Reklama

Niezła gra Kamińskiego ratunkiem dla kadry Brzęczka?

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2018, 19:17 • 5 min czytania 9 komentarzy

Przed kluczowymi, domowymi starciami w Lidze Narodów z Portugalią i Włochami problemy w naszej kadrze są zupełnie typowe. Kto na lewej obronie, kto na skrzydłach, kto obok Glika. Tak jak przy dwóch pierwszych zagadnieniach Brzęczek na szybko prochu nie wymyśli i poniekąd jest skazany na wymuszone rozwiązania, jak na przykład niegrający Reca, Błaszczykowski czy Grosicki, tak w ostatniej kwestii sprawa jest o wiele bardziej złożona. Opcje bowiem są, chociaż nie zupełnie takie, jakie wymarzyłby sobie selekcjoner. Ale też zawsze lepiej mieć byle jaki wybór niż żaden.

Niezła gra Kamińskiego ratunkiem dla kadry Brzęczka?

Dziś patrząc na sytuację na środku obrony można pomyśleć – jak to dobrze, że mamy Glika. Kamil gra wszystko od dechy do dechy i – mimo słabszej formy całego Monaco – jego udział w meczu reprezentacji jest tak samo pewny, co udział w nim dwóch bramek i piłki. Dalej jednak rodzą się problemy, bo namaszczony przez Brzęczka do partnerowania Glikowi Jan Bednarek praktycznie nie gra w klubie. Miesiąc temu wystąpił w pucharowym starciu z Brighton i wszedł w ostatniej kolejce na końcowe 35 minut ligowego meczu z Liverpoolem. Fakty są jednak takie, że na 540 minut możliwego czasu gry w lidze w tym sezonie aż 505 spędził w pozycji siedzącej, i to niestety najczęściej albo na trybunach, albo na kanapie przed telewizorem. Co więcej, jakiegoś wielkiego przełomu przed zgrupowaniem kadry spodziewać się raczej nie należy.

Rzecz jasna Brzęczek dalej może ciągnąć Bednarka za uszy, pytanie jaki to przyniesie skutek na boisku. Sytuacja z obecnego sezonu nie jest bowiem dla polskiego środkowego obrońcy niczym nowym. Dość napisać, że przez ostatnie 15 miesięcy Bednarek rozegrał w klubie (w seniorskiej drużynie) ledwie 794 minut, czyli nie uzbierałoby mu się nawet 9 pełnych spotkań. Idąc jeszcze dalej, cała dorosła kariera Bednarka to tak naprawdę 15 miesięcy regularnej gry (od kwietnia 2016 do czerwca 2017) i kolejne 15 miesięcy cholernie nieregularnej gry. O ile 22-latek szybko nie wywalczy sobie miejsca w składzie Southampton, dłuższe inwestowanie w niego jako w partnera Glika straci większy sens. I tak jak Brzęczek zapowiedział już, że nie pójdzie śladem Nawałki i nie narzuci swoim defensorom wymogu regularnej gry, tak z pewnością rozumie, że zasada jego poprzednika nie była zupełnie z czapy. Obrońca bez rytmu meczowego to bomba z opóźnionym zapłonem, która prędzej czy później wybuchnie.

– Nie będę deklarował, że na sto procent nie powołam tego, który nie gra, bo byłoby to niepoważne z mojej strony. Mogą być różne sytuacje, na które będziemy musieli reagować. Myślę, że wiele zależy też od doświadczenia. Młody zawodnik może mieć trudniej. Taki z większym doświadczeniem, który przegrał setki meczów, będzie w innej sytuacji – mówił ostatnio na naszych łamach Brzęczek, co dodatkowo podkreśla skalę problemu. Bednarek to bowiem zawodnik wciąż młody i bez większego doświadczenia w dorosłym graniu. I, jakkolwiek spojrzeć, wydaje się, że selekcjoner kierował swoje słowa właśnie do niego.

No dobra, to tyle ze złych wiadomości w kontekście środka obrony, bo przecież nie będziemy tu na poważnie rozkminiać słabnącej formy Adama Dźwigały. Pozytywów jest trochę więcej, chociaż w większości są to pozytywy dość drobne. Na przykład w Legii ogarnął się Artur Jędrzejczyk, a ostatnio zagrał też Michał Pazdan, który nawet strzelił gola w Pucharze Polski. Pytanie jednak, na ile Brzęczek rozważa jeszcze 31-letnich legionistów w kontekście kadry. W Turcji do składu przebił się wreszcie Jarosław Jach (zagrał w 3 z 4 ostatnich kolejek), który przed rokiem zaliczył obiecujące występy w reprezentacji i być może dostanie swoją szansę. Przede wszystkim jednak do regularnej gry w Bundeslidze powrócił Marcin Kamiński. Po transferze do Fortuny Düsseldorf zagrał w czterech ligowych meczach z rzędu i ani razu nie zszedł poniżej przyzwoitego poziomu. W Kickerze ma aktualnie średnią notę 3,25 i przed ostatnią kolejką był klasyfikowany jako 16. obrońca w całej lidze.

Reklama

Co nie bez znaczenia, Kamiński to środkowy obrońca o charakterystyce, która najbardziej pasuje obecnemu selekcjonerowi. W odróżnieniu od Adama Nawałki Brzęczek nie widzi w reprezentacji przykładowego Cionka, który ostatnio gra wszystko, jest najlepszy w Serie A pod względem odbiorów i trzeci pod względem wygranych pojedynków główkowych. – Jeśli chodzi o skuteczność w defensywie, która jest u Cionka bardzo wysoka, pewnie należy do czołówki. Ale później jest kwestia strategii gry. Na pewno to nie jest tak, że my jesteśmy zamknięci i powiedzieliśmy sobie, że koniec z tym czy z innym zawodnikiem. Różne scenariusze będzie pisało życie, ale na pewno jego charakterystyka, jeśli chodzi o rozgrywanie akcji od tyłu, na dziś przy naszej filozofii nie da nam bezpieczeństwa – mówił na naszych łamach Jerzy Brzęczek.

I właściwie trudno się dziwić, że obecny selekcjoner po ostatnim meczu Cionka w kadrze nie rozważa go już jako potencjalnego reprezentanta. To był występ, który naprawdę ciężko wyrzucić z głowy, a od obserwowania prób rozegrania piłki od tyłu przez tego zawodnika mogą pękać oczy:

Jeżeli na debiutanckim zgrupowaniu Brzęczku pierwszym wyborem obok Kamila Glika był Jan Bednarek, to wstawienie w jego miejsce Kamińskiego z pewnością nie byłoby odejściem od filozofii selekcjonera (a Cionka już jak najbardziej tak). Zarówno Bednarek, jak i Kamiński to przecież wychowankowie Lecha, którzy mają podobne warunki fizyczne i podobną charakterystykę piłkarską. Co więcej, w krótkiej perspektywie to właśnie Kamyk wydaje się najrozsądniejszą alternatywą na środek obrony, o ile oczywiście brak gry Bednarka urośnie w głowie selekcjonera do rangi zasadniczego problemu. I tak, ja wcześniej Marcin w kontekście kadry głównie mógł mówić o pechu, tak pomału wszystkie klocki tak się układają, by ten mógł dostać prawdziwą szansę w naprawdę wymagających meczach.

MICHAŁ SADOMSKI

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...