, aż w końcu dopięło swego. Kluczowy okazał się stały fragment, gdyż McKennie w 88. minucie wykorzystał dośrodkowanie Konoplanki.

I tyle, koniec końców Niemcy wygrali zasłużenie. Już nie do końca wiemy, co nas podkusiło, by dokładnie przyjrzeć się temu spotkaniu, ale był to błąd.

Lokomotiw Moskwa – Schalke 04 0-1

McKennie 88′

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...